Film pokazujący degrengoladę artystycznych i intelektualnych "elit". Mniej więcej w tym kierunku podąża obecna popkultura a może i kultura jako taka. Do samounicestwienia. I w zasadzie może to nawet dobrze, chociaż ten rozkład będzie trwał jeszcze wiele lat. No i jak mawiał Włodzimierz Zylbertal "wielu was chciało by tak gnić jako oni będą gnili".
Skąd ta zazdrość skoro i tak wszyscy umrzemy. Zresztą nie ma to jak wierzyć w obraz filmowy zapominając, że ten utwór jest wyolbrzymionym spojrzeniem na rzeczywistość. Tak wyolbrzymienie to środek wyrazu artystycznego , który tutaj został zastosowany. Tak samo jak ukazanie namiastki życia, czyli pewnego okresu z życia głównej postaci, a to czy zaraz w swoim samolubnym świecie nie zgnije z bezdomności, czy też jak zawsze uratują mu dupe znajomi co dorabiają się na nim czy też robią z nim pieniadź jest kwestią indywidaulnego dopowiedzenia przez wyobraźnię odbiorcy.
A Twoje powołanie na cytat jakiegoś astrologa jest zupełnym odlotem, nie dziwie się w takim wypadku, że masz taką jazdę na bani i prawdę o rzeczywistości czerpiesz z jakiś internetowych teorii nie zaznawszy realnie "świata elit intelektualnych" tylko bazując na wyobrażeniach i plotkach innych ludzi.
Fajnie że ci się chciało sprawdzić kim Włodzimierz Zylbertal był. I szkoda że twój wąski światopogląd tak szybko i negatywnie go ocenił- co zresztą negatywnie świadczy nie o nim ani nie o mnie a o tobie samym.
Co do "świata elit intelektualnych" (prawidłowo ale chyba niechcący ujętym przez ciebie w cudzysłowie) to musisz mi niestety na słowo tylko uwierzyć (lub nie), że miałem w swoim wcale niekrótkim życiu z nimi do czynienia i cytat którego użyłem dokładnie odzwierciedla moje doświadczenia z tymi sławetnymi "elitami". Film wcale nie tak znowu bardzo odbiega od ich rzeczywistego obrazu lub przynajmniej mentalności.
PS. Uważaj na przyszłość co piszesz bo nigdy nie wiesz kto stoi po drugie stronie.
PS- Nie będę uważał, bo jakbym uważał to bym nigdy nic nie napisał, nie zrobił .... czyli bym nie żył.
Proponuje byś usiadł, bo to nie musztra abyś musiał na stojąco odpowiadać.
Jeżeli już osądziłeś, że dopuściłem się oceny, to warto, abyś wiedział, że to dotyczy samej dziedziny astrologii, z którą mam prawo się nie zgadzać i tutaj nie ma uczuć negatywnych, czy emocji innego rodzaju. Po prostu w mojej ocenie to coś mogło by nie istnieć, bo nie determinuje czegoś co dzięki astrologii staje się koniecznym do przetrwania jak woda. Jedni wolą kabarety inni astrologię ,a ktoś tam stand upy.
PS- artysta artyście nie równy, atrolog astrologowi też.
Pamiętajmy, że najważniejsze aby człowiek był dla człowieka człowiekiem, a nasza tutaj pogawędka jest marnością w obliczu tego co serio istotne w życiu.
Pisz co chcesz ale proponuję nie obrażać, bo określenia jakich używasz zmierzały w tym kierunku. Z mojego punktu widzenia tam gdzie zaczyna się pyskówka kończy się dyskusja.
Co do Zylbertala to uważam, że nie istotne jest jaką profesję uprawia człowiek a co sobą reprezentuje. To tak jakbym zanegował twierdzenia jakiegoś publicysty tylko z tego powodu, że z wykształcenia jest socjologiem a ja np nie lubię socjologii bo nie zaspokaja ona podstawowych potrzeb. Z mojego punktu widzenia to co powiedział Zylbertal jest kwintesencją współczesnych "elit" i nie ma to nic wspólnego z zawodem, jaki wykonywał. Zresztą był również filozofem, tłumaczem i znakomitym wynalazcą.
Ja nie osądzam, każdy ma prawo do swojego zdania. Oczywiście ja też, więc z mojego punktu widzenia to co napisałem jest jak najbardziej prawdziwe i realne. O astrologii nie chce mi się rozmawiać mimo że jest to niezwykle ciekawa dziedzina. Co do filmu chyba wszystko już napisałem. Zresztą chyba nie jest to jakieś wybitne dzieło wymagające głębszych analiz.
Jeśli udało by się na tym zakończyć bez słownych utarczek to byłbym wdzięczny.