PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=491118}

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
2011
7,4 308 tys. ocen
7,4 10 1 307732
5,1 47 krytyków
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Niestety. Jestem ogromnie rozczarowana, bo chciałam zobaczyć ten film już od dłuższego czasu. Jakoś "przespałam" moment, gdy grano go w kinie, a później nie miałam okazji obejrzeć. Okazja nadarzyła się niedawno. Słyszałam na jego temat wiele niezbyt dobrych opinii, ale mnie to nie zraziło. Dlaczego? Po pierwsze - Johnny Depp, a więc mój bezwzględnie ulubiony aktor; po drugie - Jack Sparrow, a więc moja bezwzględnie ulubiona kreacja tego aktora; po trzecie - "Piraci..." a więc seria moich ulubionych filmów. Poza tym wiele osób rozczarowało się, że nie było Elizabeth i Willa, a mnie to odpowiadało, bo tamten duet nieszczególnie mi się podobał, zwłaszcza w trzeciej części. A teraz jestem rozczarowana. Nigdy bym się nie podejrzewała, a rozczarowanie po obejrzeniu tego filmu, a jednak.
1. Film był momentami nudny - ja rozumiem, kino akcji, więc nie może tu brakować bieganino-szarpaniny, w poprzednich filmach zresztą też tego nie brakowało, sceny pojedynków, walki, ucieczek, nie przeszkadzają mi, ale miałam momentami wrażenie, że są wydłużane na siłę i nawet nie bardzo chciało mi się je oglądać. Zmęczyło mnie to do tego stopnia, że po niecałej godzinie wyłączyłam film, by wrócić do niego na drugi dzień, co przy Piratach mi się chyba jeszcze nie zdarzyło. Gdyby trochę czasu, który zajęły te sprawy poświęcić na lepsze ukazanie postaci, fabuły, moim zdaniem wyszło by z tego filmu coś znacznie bardziej wartościowego.
2. Okropnie przewidywalny - od początku jasnym było, kto podszywa się za Johnny'ego, od momentu pojawienia się Czarnobrodego, oczywistym stało się też, w starciu z kim Barbarossa stracił nogę i czemu poszukuje źródła, "nawracając się" na służbę królowi. Jak również nie trudno było zgadnąć, że ani Johnny, ani Czarnobrody źródła nie skosztują, a jak się okazało, słusznym było podejrzenie, że napije się z niego umierająca/ranna Angelica. Jasne, te filmy to filmy w dużej mierze rozrywkowe, więc w ogóle nie można tu mówić o jakichś ogromnych zaskoczeniach, ale jednak w trzech poprzednich częściach były bardzo ciekawe zwroty akcji. Tutaj tego zabrakło.
3. Płaskie postacie - to mnie chyba zdenerwowało najbardziej. W poprzednich częściach, wszystkie postaci (nie tylko główne, Jack, Will czy Elizabeth) miały swój indywidualny charakter, były bardzo specyficzne, budzące emocje. Charakter miał Davy Jones, Beckett, Barbossa, ojciec Willa, Norrington, a nawet ojciec Elizabeth. Ba. Charakter mieli nawet poszczególni piraci na służbie u Sparrowa (wcześniej Barbossy). I chyba za bardzo się do tego przyzwyczaiłam, bo tutaj te nowe postaci - szczególnie Angelica i Czarnobrody - były okropnie płytkie. Lubię Penelope Cruz, ale tej postaci nie mogę lubić, bo jest mi po prostu obojętna - od początku seansu, do jego końca, nie budziła praktycznie rzecz biorąc żadnych wielkich emocji. Sądziłam, że będzie ona największą zaletą tego filmu, bo Elizabeth jako główna kobieca postać doprowadzała mnie czasem do szału, ale jak się okazało, niestety nie. To samo z Czarnobrodym. Nie wiem, czy mogę coś o tej postaci powiedzieć po seansie. Chciał ryzykować życiem córki? No bardzo nieładnie, ale co z tego? Oczekiwałam czarnego charakteru na miarę Davy'ego Jonsa, a dostałam jakąś tam postać, której nawet czarnym charakterem bym nie nazwała.
4. Mało humoru - na to zazwyczaj najmniej zwracałam uwagę, bo Jack Sparrow sam w sobie jest postacią tak genialnie wykreowaną, że bawi bez względu na okoliczności, ale w poprzednich częściach naprawdę było zabawnie. Tutaj zaśmiałam się w dwóch momentach przez cały czas trwania filmu. Kiepsko.
5. Jak to być może, żeby wątek romansowy między głównymi bohaterami był mniej interesujący niż między drugoplanowymi?! Niestety, mnie interesowały bardziej relacje syreny z misjonarzem (swoją drogą te dwie postaci były dużo lepiej rozwinięte niż Angelica i Czarnobrody), niż Angelicy z Jackiem. Co by nie mówić o Elizabeth, nawet sceny, w których stała obok Jacka miały w sobie więcej iskier niż sceny, gdy Angelica siedziała na Sparrowie, całowała go, czy tańczyła z nim. To moje subiektywne odczucie, ale brakowało między nimi chemii.

Podsumowując, bo trochę długo wyszło: jest to jedyny film z tej serii, któremu wystawiam tak niską ocenę. I jeśli będą kolejne, to liczę na to, że będą trochę lepsze od tego.

ocenił(a) film na 7
Silencium

No niestety :( Najgorsza część piratów. Rob MArshall powinien jak najszybciej odejść.

ocenił(a) film na 3
szymon0018

Niestety prawda. Trójka też nie trzymała poziomu pozostałych części, ale ta to porażka.

Silencium

Z trójką możnabyło jeszcze wytrzymać ale tą część można śmiało nazwać bajką disneya dla całej rodziny.

ocenił(a) film na 7
dawid13

Trójka była po prostu inna. Scenariusz wymusił tam koncepcję ponurego klimatu. Ale ogólnie jest filmem równie dobrym, czego nie mogę powiedzieć o 4...

ocenił(a) film na 3
szymon0018

Zgadzam się trójka była nieco bardziej pogmatwana i ponura, ale podobała mi się (choć mniej niż pozostałe) i pasowała na zakończenie całości (nim się dowiedziałam, że wejdzie czwórka). I pomyśleć, że tak się ucieszyłam na myśl, że pojawi się jakaś dziewczyna z prawdziwego zdarzenia dla Jacka... :). No cóż.

użytkownik usunięty
Silencium

Co do Penelope- podczas kręcenia ponad połowy zdjęć do filmu była już w widocznej ciąży, przez co jej ujęcia są tylko od biustu w górę, a to jak widać, bardzo ograniczyło jej rolę, zwłaszcza w scenach z innymi aktorami. Tutaj szukałabym przyczyny.

ocenił(a) film na 3

Nawet, jeśli tak było, nie zmienia to mojego odbioru jej postaci. Z punktu widzenia widza nie będę się zastanawiała nad tym, czy aktor tak gra, bo jest chory, źle się poczuł, ma gorszy dzień czy jest w ciąży. Ale z racji tego, że grę Cruz lubię i jej role mi się podobają, jestem w stanie uznać ten argument. Ale ten Czarnobrody... :P Dobra, już nie przeżywam.

Silencium

"Jack Sparrow sam w sobie jest postacią tak genialnie wykreowaną, że bawi bez względu na okoliczności"

Niby co w nim zabawnego i genialnego? To że snuje się jak pedzio i wygłasza byle jakie kwestie?

ocenił(a) film na 7
Silencium

Zgodzę się- najgorszy z 4 części. Choć ze względu na moje uwielbienie dla Piratów zapewne nigdy nie przejdą mi przez gardło słowa "słaby film", to porównania do poprzednich części nie ma... nie ten poziom. Dzisiaj oglądałam "Na krańcu świata" i ten kontrast rzucił mi się w oczy jeszcze bardziej :/