Chyba jedna z najsłabszych części, film poraża nudą, jeśli chodzi o dialogi to na niskim poziomie, ale cóż można wymagać od pirata.
Deppowi wypalił się pomysł na postać Sparrowa, widać, że gra jest na odwal się.
Po 15 minutach wieje totalną nudą, w wielu scenach są zapożyczenia z westernów i filmów typu miecz i szpada, takie typowe sekwencje z tych filmów.
Tragiczna gra Cruz, jako aktorka nie sprawdziła się w tej roli, Knightley była o wiele lepsza.
Czarnobrody, po prostu był. Jedyny aktor, który starał się grać to był Rush, przebił Deppa.
Jeśli chodzi o muzykę to nic nowego, zapożyczona z poprzednich części.
A wprowadzenie syren i zakochanego kaznodziei tylko mąci film, w zasadzie nic nie wnosi w treść filmu, jedynie efekty specjalne(ogony i kły syren; nie wiedziałem, że syrenom wyrastają kły, tak to jest jak się czyta "Zmierzch").
Ten film jest takim odgrzewaniem starej, podpitej herbaty...a statek w butelce to kupię sobie w Sopocie i poproszę o małpkę gratis.