Skąd ten irytujący "realizm"? Jedyne, co przychodzi mi do głowy w trakcie oglądania "Placu" to "Jaki ten świat jest zły" i "A w Polsce najgorzej". Tylko nie wiem czy bardziej wynika to, ze smutnej poniekąd treści filmu (zrealizowanej na odwal się), czy tragicznego, nudnego, pretensjonalnego wykonania. Film za długi, rozwiązania fabularne nieprzekonujące, najgorszy początek i zakończenie, no i to wrażenie déjà vu... Miałem o wiele większe oczekiwania.
Chyba masz niewielkie doświadczenie życiowe albo bogatych rodziców skoro nie spodobał ci się ten wspaniały film.
A ty chyba masz 5 lat, skoro widzisz wszystko albo czarne albo biale. Film ma prawo mu sie nie podobac i kropka. Mozna polemizowac co do szczegolow, ale nie mozna narzucac jakies jednej, jedynie slusznej logiki. Twoja "riposta" rzuca cien podejrzen o to, ze w jakis niezdrowy sposob kultywujesz apoteoze biedy - bezsensownie rozgraniczajac: biedny - dobry, bogaty - zly . Odbierasz mozliwosc posiadania wrazliwosci ludziom bogatym ? A niby z jakiego klucza takie przeswiadczenie? To niby oni nie maja problemow ?
Tymi komentarzami niejako wpisujecie się w obsserwacje, które reżyserzy nam chcieli przekazać w tym filmie. No może to tendencyjne ale w ten sposób zwracam uwagę, że film ma pejoratywny wydźwięk bo jego obraz jest pozbawiony bezinteresowności i ludzkiej życzliwości. Ale uwaga co do samego realizmu jest ciekawa, bo jak na rodzimą produkcję i jeszcze nie offową to rzadko się zdarza by film miał taką postać. To jeszcze nie realizm jak z kina skandynawskiego ale wydaje mi się, że jest do zniesienia, kwestia tylko tego kiedy i z jakim nastawieniem oglądamy film. Wydaje mi się, że właśnie gdyby nie te elementy, które wymienił Thin_man film stałby się bardziej pospolity. Ale to moje skromne zdanie ;)
To on może być BARDZIEJ pospolity? Wrzeszcząca babcia, dramatyczne sceny z dworca, zakończenie tworzą ciężki kicz, a nie żaden realizm. Kino fabularne to nie reportaż. Sam pomysł nie tworzy filmu. Trzeba jeszcze umieć ten pomysł zrealizować. Wyreżyserować dwugodzinny odcinek "Telewizjera" potrafiłby każdy mało zdolny reżyser.
Po przeczytaniu tych twoich postów tum-manie, smiac mi się chce w niebogłosy jacy w Polsce ludzie maja wrazliwosc, dlatego pewnie jest taka ,,zgnilizna moralna” w tym nedznym kraju. Film jest smutny i przygnebiajacy tak samo jak przygnebiajace sa realia w Polsce. Nie każdy może kupic ot tak sobie, mieszkania, nie kazdemu mamusia czy bogaty tatus może zafundowac lepszy start w zyciu poprzez kupno mieszkania, załatwienie ciepłej posadki w firmie u tatusia etc. O Polskiej rzeczywistosci tak naprawdę wiedzą tylko ci którzy próbuja wyjsc na prosta tylko dzieki swojej cieżkiej pracy, i staraniom niestety w wielu przypadkach ,,Syzyfowym”. Nie podobal ci się film i pewnie go nierozumiesz bo jestes pewnie nadęta burżujska swinia ,która zyje nie na swój kosz a o zyciu wie tyle co nic.
,, Wrzeszcząca babcia, dramatyczne sceny z dworca, zakończenie tworzą ciężki kicz, a nie żaden realizm” wiesz brakuje mi słow, na twoją wrazliwosc, jeśli takową wogole posiadasz. Nie potrafisz odebrac emocjonlanego ładunku zawartego w filmie to od razu widac....temat tez na pewno cie nie dotyczy stad rozczarowanie...nie rozumiem jak można było zjechac taki film....
My burżujue rozmawiamy tutaj o kinie. O realiach też czasem rozmawiamy, ale nie wtedy, kiedy rozmawiamy o kinie.
No wiec pewnie jest tak jak myslalem gówno wiesz o zyciu, a pewnych rzeczy nie rozumiesz bo jak to mówią ,,Syty głodnego nigdy nie zrozumie” rzycze ci żeby choć trochę przycisneło cię finansowo tak jak głównych bohaterów i zebyś zobaczyl jak to jest kiedy jedyne na kogo możesz liczyc i na kogo jesteś skazany to kapitalistyczny skur... u którego musisz pracowac czyli Ciebie bądź twojego ojca który pewnie funduje ci cale twoje zycie. Żeby szlak trafił cała twoją firmę i zebys się musiał płaszczyc i prosić o łaskę żeby móc funkcjonowac. Bo wtedy dume i honor można wsadzic sobie w dupe. Po takim etapie trafi do Ciebie ten film tak mocno ze wywierci ci dziurę we łbie. Pewnych rzeczy niektórzy nie sa w stanie zroumiec bo ich to w najzwyklejszy sposób nie dotyczy wiec jeśli tak jest z Tobą to wstrzymaj się lepiej od komentarzy.....
a według mnie film powinien się podobać albo nie podobać ze względu na walory artystyczne. patrząc na tę dyskusję wydaje się, że Plac Zbawiciela jest lubiany głównie przez tych, którzy zauważają w nim własne problemy, którzy myślą "oho, to o mnie!". nawet najgorszy knot można oglądać z zadowoleniem po wiele razy, jeśli czuję, że traktuje "o mnie" (rodzinne video). nie powinno być tak, że wrażenia z filmu fabularnego są dyktowane zawartością portfela czy ilością dni spędzonych na poszukiwaniu pracy. do tego odochodzą gadki typu "to zrozumieją tylko prawdziwi, wrażliwi ludzie, którzy wiedzą, co to bieda i poniżenie". cały problem w tym, że w polsce takich ludzi (albo tych, których się za takich uważają) jest większość - co już zakrawa ze strony twórców na tani populizm. czy nie za dużo powstaje u nas ostatnio, lepiej lub gorzej zrobionych, filmów o problemach społecznych? recepta "stawiamy pozytywnego głównego bohatera, który ma źle, i co piętnaście minut sprawiamy, że ma jeszcze gorzej" wciąż napotyka morze zwolenników, ale niektórym zaczyna się juz przejadać...
Mam wrażenie, że opinia padalca jest tendencyjna, a już powiedzenie "że Plac Zbawiciela jest lubiany głównie przez tych, którzy zauważają w nim własne problemy, którzy myślą "oho, to o mnie!" jest tego dowodem. Jasne, że masz prawo do takich uwag. Ale max1241 dobrze zauważył, że to film Krauzego. W jego filmach nie ma niepotrzebnego patosu i przemyślanej strategii, która ma na celu zadowlić target. Za to jest naturalistyczny sposób przedstawienia. I sam przyznam, że czasami tego nie lubię, ale na tym polega kino Krauzego, że on niezależnie od upodobań widza dąży do pokazania fastrygii życia codziennego. To nie jest łatwe kino, tak jak to z przepisu o pozytywnym bohaterze co świat pod nogi mu kłody kładzie.
Dlatego, że "Plac" to film Krauzego mam traktować go ulgowo? Poza tym w filmie jest niepotrzebny patos. Właśnie o to mi chodzi. Nie wiem skąd pogląd, że jeśli cos pokaże się w naturalistyczny sposób, to jest realistyczne. Niczyje życie nie jest tak doskonale benzadziejne, jak życie bohaterów filmu. Słownik onetu:
Patos - [...] 3. przen. styl wypowiedzi charakteryzujący się stosowaniem określeń przesadzonych, nadmiernie eksponujących powagę działań, uczuć itp.
Takim stylem epatuje "Plac Zbawiciela" Rzeczywistość nie jest czarna, ani biała. Tak postrzegają ją tylko dzieci i ludzie chwilowo, lub trwale niezrównoważeni psychicznie.
PS Niektórzy uczestnicy dyskusji nie mają co liczyć, że odpowiem na ich wypowiedzi. Jedynymi skutkami obrzucenia się mięsem jest potrzeba kąpieli i pusta zamrażarka.
"Nie wiem skąd pogląd, że jeśli cos pokaże się w naturalistyczny sposób, to jest realistyczne." Tak napisałeś. Sięgnąłeś po definicję słowa patos, sprawdź czym różni się "naturalizm" od "realizmu". To dwie odrębne kategorie.
Naturalizm [...] 2. lit., szt. kierunek w literaturze i sztuce powstały we Francji w drugiej poł. XIX w., dążący do jak najbardziej wiernego odtwarzania w dziele literackim rzeczywistości (na wzór metody naukowej), uwzględniania wszelkich szczegółów, co miało ukazać bezwzględność praw przyrody, walkę o przetrwanie opartą na teorii Darwina.
To mniej więcej jest w filmie. Krauze przedstawia rzeczywistość najdobitniej jak potrafi. Tyle, że tak jak to pamiętam z lektur szkolnych, tak samo u niego naturalizm odrealnia film przez nachalne pokazywanie "rzeczywistości bez cukru". Ta postawa stała się po cichu dydaktyczna: oto zła rzeczywistość, to jest smutne, to się w głowie nie mieści. Niestety nic więcej. Przekaz jest podobny do tego, jaki miał mi do zaoferowania mój kumpel po samotnym wypiciu 0,7. Obraz świata mojego kolegi, jak się domyślasz był dosyć uproszczony, tak jak w filmie. I to jest paradoks naturalizmu chcącego przedstawić rzeczywistość. Jedynie nieśmiesznie ją parodiuje.
O to mi chodziło. Nietrwałego sensu słów bym się nie czepiał.
Posłuchaj mnie tumannie wyraznie......nie polemizuj na temat tego co to jest realizm czy tez nie bo gówno wiesz na ten temat a zachowujesz się jakbyś się doktoryzował na jakies specializacji z okresu pozytywistycznego. Na dodatek odpisujesz na posty z opoznieniem wczesniej pewnie zaglądawszy do wikipedi żeby zobaczyc co to jest realizm z nadzieją ze zabłysniej na tym forum i komuś zaimponujesz. Czytalem twój kretynski wywód na profilu jak to rzekomo ma się odbierac film..i jakies tam bzdury pisales o realizmie, ledwo co z krzesła ze smiechu nie spadłem....Nie podwazaj autorytetu Krauzego bo jak on krecił początkowe swoje filmy i odnosił sukcesy to ty zapewne jeszcze gile z nosa pożerałeś i robiłeś w pieluchy.....
Sorki, że wtrącam się do waszej o filmie polemiki ale skoro już tu jestem to dodam swoje trzy grosze.Moim zdaniem film jest naprwadę beznadziejny.Liczyłem na jakiś przejmujący dramat(przynajmniej po obejrzeniu zwiatunów i pierwszych opiniach) a tymczasem zobaczyłem wiejące nudą niczym niezaskakujące filmidło, które bez trudu można by streścić w słowach: kłopoty, kłopoty, kłótnie, jeszcze większe kłopoty i... koniec.Nawet nie wiem czy Krauze odrobinę się wysilił na obmyśłeniem fabuły bo przecież wystarczyło rzucić hasło: niech mają od początku przesrane a im bliżej końca tym gorzej ale bez fajerwerków. Nie wiem czy polskie kino już tak upadło czy zawsze takie było, a tylko czasem wychodzą nam perełki, ale ten obsypany nagrodami w Gdyni film to naprawdę szmira.Naprawdę nie wiem po co kręci się takie filmy, jakiej reakcji widza oczekuje reżyser po obejrzeniu swojego "dzieła".Może Krauzemu naprawdę wystarczy jedynie dół u wszystkich po seansie.
Masz rację Iluvatorze, jak osobnik który pewnie zmienia sobie telefon komórkowy co tydzien na lepszy model, dostaje od tatusia nowy samochód na kazde urodziny, chodził do prywatnego liceum, (studia zaoczne, za pieniążki tatusia) może zrozumiec taki. film.Jak ktos kto dostał wszystko od zycia za darmo może zrumiec taki film ?? tacy ludzie to swoistego rodzaju kasta społeczna, nigdy nie zrozumieją jak to jest popaść w tarapaty finansowe,bo to tak jak byś powiedział niemowie żeby ładnie zaśpiewał.....
Wyjaśnijmy sobie coś. Mieszkam w pałacu z dziesięcioma basenami, w których w każdym jest woda o różnej temeperaturze, kupno samochodu to proporcjonalnie dla mnie tyle, ile dla Ciebie kupienie biletu tramwajowego i jak się domyślasz codziennie mam nowy (i to nie fiata 126p), telefonu komórkowego nie używam od dawna, ponieważ Japończycy, za niewielkie (dla mnie) pieniądze wszczepili mi chip do mózgu za pomocą którego porozumiewam się z innymi telepatycznie, nie chodziłem do żadnej szkoły, bo nie muszę dbać o swój byt, przecież mój ujciec zapewnił utrzymanie swoich potomków 300 lat do przodu, odpowiadam z pewnym opóźnieniem, bo mimo, że zapłaciłem filmwebowi, żeby za pomocą prywatnej satelity przesyłał mi nowe informacje o postach w dyskusji, w której biorę udział, to jednak mieszkam w końcu na tym Marsie i zachodzi lekkie opóźnienie w dostarczaniu wiadomości ze względu na odległość.
Jak się domyślasz, to właśnie z tego powodu nie chce mi się z Tobą gadać. Różnimy się i żaden z nas nie przekona drugiego.
Thin_Man uwazam ze jestes naprawde madrym czlowiekiem i masz duzo do powiedzenia. Nie zgadzam sie z twoja "az tak mocna i totalna" krytyka filmu, ale szanuje twoje zdanie w 100%.
Ludzie na tym forum sa bardzo nietolerancyjni i w wiekzosci wogole nie czytaja tego co pisza inni (a jescze jak widza, ze ten, z ktorym sie nie zgadzaja goroje nad nimi intelektualnie, to zaczyna sie salwa bzdur i wulgaryzmow +populizm:) )
Wczoraj ogladalem film. Przygnebil mnie niesamowicie. Pomyslalem o tym, ze Krauze chcial pokazac(co wszyscy wiedza juz na tym forum pewnie :p), ze takie rzeczy naprawde moga sie dziac "za drzwiami" a my zwyczajnie nie zdajemy sobie z tego sprawy. Przez takie srodki wyrazu, chcial nam uzmyslowic ogrom tragedii (szczegolnie Beaty), bo po uslyszeniu tej historii od kogos, niewielu byloby w stanie sobie wyobrazic jakie uczucia targaja tymi ludzmi. Nie odebralem rzeczywistosci w filmie jako "czarnej, beznadziejnej"(choc oczywiscie film duzo nadzieji nie pozostawia). Przerazilo mnie to, ze momentami zapominalem ze to film i ogladalem to jakbym podgladal zycie innych. Wydalo mi sie to cholernie autentyczne i realne (przy calym swoim naturalizmie i "przesadzonej" rzeczywistosci).
Co do aktorstwa(co jest dla mne zawsze najwaznieszym wyznacznikiem) - moim zdaniem to bylo mistrzostwo (jak mowilem, momentami zapominalem ze patrze na film).
Ciekawy jestem, czemu ten "realizm" tak cie irytowal. Wydaje mi sie ze fabula nie byla zrobiona na "odwal sie" - byla prosta, zwykla, codzienna i "swojska". Piszesz, ze niczyje zycie nie jest tak beznadziejne - otoz wydaje mi sie ze zycie wielu ludzi jest jeszcze bardziej tragiczne.(Krauze jednak dodaje "momenty szczescia" do tej historii, zostawia czasem troche nadziei, ze to idzie ku lepszemu - i to wlasnie tak przygnebia bo tworzy ten film tak autentycznym)
ps.
Mysle ze zasobnosc portfela w znikomym stopniu determinuje odbior "takich" filmow. Wiec argumenty, ze bogaci ludzie maja mniejsze predyspozycje, zeby "doglebnie" zrozumiec film sa mocno przesadzone.
Pozdrawiam
Może dlatego mnie irytował, bo w ogóle nie lubię realistycznego kina. Dla mnie jest to porywanie się z motyką na słońce, ponieważ za pomocą kamery można zarejestrować tylko jakąś część rzeczywistości i skoro nie możemy ukazać jej "całej", lub "wiernie",tak jak chciałby tego, widocznie, Krauze w "Placu", to czy nie lepiej przekazać, to co się ma do przekazania używając wszystkich tych możliwości, jakie niesie ze sobą kino? Mniej więcej w tym samym czasie, co "Plac" widziałem "Volver". Ściślej oczywiście trudno porównywać te filmy, bo to dwie różne kategorie, jednak chodzi mi o to, że "Volver", wg mnie stoi na bardzo wysokim artystycznym poziomie i niesie ze sobą więcej, mimo, że historia w nim przedstawiona jest maksymalnie pokręcona. Ma też w sobie coś prawdziwego, to coś jest podane w bardzo subtelny sposób, taki jaki lubię przynajmniej ja. I to coś wcale nie jest takie słodkie, jak ulubione kolory Almodovara. I wiele ciekawsze niż proste zdanie "jest źle".
Max, muszę Ci przyznać szczerze, że pomijając sam film - nie wypowiadam się teraz na ten temat, wybaczcie - to jesteś naprawdę na niskim poziomie. Nie wiem czemu wyzywasz się na ludziach z innym zdaniem niż Ty.
"Po przeczytaniu tych twoich postów tum-manie(...)"
"No wiec pewnie jest tak jak myslalem gówno wiesz o zyciu(...)"
"Wiesz jestes kretynem (...)"
"Posłuchaj mnie tumannie wyraznie......nie polemizuj na temat tego co to jest realizm czy tez nie bo gówno wiesz na ten temat (...)"
"no pewnie ze nie kazdy zarobiony jest skurwysy(...)"
Może dużo wiesz o życiu, ale poziom Toich wypowiedzi jest żałosny. I sprawdź w słowniku słowo 'IRONIA' bo masz z jej zrozumieniem ogromne problemy.
A czy ja powiedzialem ze używam ironii tutaj ????? nie wydaje mi się nie toleruje głupoty, i w beszczelny sposób ją tempie.....
Realizm niejedno ma imię... W przypadku "Placu" opinie mówiace o "realizmie" filmu być moze rozumieja pod tym pojeciem wrazenie autentyczności, prawdy opowiedzianej historii. Ja z taką intrpretacja zgadzam się całkowicie. Film "realistyczny" w treści jest również "realistyczny" formalnie, bez ozdobników i udziwnień.
Nie zgadzam sie z opinia, że jest "naturalistyczny". Mam wrażenie, że kamera mogłaby pokazac dramatyczne sceny w sposób dużo bardziej dosadny... ale tego nie robi, unika epatowania przemocą i okrucieństwem.
Nie dostrzegam tez wypminanego przez Ciebie "patosu"... nota bene, jesli film jest "realistyczny" to raczej pozbawiony patosu, bo oba elementy zbyt do siebie nie przystaja. Krauzowie unikają patosu, zachowuja dystans obserwacji, umiar, nawet pewien chłód.
hmm...objezdzacie scenariusz,ktory powstal na bazie prawdziwej historii.sie czepiliscie Krauzego ze takie filmy kreci.a co maja powiedziec bohaterowie Dlugu?po obejrzeniu tegoz filmu takze stwierdziliscie ze dopieprzal bohaterom beznamietnie i bez konca w scenariuszu ktore napisalo samo zycie?Krauze 'lubuje' sie w takiej tematyce i koniec.i za to go cenie.poza tym jeszcze nie zauwazyliscie ze w Polsce wiekszosc podobnych,glebszych tresci powstaje ostatnio jak grzybow po deszczu?ta historia,moim skromnym zdaniem jest dosc prawdopodobna i ten wlasnie realizm w tym filmie uwydatnia mi ja na tyle bym mogl zastanowic sie ze bardzo niewiele brakuje do przekroczenia pewnych granic w podejsciu i odbiorze drugiego(tym bardziej bliskiego mi)czlowieka.film dla ludzi ktorzy bez opamietania i kszty sumienia brna ku swoim wytycznym nie zwazajac przy tym na innych.
Nie sam scenariusz, a cały film. Zaś sam scenariusz nie jest dokładnym odwzorowaniem prawidzwiej historii, tylko jakimś jej wycinkiem, więc i tak w większości jest tworem Krauzego.
Całkowicie zgadzam się i popieram: "Iluvatar". Niestety w dalszym ciągu istnieją ludzie płytcy, mało ambitni i po prostu głupi jak założyciel tematu, mylę się?
Wedlug mnie sie mylisz. Myslisz sie w tym, ze zalozyciel tematu jest taka osoba. Nie mylisz sie natomiast, ze istnieja takie osoby. Ale to zes, chlopie, Ameryki nie odkryl.
pozdro
A ja już myślałem, że nie ma o czym rozmawiać...
Widzę, że też podglądałeś, jak goliłem się moją nową platynową maszynką :D. Rzeczywiście jestem za mało ambitny, żeby pisać, że podobają mi się filmy, które mi się nie podobają. Wolę wpaść tutaj, napisać dlaczego mi się nie podobają, wyjaśnić dlaczego i czytać opinie (zapewne) cenionych znawców psychoanalizy mających co rusz coś nowego do dodania, do całkiem bezsensownej dyskusji z jednym z użytkowników, któremu się film podobał, ale widocznie go nie zrozumiał, bo daży szacunkiem rozmówcę o innym zdaniu, bo jak kulturalna i rzeczowa dyskusja może w ogóle mieć sens? Nie rozumiem ludzi, którzy mają na taką nadzieję, np. rozpoczynając temat na forum internetowym. Przecież internet to miejsce, w którym każdy może rozwinąć swoje psychoanalityczne i wszecharbitralne skrzydła. Osoby, które się z tym nie zgadzają powinno spalić się na stosie.
Mam nadzieję, że nie zrozumiałeś mnie źle. Ta dyskusja to sens mojego życia, a nie forma rozrywki i odprężenia po ciężkim dniu, w którym brakowało mi jeszcze domorosłych Pawłowów i Freudów w mojej skrzynce (bo temat zaznaczyłem, jako obserwowany).
I oczywiście mam wielką nadzieję, że odpiszesz, bo ja jeszcze nie jestem na tyle "głęboki", żeby dostrzegać, że odpowiadasz za to, co piszesz i świadczy to tylko o Tobie.
I wcale nie mam dosyć słuchania, że jestem żulem, bo czasem lubię trzydniówkę, że mój ojciec jest alkoholikiem, bo czasem używam głośno słowa "prostytutka" w trochę innej formie, że jestem pseudointelektualnym burżujem, bo lubię czytać książki Heideggara zakupione za bezcen w Centrum Taniej Książki, albo słucham Mahlera ściągniętego z internetu, że jestem komunistą, bo nie chciałem iść do wojska etc, etc. I wcale nie spotykam się z tym codziennie.
P.S. No i przegrałem. Przestałem rozmawiać o filmie. Podobno jest tak, że wytykamy innym to, czego w sobie nienawidzimy.
P.S. 2 Przepraszam tych, którzy się na mnie zawiedli, bo mieli nadzieję, że będę trzymał klasę i rozmawiał tylko o filmie. Ale, jak to było w "Pół żartem, pół serio" - "Nobody's perfect" (film mam na diamentowym DVD).
"sam scenariusz nie jest dokładnym odwzorowaniem prawidzwiej historii, tylko jakimś jej wycinkiem" - zabrakło narodzin bohaterów i ich śmierci...
Uważam ten film za genialny - nie tylko dlatego, że podobne (przyznam, że nie tak wyjaskarawione) sytuacje znam z życia codziennego, choć mnie one nie dotyczą. Mistrzowska gra aktorów.
Wydaje mi się, że ktoś, znający filmy Krauzego wiedział, czego się spodziewa.
Moim zdaniem jest coś w wypowiedzi, że ten film jest bardziej rozumiany przez tych, którzy byli świadkami lub bohaterami takich lub podobnych sytuacji: relacje synowa - teściowa, rozwód, dramaty życiowe, problemy moralne; Uważam tak dlatego, że taka osoba może lepiej poznać studium psychologiczne bohaterów. Tak myślę, ale bardzo chętnie wejdę z jakimś inteligentnym oponentem (do mojej tezy) w polemikę. Pozdrawiam.
Przepraszam bardzo wszystkich zwolenników gloryfikowania tego filmu, ale do ciężkiej cholery czy nie możecie przyjąć, że komuś może się on nie podobac i już? Ja na przykład uważam ten film za kaszane totalną, jestem zwykłym mainstreamowym odbiorcą "Bondów" i "kresówek od pixara" chyba... Piszecie, że gość który nie był w takiej sytuacji nie zrozumie filmu, otóż nie zawsze - u mnie w domu tez były problemy mieszkaniowo-kredytowo-finansowe i jakoś mnie to wszystko nie wzruszyło, bo wiało nudą - tak jak ktoś powiedział wcześniej "kłótnia, kłótnia, awantura, kaszana, większa kaszana, kłótnia, sąd, koniec". Ten film miał na celu pokazać mi jak się nie powinno robić? Toć wiem, że się nie powinno nikogo zdradzać i trzymać się razem. Miał mnie rozbawić? Kuuuuupa śmiechu.. Miał mi pokazać jak przykre rzeczy dzieją się w niektórych rodzinach? Mam tv, w którym zaczęli mówić o takich rodzinach w wiadomościach nawet. Więc co do cholery miał mi "zrobić" Plac Zbawiciela? Bo rozrywki w jakiejkolwiek formie również nie uświadczyłem. Survival horror też z tego filmu kiepski...
Coś Ci się chyba pozajączkowało... jaki śmiech? jaka rozrywka...?
Według Ciebie film jest do d... dlatego, ze mówi Ci o tym, co juz dobrze wiesz... Super. Czyli np. "Potop" jest dla mnie do d... dlatego, ze znam historie wojen polsko-szwedzkich, "Lśnienie" jest do niczego , bo wiem, ze nie należy mordowac zony i synka , a wariowanie zle robi na zdrowie, "Mechaniczna pomarańcza" na śmietnik, bo wiem, ze przemoc jest be... Itd. itd, itd...
Mniej ważne jest to, oczym jest film, decyduje to, jak został zrobiony. Formuła PZ jest niezwykle wciagajaca, b. realistyczne imitujaca realny swiat i zycie konkretnej rodziny w polskiej rzeczywistosci. Dialogi sa niesamowicie prawdziwe, ani sladu sztucznosci, ktora pojawia sie w wielu filmach wspolczesnych, a ktora wywoluje czesto usmiech politowania. No i gra aktorów. Wencel jest wspaniała, budnik znakomita. Wszyscy odwalili kawał dobrej roboty.
Film moze Ci sie nie podobac, trudno, ale to jest p prostu dobry film. I tyle.
Nie podpba mi się wasz sposób polemiki z Thin Manem. Na początku czytałem z zaciekawieniem, pomyślałem "o, ciekawa duskusja będzie, nawet argumenty są" - ale nie, zawsze się musi na filmwebie znaleźć ktoś, kto wyzwie autora od burżujów, idiotów i popaprańców, no bo JAK MU SIĘ TO MOGŁO NIE PODOBAĆ???
Max, piszesz bzdury, za przeproszeniem. Według Ciebie jeśli ktoś jest w Polsce bogaty, nie może być uczciwiwy? Typowo polskie podejście do sprawy. Jak ktoś ma za dużo - to pewnie skurwysyn, cwaniak i złodziej, bo przecież to niemożliwe, żeby dorobił się pieniędzy na własną rękę, uzywając własnego mózgu. Dopóki będziemy tak myśleć i kultywować to nasze życie w dołku, niczego nie osiągniemy jako państwo. I jako naród, który ma tak spieprzoną mentalność.
Moim zdaniem w konwencję naturalizmu (nie realizmu!) "Plac Zbawiciela" wpisuje się bardzo dobrze, jest zrealizowany jak porządne kino na poziomie, zarówno, jeśli chodzi o aktorstwo, jak i całość reżyserii. Ciekawe kto z was zwrócił uwagę na niesamowicie naturalistyczne dialogi? Na słowo wypowiadane z taką swobodą, jakby w ogóle nie zostało napisane? I gdzie tu patos? Film jest zmontowany na zasadzie skrawków, wycinków rzeczywistości. Bo nie chodzi w nim o to, by pokazać życie codzienne bohaterów,(nie po to się do kina chodzi, mniemam) ale o próbę analizy ich sytuacji, o wejście w jej genezę, sportretowanie tego wszystkiego. Krauze szuka odpowiedzi, znajduje ją w typowym, ludzkim uporze, w jakimś bezsensownym, kurczowym trzymaniu się zasad, które nic nie znaczą, w bezmyślnej kreacji wielkich planów, kiedy w rzeczywistości nie ma się środków na ich realizację. Reżyser gorzko mówi o ludziach młodych, którzy nie do końca wiedzą, co robią, ale nie ogranicza się do tego. Winą za całą sytuację obarcza wszystkich po kolei, rodzinę, część otoczenia.
Tam pada jedno ważne zdanie. Dzieciak stoi przy matce, kiedy ta porządkuje szafę. Zaczyna się taka dziecięca wymiana zdań, aż tu matka nie wytrzymuje i uderza dziecko(lekko, ale znacząco). I wtedy ten synek mówi: "tak się nie wychowuje dzieci". I ma, cholera, stuprocentową rację.
Bo ten łańcuch patologii dziedziczymy z pokolenia na pokolenie, to wszystko na nas przechodzi. Kiedy tylko chcemy się z niego wyrwać, okazuje się, że nie mamy dokąd pójść, bo wszystkie drogi są pozawalane. Walczymy z tym, ale nie dość konsekwentnie, bo jesteśmy już tym wszystkim zarażeni. Sami ograniczamy sobie możliwość ucieczki. I gnijemy, gnijemy, gnijemy.
Boleję jednak nad tym, że film nie skupia się aż tak bardzo na tym problemie, za bardzo usilinie stara się sportretować polską rzeczywistość jako potworną i nie do zniesienia. Najgorsze, że Krauze nie dochodzi do konkluzji. Żadnej. Ten film jest jak bomba, w której przez cały seans tli się lont, by pod koniec zjawił się strażak i chlusnął nań wodą. Bezsensownie się człowiek czuje po tym filmie.
Obywatelu, w myśl zasady "nie dyskutuj z debilem-najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem" daruj sobie polemikę z "tempioncym głupote" maxem i zwyczajne olej jego wypociny.A co dotwojej oceny filmu to w większości się zgadzam, choć ja oceniam film jeszcze niżej.Pozdro
Ja oceniam film jako wartościowy tylko ze względu na ten włąśnie wątek "pokoleniowy", ale boleję nad tym, że to akurat w małym stopniu reżysera obchodziło. Ja się po prostu zastanawiam, do kogo są kierowane takie filmy, kogo one mają przestrzec i do czego doprowadzić? Krauze to taki dokumentator, ale odnosze wrażenie że to miało większy sens tylko w "Długu". No bo chyba mi nikt nie powie, że "Mój Nikifor" był jakiś genialny i głęboki. Przeciwnie, był płytki.
Pozdrawiam i kończę już tutaj gromy ciskać. ;)
Słuchaj Obywatelu.....bycie prywaciarzem w kraju w którym sa tak cholernie wysokie podatki i niekorzystne warunki na prowadzenie swojej działalnosci, powoduje
ze z definicji człowiek staje się skurywy....ale na szczescie nie kazdy, powtarzam nie kazdy.... (czytaj wyraznie) choc jest to niestety zdecydowana większosc..
Zresztą w Polsce uczciwą praca , mozna sie dorobic..... ale tylko garba, jesli myslisz ze jest inaczej....to zyj sobie dalej w błogiej nieświadomosci....jak to spiewał
Muniek Staszczyk.....ze ludzie bogaci są fajni i w miarę uczciwi... chyba nie kazdy rozumię ta ironię....
Nie podobał mi się ten film. Dla mnie to jest nie do przyjęcia że nie można liczyć w życiu na nikogo a już zwłaszcza na własną rodzinę. Po tym filmie tylko się zdołowałem. Film nie jest obiektywny. Oczywiście jest to wizja twórców ale przecież życie nie jest takie złe. Ten film odbiera po prostu chęci do wiązania się z drugą osobą, zakładania rodziny czy wogóle jakich kolwiek znajomości, bo po co?? Przecież i tak nikt w życiu Ci nie pomoże mąż Cię zdradzi ojciec Cię nie wpóści do domu a teściowa Cie zaszczuje. Jedynym aspektem jaki można uznać za pozytywny jest przyznanie się do winy Bartka. 3/10
Powrót Chudego
"W życiu tak jest".
Oto okazało się, że wreszcie rozmawiam z człowiekiem, który wie jak w życiu jest. Nauczaj Waść, nauczaj, może czegoś się dowiemy. Jezus, Budda i Mohamet też wiedzieli. I im napewno by się film spodobał.
hihi
Ok, sorry, nie chciałem Cię urazić, mam dobry humor.
Hmm.. Może tego właśnie brakuje. Dystansu. Krauzemu brakuje dystansu. Już o "perfekcyjnym odwzorowaniu" pisałem wcześniej toteż znajdź kontrargumenty, jeśli chcesz dyskutować.
Właściwie, to wracam, bo nagle widzę, że skoro film nie podobał się tylko ludziom nie mających żadnych problemów finansowych, to zważając na ilość głosów nieprzychylnych "Placu", całkiem wielu żyje na bardzo wysokim poziomie :).
pzdr
Miskiewicz:
Przez takie framazony, które pieprzysz Ty i większość tego społeczeństwa faktycznie do NICZEGO nie dojdziemy. Polak chce, Polak potrzebuje, dajcie Polakowi do rączki to weźmie chętnie a chętnie, ale każcie mu samemu zmieniać rzeczywistość - a po co, a po co, Polakowi się należy...
Bo jeśli przyjmiemy nastawienie, że nie da się w tym kraju uczciwą pracą dorobić, to dalej tak będzie. Mnie się wbrew pozorom wcale nie przelewa i mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że niektóre problemy bohaterów "Placu..." są mi bliskie. Ale, do kurwy nędzy, my mamy to zmieniać, my, młode pokolenie - a nie tylko stać i narzekać na wszystko, że chciałby człowiek coś zrobić, ale "tu pospolitość skrzeczy".
Parafrazując Becketta: naród to my, czy nam się to podoba, czy nie.
Aktualnie gospodarka się nam rozwija, o czym świdczy choćby to, że dzisiaj szary pan Henio ma możliwość wystartowania z działalnością prywatną, jeśli tylko ułoży konkretny biznesplan i zbierze jakieś finanse. I właśnie dzięki temu różni tacy panowie Heniowie robią, co mają robić, a reszta społeczeństwa pluje na nich ("bo jak się dorobił, to musi być skurwysyn, no musi"). Ale jeśli tylko pan Henio zaoferuje im pracę we własnej firmie i da pensyjkę - ot, popatrzcie, metamorfoza! Dobry pan Henio, dobrze nami rządzi, pieniądz do ręki daje! Ale pracować u pana Henia trzeba, nie obijać się - człowiek z PRL-u rodem, nieprzyzwyczajony, olewa swoje obowiązki i dziwi się sromotnie, że pan Henio uznaje go za nierentownego pracownika. I co wtedy? I wtedy się okazuje, że Henio jednak skurwysyn. Że krwiopijca. Że żyć nie daje. Że złodziej.
Tak się właśnie rodzi ta mentalność. A potem my, młodsze pokolenie, przejmujemy ją i nie wiedzieć po co, rozdmuchujemy, że jest źle. Pewnie, że nie jest dobrze. Ale, do jasnej cholery, Krauze mi takimi farmazonami Ameryki nie odkrywa - i myślę, że nikomu. Dlatego dla mnie ten film ma inną wartość, a jeśli zamiarem rzeysera było jedynie sportretowanie rzeczywistości(bez próby jej interpretacji) to ja przepraszam, ale dla mnie wtedy ten film jest gównowart. I w takim przypadku rację ma Thin Man, który mówi, że brakuje mu dystansu.
Krauze perfekcyjnie odwzorował mechanizmy ludzkiego zaślepienia i głupoty, tego zatracania się w błędnym kole, tych patologii, przenoszonych drogą płciową. Ale nie odzworował rzeczywistości, jaką mamy w kraju. Nagiął ją. Zsubiektywizował. I nie zaproponował żadnego rozwiązania sytuacji(wątek tytułowy uważam za nagięty i śmieszny - że niby trzeba dać się "ukrzyżować"?).
Miskiewicz ma rację !! obywatelu, Ja nie jestem z pokolenia perelowskiego ale z mlodego pokolenia, który brew pozorom, nie jest fanatycznym komuchem mający portret Lenina nad swoim łożkiem, jestem za to człowiekiem, który walczy z wyzyskiem i w dupie mam to jakie sa uwarunkowania polityczne czy tez społeczne....Ty za to sądzisz że w Polsce nie ma wyzysku, ze bogaci to nie krwiopijcy.... no to ciekaw jestem gdzie pracujesz.....Bo ja pracuje, i moja ciezka praca, nagradzana była pochwałami , tudzież niewielką podwyższką, około 100 zł na rok.... heheheheh tak kurwa to jest własnie polski kapitalista...Myslisz kurwa. ze my jestesmy w Ameryce ??? ze tutaj za zapierdalan.... i staranie sie bedziesz mogl zarabiac pieniądze zeby moc realizowac swoje zyciowe plany ??? bo jak narazie to ja tego kur.. tutaj nie widzę.... no ale coż gratuluje twojej bystrosci, moze dzieki takim ,,murzynom" jak Ty ten polski kapitalista, bedzie mogł rozwjac swoje marzenia, a tobie dawac ochłapy, ja sie kurwa na to nie godzę, jak chcesz to buduj sobie swoja krwawica tą gospodarkę bo ja siebie napewno nie poswięce......My zyjemy w polskim Kapitalizmie, czyli cwaniactwo.. wyzysk...egoizm...i myslenie tylko o swojej własnej dupie... kompletne nie szanowanie swoich pracowników, bo co to za szacunek gdy po miesiacu cięzkiej pracy dostajesz 1500 zł po skonczonych studiach i i dwuletnim doswiadzczeniu, Przestan mi pieprzyc... ze kazdy kto sie z Tob ą nie zgadza musi napewno odpowiadać stereotypowi polskiego lenia, co ty mozesz o mnie wiedzieć ??? jaki jestem, ile przperacowalem w swoim zyciu, nigdy nie mialem łatwo, nikt nic mi nie dał za darmo, sam do wszyskiego dochodze sam, bo nie dostalem jak co poniektorzy juz wszystko na samym starcie
Nie twierdzę, że jesteś z pokolenia PRL-u. Ale tamta mentalność odcisnęła spore piętno nawet na dzisiejszej młodzieży.
Nie sądzę, że w Polsce nie ma wyzysku. Też uważam, że wielu pracodawców to krwiopijcy. A nawet sukinsyny. Ale, na litość boską, NIE WSZYSCY!
Jeśli tak będziemy generalizować i chrzanić w kółko, jak bardzo jest źle, to nikt do niczego nie dojdzie. Ja wiem, że jest źle. Kurwa, wszyscy wiemy że jest źle. Ale czy w tym celu trzeba robić pieprzone filmy i jeszcze bardziej nakręcać się na to, że jest źle? Przecież jeśli to sobie konsekwentie wmówimy, to nawet, kiedy przyjdzie do tego kraju dobrobyt to go po prostu nie zauważymy i olejemy cienkim sikiem, narzekając "bo jest do dupy i już!".
Polski tak zwany kapitalizm to syf i ja się zgadzam. A filmy takie jak film Krauzego nic nie robią, żeby z tym syfem walczyć, one go tylko beznamiętnie portretują, a reżyser myśli, że to wystarczy.
Bo taka jest cholerna prawda że znam tez ludzi młodych, którym się powodzi aktualnie w życiu, a zaczynali od zera, zera totalnego, od zawsze musieli na siebie zarabiać. A jednak do czegoś doszli... a wiesz co mi się nie podoba w Twoim myśleniu? Że powiesz mi zaraz, że ci ludzie na pewno się w jakieś układziki zamieszali, na pewno ich ta cała machina wchłonęła, na pewno dali w łapę komu trzeba... I nawet jeśli bym temu zaprzeczył to i tak nie uwierzysz, bo zakładasz z góry że w tym kraju się nie da żyć na jako takim poziomie i już.
I dlaczego to tak wszystko bierzesz do siebie? Czy JA Cię mam za lenia pantentowanego? Przecież ja Cię nie znam, opanujże się.
A ironicznie dodam, że 1500 złotych na rękę JAK NA POLSKIE WARUNKI to wcale nie tak źle. Powtórz swoje narzekanie pielęgniarce, która za 700 zł na miesiąc musi wyżywić dwójkę dzieci. Jeszcze raz podkreślam: owszem, jest źle, ale nie wszędzie i nie zawsze. A wyzysk, o którym mówisz też wynika z polskiej mentalności i też ma w tym swój udział PRL(ludzie, którzy nigdy nie mogli dojść do władzy, teraz mogą zrobić co chcą ze swoimi pracownikami). Może kiedy nowe pokolenie zabierze się do budowania tego kraju, to on się faktycznie zmieni.
Pozdrawiam. I nie siej tyle gniewu, bo pełno tego w Tobie, jak widzę.
Film obejrzalem. Dzisiaj. Zanim obejrzalem zerknalem na filmweb w poszukiwaniu opisu. Pomyslalem sobie, ciekawe jak ta historia sie skonczy ? pewno jedno sie wywinie a drugie pojdzie na dno..Nie podobal mi sie.. Czemu ? ano temu ze byl nudny.. Coz jakos nie pochlonela mnie historia tego malzenstwa. Fabula ? naciagana i to strasznie.. Ale po kolei.. Ludzie maja problemy, kazdy ma. Ktos kogos zabil,ktos zgwalcil,ktos poronil,kogos porwali,ktos bliski zaginal. A jaki problem mieli glowni bohaterowie ? pieniadze. I nic wiecej. TRaca pieniadze wlozone w mieszkanie. Ok kazdemu sie zdarzyc moze. On ma prace, ona wychowuje dzieci. Mieszkaja u jego matki, ona ma rodzine na wsi. Wszystko sie trzyma kupy. Coz ja na ich miejscu pogodzil bym sie ze strata. Ale rozumiem ten dom byl ich marzeniem,sznasa na wlany kat i uwolnienie sie od matki. Beata postanawia podjac prace(wlasciwie musi..)I tu przychodzi krytyczny moment. Scena kiedy beata opowiada matce o pracy i padaja swloa(nie dokladnie):
Matka: no ale zaraz a co z dziecmi przez te kilka godzin ?
Beata:myslalam ze moze mama...
I tu wybuch agresjii matki. No coz ja tej postawy nie rozumiem. Moim zdaniem matka kochajaca wnuki i syna powinna sie poswieci w takim krytycznym momencie calym sercem zeby im pomoc. Ktos powie ok ale moze ona ich nie kocha ? Jakos na poczatku filmu tego nie zauwazylem. Dalsze pasmo niesszczesc jest wynikiem tego wlasnie zdarzenia. Rezyser doluje glownych bohaterow coraz bardziej,chilami dosc irralcjoalnie(romans bartka..) po czym mamy zakonczenie.. Coz, tutaj jak dla mnie jest kompletne przegiecie. Facet, ktory bije zone na oczach matki.zdradza ja(zone nie matke), olewa dzieciaki(czasowo) nagle, kiedy dowiaduje sie ze jego zona chciala zabic siebie i ich dzieci on w bohaterskim gescie godzi sie wziac wine(jaka wine? przecie to ona chciala zabic..) na siebie. Coz potem pada cytat"po tych zeznaniach ona wychodzi a on ma proces" No coz chcialbym poznac te zenzania :) Jak ktos ma pomysl chetnie uslysze.
Podsumowujac film mnie znudzil.historia nie przekonala. Nie mowie ze film nie jest mocny i ze mnie nie zasmuca. Po prostu jest dalej tylko filmem,ktory dla mnie miejscami nie ma sensu. Ale naprawde dla pracujacych ludzi,utrata duzej sumy pieniedzy,nawet calego majatku nie powinna miec takich konsekwencjii. Ale rozumiem, rezyser tak to widzial,tak przedstawil,tak nakrecil. Mnie to poirytowalo i zdolowalo jedynie.Daje slaba 6(powinno byc 5+ chociaz do not wielkiego znaczenia nie przywiazuje)
Jesli ktos ma inne zdanie nt. fabuly chetnie podyskutuje :)
Witam. Tak krótko, bo czasu brak. Chyba uszło Twojej uwadze, ze film bazuje na autentycznej historii...? To, co Tobie wydaje się nieprawdopodobne napisało samo zycie, a scenarzyści na tej bazie zbudowali przekonująca fabułe.
Postawa matki: wbrew pozorom takie sytuacje zdarzają sie. W tym wypadku Beata od lat była u matki pod kreską... wystarczyła iskra, zeby tłumiony plomień antypatii, nienawisci, gniewu rozbłysl na nowo. Egoizm istnieje w naturze, nie trzeba go wymyslac , zeby podrasowac scenariusz.
Mieszkanie: Ty byś zaakceptowal, gratuluje siły psychicznej. Oni stracili wszystko, co mieli. Perspektywa to lata życia na glowie matki, na ciaglym uzeraniu sie i poczuciu beznadziei. Tylko pieniadze, mówisz. Ale te pieniadze byly szansa na zbudwanie własnego domu. Wiele lat mieszkałem kątem u innych, wiec wiem , jakie to uczucie, gdy nie jestes u siebie i w kazdej chwili ktos/ktosia moz Ci powiedziec, ze zamykasz za glosno drzwi, albo zbyt rzadko otwierasz okno...
Muszę konczyc, wiec ost. sprawa: ona wychodzi (raczej nie na wolnosc ale pewnie na obserwacje psychologiczna, ja na miejscu sadu tak bym zdecydował) on z kolei ma proces za krzywoprzysiestwo. To możliwe wyjasnenie, choc niepewne.
Pozdrawiam, czekam na ewentualną polemikę...;)