Ciężko oceniać środkową część trylogii kiedy nie widziało się jeszcze trzeciego filmu.Dlaczego?Bo moje zastrzeżenie,które za chwilę ujawnię, może okazać się niewłaściwe."POTC 2" ma w zasadzie tylko jedną wadę- przebajerowanie wątkowe.Chociaż z jednej strony bardzo cieszy fakt,że 2 z 3 głównych postaci wyraźnie ewoluowały,przez co jest ciekawiej a i dramaturgia wzrasta, ale z drugiej strony jest w filmie pare scen, które zostawiają nas z pytaniami typu: "dalczego tu?jak to tak? skąd on tu?"...pewnie wiele z tych wątpliwości rozwieje cześć trzecia, niemniej podczas seansu "dwójki" troszkę mnie denerwowały te drobne niedopowiedzenia.Dnerwujące jest też uciekanie się do efekciarstwa na rzecz logiki...np.pierwszy statek zatopiony przez Krakena idzie na dno jak kamień,co wygląda świetnie ale kłóci się z tym, jak "bardzo" kłopotliwe okazały się dla potwora kolejne okręty...Tyle jeśli chodzi o minusy;) Wracając do rozwinięcia postaci to mam na myśli Jacka i Elizabeth, Will pozostał taki jaki był i jest to najbardziej obojętna mi postać z trójki bohaterów.Jack Sparrow...kapitan Jack Sparrow przejął pałeczkę.To wokół niego kręci się cała historia, co trzeba przyznać jest strzałem w dziesiątkę.O tym jak genialna jest ta postać i jak rewelacyjnie odgrywa ją Depp nie trzeba już mówić.W "skrzyni umarlaka" Jack się zmienia..tyle widzimy (ostatnia scena z jego udziałem to potwierdza- stary Jack tak by się nie zachował)..jakie będą konsekwencja tej zmiany dowiemy się jednak dopiero w "trójce"...Elizabeth jest najdramatyczniejszą postacią drugiej odsłony przygód piratów z Karaibów (świetna Knightley!) i już nie mogę się doczekać, żeby się przekonać do końca co w tej główce siedzi;)Davy Jones wygląda rewelacyjnie i ma charyzmę, chociaż grozy wokół siebie nie sieje...mimo charakteryzacji Nighy radzi sobie świetnie.Ogólnie rzecz biorąc- postaci i odgrywający je aktorzy są rewelacyjni a dzięki lekkiemu pogłębieniu w/w dwójki bohaterów stali się jeszcze bardziej wyraziści i godni tego żeby przeżyć z nimi 2,5 godzinną przygodę...Przygoda...jej w nowych "Piratach..." nie brakuje.Tak jak w jedynce mamy tu wiele porywających zdarzeń i świetnego humoru,może trochę mniej bezpośrednich pojedynków na szable, ale doskonałą scena z młyńskim kole pozwala na przełknicie tego mankamentu bez większej goryczki.Przechodząc do spraw czysto wizualnych- scenografia,charakteryzacja,ef ekty specjalne- powalające.Doskonałe zdjęcia Wolskiego,niestety miejscami skaleczone przez za szybki montaż i genialna muzyka Zimmera (Kraken!!)Cóż mogę powiedzić na podsumowanie...klimat pozostał, wir przygody wciąga, dwie i pół godziny doskonałej zabawy gwarantowane.Jest jednak odrobinkę gorzej niż przy "Klątwie czarnej perły",ale jedynie za sprawą konieczności wprowadzenia nowych wątków -nie zawsze logicznie poprowadzonych- czego wymaga po prostu środkowa część trylogii...jakiejkolwiek.Tak więc nie jest to minus na tyle duży żeby obniżyć ocenę o cały stopień."Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka" to arcydzieło kina rozrywkowego z małą rysą na całości, którąjednak może zatrzeć częśćtrzecia...więc zaryzykuję: 10/10!(Już nie mogę się doczekać "trójki" - to będzie zabójczy mix akcji i charyzmatycznych postaci...:D