1/10 Lubię dramaty ale ten jest naprawdę fatalny. Zero puenty. Nie motywuje
ani nie skłania do refleksji. Po prostu dołuje i na tym koniec. To jakieś
nieporozumienie, że ten film został sklasyfikowany wyżej niż np: Krótki
film o miłości, 300 mil do nieba, czy choćby Edi, Omijajcie szerokim
łukiem.
To twoim zdaniem niby jaki powinien być dramat?Ze szczęśliwym zakończeniem?A może z humorem?Dramaty otóż takie właśnie są ,,dołujące" To jest życie mój drogi...Jeden wielki dramat.
zgadzam się, film to kompletna beznadzieja. wiadomo, że jeżeli nie uda się
napisać dobrego scenariusza, to trzeba albo zrobić film o bezrobociu, albo
o niepłynności finansowej, a jeśli tego jeszcze mało, to film się robi
czarno-biały. ot, cała "polska kinematografia". żenujący film, żenujący
poziom.
Nie zgadzam się. Film obnaża jakie są nasze rodziny. Każdy chce coś ugrać dla siebie chodząc do kościoła i udając w niedzielne obiadki, że wszyscy się szanują i kochają. A wiadomo jak jest naprawdę. Właśnie jak w tym filmie. Pomyśl jakie ciekawe role mieli do odegrania aktorzy. I jakie trudne!
też tak pomyślałem na początku. myślę jednak, że w tym filmie pod płaszczykiem taniego dramatu spod znaku "Okruchów życia" kryje się próba odpowiedzi na pytanie o stopień odpowiedzialności człowieka za swoje życie i za poczynania innych. kto jest winny całej tragedii? zaborcza teściowa? mąż tchórz? przyjaciółka, która nie ma czasu? czy kobieta, która nie umie wziąć życia w swoje ręce?
"zgadzam się, film to kompletna beznadzieja. wiadomo, że jeżeli nie uda się
napisać dobrego scenariusza, to trzeba albo zrobić film o bezrobociu, albo
o niepłynności finansowej, a jeśli tego jeszcze mało, to film się robi
czarno-biały. ot, cała "polska kinematografia". żenujący film, żenujący
poziom"
Bez sensu jest to co napisałeś. Widocznie nie wiesz o czym jest ten film. A co do scenariusza to jest bardo dobry, żaden z Twoich argumentów nie przemawia, gdyż nawet spychając na drugi plan fabułę jak to określiłeś o bezrobociu i niepłynności finansowej - dostajemy tu najwyższej klasy warsztat aktorski, świetnie nakreślone charaktery, dramaturgię, chora chemia jaka panuje w nie jednym domu jest ukazana bardzo dobrze, z pomysłem.
Kolejny świetny film Krauze, o naszym społeczeństwie, po prostu o życiu - to mógłby być dokument.
Zupełnie się nie zgadzam z założycielem wątku. Film jest bardzo dobry. Dołuje, bo takie jest jego zadanie. Ale to nie prawda, że nie skłania do refleksji. Puenta nie musi być obecna w każdym filmie. Akurat w tym przypadku ja ją dostrzegłam. Zresztą wydaje mi się, że w filmach tego typu, niedopowiedzianych, puenta i refleksje to osobista sprawa każdego z nas. A jeśli tego zabrakło, no to cóż...pozostaje oglądać dramaty z serii "z życia wzięte" czy "oparte na faktach", które nie wymagają myślenia od widza.
Zgadzam się z osobą, która nie zgadza się z założycielem wątku ;) Osobmom, dla których wszystko tu jest niewyraźne i które wszędzie chcą mieć morał, w dodatku podany na tacy, proponuję czwartkowe kino na tvnie, w11 i annę marię wesołowką.
wszystkiego się w Twojej wypowiedzi można uczepić
1) po pierwsze oceny - film musi być dla mnie kompletnym nieporozumieniem żeby dać mu 1/10 - doceń proszę choć świetną grę aktorów - tego argumentu nie da się przebić - jeżeli uważasz że źle zagrali to - wybacz - nie mamy o czym dyskutować, bo z niektórymi argumentami się nie dyskutuje
ja nawet "Śmieszny film 234" albo "Alex sam w domu 14" oceniłabym wyżej
2) "Lubię dramaty" a zaraz zarzut "po prostu dołuje" - ktoś kto lubi dramaty nie daje się raczej tak szybko uwieść nastrojowi i odpłynąć, chyba że ma się małe doświadczenie - uwierz są bardziej "dołujące " filmy.
3) nie lubię porównywać filmów bo sorry, Edi i 300 mil do nieba to jest inna bajka - film skrajnie "wysypiskowy" i drugi, kompletnie fikcyjny
4) chyba najważniejsze - film motywuje i to bardzo- wspomiałeś o "Edim"- tam jest morał podany jak na tacy a jak chcesz motywację to też wszystko proste. W Placu Zbawiciela chodzi o własne podwórko - i to jest najtrudniejsze. Bo film prawdziwy, prawdziwe życie, nie w szpitalu czy na wysypisku, kogoś umierającego czy żebraka. ALe sąsiada, siostry, matki, kolezanki z pracy czy nasze. Ja mogę znależć wiele doniesień do własnych doświadczeń czy obserwacji.
to jest dobry i PRAWDZIWY dramat.