PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=491118}

Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Pirates of the Caribbean: On Stranger Tides
2011
7,4 308 tys. ocen
7,4 10 1 308354
5,0 53 krytyków
Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach
powrót do forum filmu Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach

Nie oczekiwałem po najnowszej części cudów, ale nie myślałem też, że może ona wypaść aż tak źle. Wyparował wątek Elizabeth i Williama - i choć niespecjalnie za nim tęsknię, to jednak czuję jakiś niedosyt, zwłaszcza po zakończeniu części "Na krańcu świata" - po prostu nie potraktowałem go jako całkowitego zamknięcia tego wątku i myślałem, że będzie tutaj przynajmniej jakoś dokończony.
Podobnie zabrakło mi tych dwóch przygłupich piratów (jeden z drewnianym okiem) - niby niezbyt ambitne postacie, a jednak było z nimi o wiele sympatyczniej. Właściwie z tych ważniejszych postaci z poprzednich części uchowali się tylko Jack, Barbossa i Gibbs. To chyba największy zawód po obejrzeniu najnowszej części - zniknęło dużo fajnych postaci.

Główny wątek ze źródłem wiecznej młodości średni - ani zły, ani jakoś specjalnie wybitny. Dobrze moim zdaniem wypadła Cruz, ale nie podoba mi się takie wprowadzanie postaci do fabuły: widz pierwszy raz ogląda daną postać, podczas gdy bohaterowie niby znają ją od dawna i nawet rozmawiali o niej (tutaj Jack i Gibbs), podczas gdy w poprzednich częściach serii jakoś nie było o niej nawet wzmianki. Niby nie ma sprzeczności, ale odnosi się wrażenie, jakby ktoś na siłę tą postać wcisnął. Niemal do samego końca nie wiedziałem, czy mam ją odbierać jako bohaterkę pozytywną, czy negatywną.

Zniesmaczył mnie natomiast motyw z "miotaczami ognia" na statku Czarnobrodego. Ja rozumiem, że to fantasy, no ale kogoś chyba tu poniosło. Już nawet te potrójne działa Latającego Holendra trochę zbyt "nowoczesne" były, ale to co pokazano tutaj, to totalna przesada. Nie zdziwię się, jeżeli w następnej części pojawi się statek z wyrzutnią rakiet, a może i łódź podwodna... :/

Ogólnie rzecz biorąc, choć bardzo lubię "piratów", to nie uważam tej serii za jakieś wybitne arcydzieło. Mimo to jednak oceniłem pierwsze 3 części na 10/10. Wysoką oceny bynajmniej nie dałem za rolę Deepa. Filmy miały sporo niedociągnięć, nudnych motywów itp. Ale miały też "to coś", co cenię sobie najbardziej w tego typu filmach. KLIMAT. W czwartej części już go po prostu zabrakło.
Co z tego, że Deep i Cruz świetnie się spisali. Już w trzeciej części zaczęło się to wszystko trochę psuć wraz z końcem sielanki piratów, dla których zaczęło brakować miejsca w "nowym" świecie. Ale wciąż był to film o piratach z krwi i kości, podróżujących po morzach, biorących udział w bitwach morskich, od czasu do czasu robiąc rozróby tu czy tam. A tutaj mamy grupkę piratów praktycznie pozbawionych wolności (Jack jako majtek, Barbossa jako korsarz, Gibbs jako więzień) wyruszających na przygodę, gdzie akcja dzieje się więcej na lądzie niż na morzu.

Poza tym - jak już ktoś wspomniał - zabrakło ładnych widoków i krajobrazów które tak cieszyły oczy w poprzednich odsłonach serii. Nie pokazano też co się tak na prawdę stało z Czarną Perłą - strasznie nie lubię, gdy jakieś ważne dla fabuły wydarzenia są w filmie tylko opisywane przez postacie które brały w nich udział - w dodatku w tak lakoniczny sposób.

Podsumowując - filmowi na pewno nie można zarzucić, że nie jest przygodowy, fabuła jest w miarę logiczna, postacie nie są bezbarwne, akcji też jest niemało. Gdyby był to film nie związany zupełnie z tą serią, dałbym przynajmniej 7/10. Jednak po kontynuacji tak sympatycznej serii jak Piraci z Karaibów oczekuje się czegoś więcej - dlatego ode mnie tylko 4/10.

test1410

Mnie się także film nie podobał. Niektóre sceny były nielogiczne, np. Jack na palmie wywijający kokosem na sznurze. Raz, że kokos nie miał prawa się utrzymać w tej pętli, dwa, który człowiek przyciągnie palmę do siebie przy pomocy liny (nie wspominając już o tym, że lina się świetnie zaczepiła na sąsiedniej palmie)?, trzy - wspinaczka przywiązanego Jacka na pień, cztery - Hiszpanie gapiący się na to, jak więzień ucieka, ale nie strzelający... nie, nie i jeszcze raz nie.

Było trochę niedociągnięć. Np. nie wyjaśniono, jakim cudem ksiądz przeżył poderżnięcie gardła (chyba że coś mi umknęło).

Motyw ze źródłem młodości oklepany. Oczywiście musiała się tam odbyć nawalanka i zginąć kluczowa postać.

Film mnie ogólnie wynudził. Podobała mi się tylko scena z łapaniem syren na brzegu i "kłótnia" Jacka z dziewczyną pod koniec. Czyli jakieś 5 min. na cały film. Zdecydowanie najgorsza z części.

użytkownik usunięty
Anna_Sandstorm

Szkoda , bo w powieści na której rzekomo ten film bazował motyw z ,, Fontanną Młodości '' był o wiele lepiej zapodany. W ogóle ona sama w inny sposób, że tak to ujmę ,, funkcjonowała '' :D A sam film istotnie słabiutki.