Bo w tym filmie go nie ma...Całkowicie uleciał (jego) duch nowej (starej) przygody. Pozostała feria bezdusznych komputerowych obrazów, którymi, podejrzewam, nawet 10-latek przestał się zachwycać, bo mu spowszedniały.
Niby jest w tym filmie jakaś historia i jakieś przesłanie, ale wszystko to podane jest w sposób łopatologiczny i całkowicie nie angażujący widza. W dodatku niekonsekwentny, bo z jednej strony film zachęca do pozostania w Realu, do życia prawdziwym Życiem, a z drugiej strony (w końcowej scenie) sugeruje, że w sumie to niekoniecznie, co najwyżej "we wtorki i czwartki" (dosłownie!) Film w gruncie rzeczy nie wiadomo dla kogo-dla dzieciaków nieciekawy, bo lata 80-te to dla nich prehistoria, dla dorosłych kiepska podróż do dzieciństwa, bo wszelkie odniesienia, do "starych, dobrych czasów" są kompletnie mechaniczne i pozbawione magii. Słabiutko, oj słabiutko.
Obejrzyj to https://www.youtube.com/watch?v=4WL750YMi_A to zrozumiesz, film jest po prostu na podstawie gównianej książki, jest adaptacją a nie interpretacją.
Wszystko się zgadza, tyle tylko, że film powinien zawsze bronić się sam,bez względu na książkowy pierwowzór (dobry, czy zły) Nie czytałem książki, ale wiem, że z takiego pomysłu wyjściowego można było wysmażyć coś 100 razy lepszego, tym bardziej z takim reżyserem za kamerą. Ale widać nie te czasy (i nie te lata reżysera)
Zrobią adaptację filmową - to znajdą się tacy co napiszą że ki cholera zmieniona została treść. Zrobią ekranizację dzieła literackiego to napiszą że książka jest lepsza ale też znajdą się tacy, którym film się spodoba i zrozumieją przesłanie. Cóż, jedni wolą kawę z cukrem a inni bez.
Jaki jest powód, że dajesz wszystkim filmom 1/10?
Troll? głupotyzm? nuda? hobby?
Chyba wszystkiego po trochu, przez takich nieudaczników jak rool72 (72 to pewnie IQ) już dawno przestałem patrzeć na filmwebowe oceny.
A ja przez takich wszystkochłomów jak ty. Rozumiem, że ten jeden punkt w ocenie odjąłeś za zbyt krótki seans ;)
Dla fanów gier i filmów a za takiego się uważam ten film się spodoba. Dlatego ode mnie 8. Sam wyszukałem wiele ukrytych smaczków. Natomiast koleś który ocenia wszystko jak leci na 1 to jest rzeczywiście jakiś klepnięty ;-) jak alex wspomniał wyżej przez takich ludzi nie ma co w ogóle sugerować się ocenami na fw i najlepiej samemu obejrzeć i ocenić.
Książkę można wspominać dopiero gdy produkt jest w stanie bronić się jako produkcja.
Ten film broni się tylko fajerwerkami.
Zasady świata nie są spójne ze sobą, fabuła jest denna - wygląda jak powrot do 2013 w falę filmow na podstawie ksiazek dla nastolatkow.
Moja pierwsza mysl była taka ze to jakies podczepienie sie pod sukces animca "Sword Art Online"
Książka była bardzo dobrą, spójną historią.
Film jako ekranizacja to 0/10, jako sam film jest pozbawiony jakiekolwiek logiki i sensu.
Większość filmu jest oparta o świat wewnątrz gry komputerowej. Tam nie musi istnieć logika. Fakt że w wyścigu, wyskakuje king kong i rozwala tor, nie jest tu ani nielogiczne, ani bez sensu, bo to gra. Gra ma być grywalna, to uczestnikom miało się fajnie ścigać.
Cały film bazuje na starym schemacie filmów: grupa poszukiwaczy skarbów, poszukuje części artefaktów aby pozyskać skarb, obok jest grupa złoli którzy chcą im przeszkodzić by zagarnąć skarb dla siebie.
I super.
Nie zauważyłem w tym filmie w zasadzie żadnych większych błędów logicznych, a przynajmniej nie na tyle dużo aby to było rażące, w przeciwieństwie do np nowego Avatara, tam to łoo panie, to się dopiero sypie logika XD.
Jeśli grasz w grę, dajmy na to w GTA, to narzekasz że gra jest idiotyczna, no bo skąd postać by wiedziała jak pilotować myśliwiec wojskowy albo czołg? XD Nie, cieszysz się z oglądania wybuchających samochodów.
To właśnie mnie zastanawia - dla kogo ten film został zrobiony? Bo z jednej strony reklamowany jest jako "easter egg" dla dzieci lat 80-90-tych (czyli obecnie są to 30-40 latkowie), z drugiej strony historia jest tak naiwna, tak ugładzona, że wciagnać może jedynie młodszych nastolatków (14-16lat), no i taką ma też kategorie wiekową. Jednak dla większości dzisiejszych nastolatków, wszelkie odniesienia do popkultury lat 80-90 nie bedą ani zrozumiałe, ani zabawne, ani sentymentalne. Dla dorosłego widza, film jest naiwny czy wręcz dziecinny. Jedyne rozwiązanie jakie widzę, to potraktowanie tej produkcji jako film familijny, na który może pójść rodzic ze swoim dzieckiem i też coś z tego filmu "mieć".
gdzie niby sa ci 30 latkowie z lat 90-tych... moze pomysl zanim cos napiszesz. myslenie sie przydaje
Biorąc pod uwagę że potrafisz dodawać to... : szacun !!!, Wyróżniasz się wśród rówieśników :P :D
Spielberg jest reżyserem, a nie aktorem, więc to oczywiste, że go w filmie nie ma.
To była przenośnia Kolego, wyraźnie to napisałem w drugim zdaniu-chodzi o to, że reżyseria tego filmu, jest calkowicie pozbawiona charakterystycznnego stylu, reżyserowanych przez Spielberga filmów. Nie wyczuwa się go ani w tworzeniu bohaterów, ani w fabule i jego wymowie, ani w stylu wizualnym. Ten film mógł nakręcić byle jaki wyrobnik i wyszło by dokładnie na to samo. Nie mówiąc o tym, że i tak z 80% procent tego filmu to nie dzieło reżysera, czy operatora, a grafików komputerowych. Takie czasy. Zresztą operator Janusz Kamiński ostatnio, w jednym z wywiadów sam o tym mówił i wyrażał żal z tego powodu.
xDDDDDDDDDDDDD wybacz ale kisnę i nie mogę przestać, dawno takiego betona nie przeczytałem :D
Powiadasz? Kurczę, a miałem siebie za takiego luzaka...
Dzięki, że wyprowadziłeś mnie z błędu:)
No widzisz, w dodatku nie kumam czaczy. Porażka na całej linii:) A Player One to świetny film. Za 100 lat wszyscy będą go wspominać jako wiekopomne Dzieło:)
Nasz punkt widzenia jest reliktem przeszłości.
Rynkiem dyktują teraz goście, dla których ta godna pożałowana kaszana to świetne kino.
Tak jak dla dzisiejszej widowni, dla której się ją kręci... Swoją drogą zastanawiam się, czy istnieje dziś taki "film", choćby najbardziej gówniany, a ładnie zapakowany (wypromowany), którego gawiedź by nie łyknęła. Sądząc po opiniach pod tym filmem, ale też na przykład pod "Ostatnim Jedi", który jest już jakimś niewyobrażalnym kuriozum, to nie ma takiego.
Tak jak mowisz, nie ma takich, nie po to laduje sie w to kase, zeby nie lykali jak pelikany sniete ryby...
Zmarnowany potencjal nie pierwszy raz i nie ostatni na nasze nieszczescie.
Mam taka teorie, ze brak zawilosci w tresci to pochodna powrotu do pisma obrazkowego.
Zwykłe pirdolenie.. Pogódźcie się z tym, że nie wszystko wam się spodoba (tak wygląda życie nwm czy wiecie) Wasze zniesmaczenie wynika z niemożności pogodzenia się z faktem, że czasy waszego dzieciństwa/młodości przeminęły i zostały tylko wspomnienia, które zawsze są przez nas zapamiętywane jako lepsze niż w faktycznie były. Od początku czasu, każde pokolenie ma takie stare pryki (sami napewno też się z takimi próchnami zetknęliście!), które narzekają tylko jak to kiedyś nie było lepiej, filmy lepsze wszystko lepsze w gruncie rzeczy to tylko subiektywna opinia. Zero poparcia sensownymi argumentami- tylko odczucia. Nie jesteście pępkami świata, to tylko wasza bardzo subiektywna opinia, a nie prawda definiująca świat xd
Gdyby tak było, to gdy miałem naście lat żaden gniot nie mógłby powstać :) niestety tak dobrze nie było. Obecnie też powstają arcydzieła tylko zmieniły się proporcje bo tam gdzie kiedyś płynął strumyk crapu teraz płynie potężna rzeka i dobre filmy są dlatego rzadziej spotykane i wiek "recenzenta" nie ma z tym nic wspólnego.
Film jest gówniany i tyle. Współczesny widz ma po prostu określony punkt odniesienia - inne gówniane filmy, więc byle co mu się podoba.
SF było kilka dekad temu nowością, przyciągało umysły twórcze i utalentowane. Dziś to jest kotlet z ziemniakiem, a nad wszystkim czuwają marketingowcy, żeby przypadkiem nie wyszło coś oryginalnego, coś ludzkiego.
Film już z założenia jest gniotem. Zawiera w sobie elementy kierowane do prawie każdego typu odbiorcy - co jest niezawodną receptą na śmierć sztuki. Tu coś dla opóźnionego w rozwoju nastolatka, tu coś dla miłośnika muzyki lat 70'tych. Kaszana i strata czasu, choć przyznaję, że widziałem znacznie gorsze.
Dobre kino SF wróci pewnie za jakieś 50 lat. Przez następnych 20 będzie się kręcić to gówno. Przez kolejne 20 ludzie będą od niego odpoczywać - dzięki czemu marketingowcy w-y-p-i-e-r-d-o-l-ą gdzie indziej siać spustoszenie - i wtedy może zacznie się znowu coś ciekawego pojawiać.
Za 50 lat... Ledwo się załapię, ale, warto czekać:)
"Coś Ludzkiego" - trafiłeś w sedno.
Wróci za 50 lat? Po czym to ustaliłeś? :D Teraz jest wszędzie marketing , ogromne gaże dla gwiazdek, które po prostu świecą w tych filmach i zarabiają na dobrej zabawie miliony, po to by szaraki w swym nudnym żywocie , zabijając swój czas chodzili do kina, oglądając wszystko. To się nie zmieni, chyba, że ekonomię zmienisz i zniknie pieniądz. Sam sobie zobacz po swoich ocenach ile czasu tracisz na crapy wg ocen jakie dajesz. Odpuść znajdź inne hobby, bo tym się zmęczyłeś :)
No świecą w tych filmach te gwiazdy jak psu kule, he, he.
PS. Nie zrozumiałeś wypowiedzi, skupiłeś się na rzeczy drugorzędnej - czasie, gdzie podstawową kwestią jest pewien cykl, który można zaobserwować w większości dziedzin ludzkiej aktywności, bo jest de facto odbiciem cyklu ostatecznego - życia.
Najpierw pojawiają się pionierzy, znajdują gdzieś "żyzną glebę" i zaczynają na niej uprawiać. Plony są znakomite, więc pojawiają się plagiatorzy i pasożyty. Na początku wchodzą do spółki, obiecują dalszy rozwój, choć w praktyce chcą tylko wydoić "żyzne pole". Z czasem "rolnik pionier" jest już tylko obiektem marketingowego kultu, a nad "polem" niepodzielnie panuje zarząd. Motywacje ekonomiczne - jako naczelne - determinują "uprawę". "Pole" jest eksploatowane, a wszelkie wysiłki zmierzają nie do poprawy "uprawy", ale do dbania o wizerunek - o rzekomą pożywność produktu. To ruguje ze współpracy wszelkich dobrych "rolników"; nawet zbyt dobry plagiator nie ma już czego szukać. Powstaje śmieciowe żarcie, którego po jakimś czasie nawet największe przygłupy nie chcą już żreć. Marketingowcy porzucają więc pole i oferują "pomoc" innym pionierom. W tym czasie "pole" leży odłogiem i odpoczywa. Przyjdzie czas, gdy znowu stanie się żyzne. O tym, że znowu stało się żyzne będą wiedzieć tylko pionierzy i to właśnie oni znowu zaczną je uprawiać. Wróci złota era "rolnictwa" - przynajmniej na jakiś czas.
Interesuję się trochę więcej grami i jak powstawały, jest ten sam syf jak wszędzie obecnie, to się zmieni jak powstaną nowe dziedziny rozrywki wg mnie oczywiście. Te zostawią w spokoju, bo będzie mniej zainteresowanych, lub zniknie forsa i będą powstawać dobre produkcje, bo będzie to czyjąś pracą lub hobby. Obecnie się to robi dla forsy. Ludzie żyją krótko , na ich miejsce przyjdą następni i będą dalej to samo gówno tworzyć. Masz np marki jak Disney, coś się tam zmieniło obecnie , lub proces powstania był inny? jest coraz więcej dojnych krów na świecie, które wykonują nudną robotę za grosze , na nic ich więcej nie stać jak pójście do kina , czy tani wyjazd do taniego kraju raz na dwa lata. Możesz obecnie sam tylko odpuścić i znaleźć sobie inne hobby. Sorry jeśli trochę chaotycznie
Myślę, że się kompletnie mylisz. Za maksymalnie kilka lat AI odmieni całkowicie film, a za 50 lat będzie zupełnie innym medium niż obecnie, niż od czasu pierwszego obrazu braci Lumière do zeszłorocznej Anory.
Wypadałoby napisać, jak sobie to wyobrażasz. Wtedy może bym zrozumiał, dlaczego "kompletnie się mylę".
Moje wyobrażenia nie mają nic do tego. Wystarczy zainteresować się tematem i nie trzeba być wróżem, by dostrzec w jakim kierunku to zmierza .
Twoje wyobrażenia mają wszystko do tego, ponieważ to Ty, a nie SI, stwierdziłeś, że kompletnie się mylę. Nie napisałeś w czym się mylę, oraz dlaczego się mylę. A na koniec jeszcze odsyłasz mnie do zainteresowania się tematem, tak jakby z zainteresowania się tematem musiały wynikać identyczne wnioski.
Otóż moje wyobrażenia niestety nadal nic do tego nie mają pomimo tego jak bardzo byś chciał. Brnąc dalej w kwestię semantyczną, napisałem "Myślę, że się kompletnie mylisz". Idąc dalej, jako źródło swoich wątpliwości wskazuję kierunek, w którym rozwija się AI w branży filmowej. Poczytaj o tym, bo nie miejsce tutaj na opisy całego procesu, technologii, obecnych badań i prób oraz przewidywań do czego to zmierza. Pomijam, że już obecnie AI zmienia naszą rzeczywistość.
Mnie twoje wyobrażenia nie interesują, ale ich uściślenie jest, czy też było konieczne do nadania sensu dalszej rozmowie. Nie podzieliłeś się, więc dalsza rozmowa - na płaszczyźnie logicznej - nie ma sensu.
To, co napisałeś jest pozbawione logiki. Tak, masz rację. Dalsza wyniana zdań jest kompletnie pozbawiona sensu, bo nie zamierzam odrabiać za kogoś zadań domowych i udowadniać, że wypowiada się na tematy, o których nie ma nawet bladego pojęcia. Poczekasz jakieś 15 lat i sam się przekonasz. O ile znana nam cywilizacja będzie nadal istniała.
BTW, sam roztaczasz jakieś pozbawione podstaw i logiki profetyczne wizje nie rozwijając tematu, a ode mnie żądasz wnikliwej argumentacji. Bądź poważny!
Mylisz naukę pisania z nauką myślenia. Umiesz już pisać, ale jeszcze nie umiesz myśleć. Popatrz. Piszesz, że napisałem coś nielogicznego, ale nie próbujesz dowieść dlaczego. Nie jest to zatem argument logiczny, ale jest to "argument" z autorytetu. Od biedy można się czymś takim posłużyć - jeśli potrafisz się wylegitymować jakimś budzącym respekt doświadczeniem w wypowiadanym temacie, albo wcześniejszymi wypowiedziami logicznymi. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Kontynuujesz swoją nielogiczność pisząc o zadaniach domowych i o tym, że wypowiadam się w tematach, na które nie mam pojęcia. Otóż, nie ciążą na mnie żadne obowiązki "zadanio-domowe", bo nie wypowiadałem się tutaj na żaden temat, o którym nie mam pojęcia. Watek SI poruszyłeś ty. Ja pisałem o marketingowcach i zjawisku redukcji sztuki w sztuce filmowej. Pisałem o tym, jakie warunki muszą nastać, żeby trend się odwrócił. SI nie ma z tym nic wspólnego, dlatego dopytywałem, o co ci chodzi. A zatem: umiejętność pisania nie jest jednoznaczna z umiejętnością myślenia. Jeśli opanowałeś tylko to pierwsze - a ewidentnie tak jest - to traktujesz rozmowę jak grę w ping-ponga, gdzie jakiekolwiek zdanie jest "przebiciem piłeczki". To nie powinno tak działać.
Oczywiście, że nie powinno tak działać.
Idąc od początku, to właściwie to nie napisałeś nic odkrywczego. Że nietrafnego, to inna sprawa.
Marketing w Fabryce Snów był od zawsze. Kiedyś w postaci właściciela wytwórni, który oceniał czy film ma szanse na zwrot kosztów i zarobek, później księgowego, a obecnie jest to rozbudowany dział marketingowy ze wszystkimi analizami i mechanizmami. Film ma się zwrócić i przynieść zarobek. Zawsze tak będzie. Za 10, 20 i 100 lat, aż do upadku cywilizacji. Czy Ci się to podoba, czy nie. Filmy, które zostały nakręcone jako rodzaj sztuki, zabawa formą, konstrukt przełamujący obowiązujące zasady, gdzie z założenia bez znaczenia są koszty (błąd w założeniu, bo koszty mają największe znaczenie) i mają być swoistym manifestem reżysera to nisza. Jest ich zaledwie kilka i mają niewielu odbiorców.
Jeśli chodzi o AI, to trzeba być całkowitym indolentem, aby nie zauważać procesu, który następuje. Zwłaszcza jeśli się - co zakładam - interesuje sztuką filmową, a nie jest się jedynie konsumentem treści, który ocenia film jedynie przez pryzmat własnej estetyki. Inczej mówiąc, albo operuje się językiem filmu i zna się przynajmniej ogólną jego teorię, albo wypowiada się jedynie osądy w stylu "ten film jest fajny, a tamten to g9wno". I coś mi się mocno wydaje, że należysz do tej drugiej kategorii. Obym się mylił.
Zatem, AI już jest powszechnie wykorzystywana w filmie (Brutalista, Emilia Perez itp.), a wiesz czemu? Bo w ten sposób tnie się koszty i osiąga efekty wykraczające poza moźliwości aktora, scenografa, kompozytora muzyki, kamerzysty, kostiumologa, lalologa itd. A resztę sobie doczytaj jakie są plany wykorzystania AI w filmie, muzyce, sztuce oraz w życiu codziennym, bo - niespodzianka - sztuka filmowa nie istnieje w oderwaniu od codzienności. Temat rzeka.
I nie pisz mi czy umiem czytać i myśleć, bo że jesteś chamem bez kultury to już udowodniłeś w innych komentarzach. To, że logikę znasz tylko ze słyszenia, to też udowodniłeś choćby pytając najpierw o moje wyobrażenia, po czym twierdząc, że one Cię nie interesują. Mógłbym jeszcze wiele przytoczyć argumentów tylko po co. Nie należą do tych, które trzeba udowadniać lub wynikają z autorytetu. Są per se.
Zatem nie sil się na protekcjonalny ton i roztaczanie proroctw podając wzięte z kapelusza odległe daty, bo byś najpierw musiał poznać dziedziny wiedzy, które jak sądzę są Ci kompletnie obce. W tym nauki interdyscyplinarne związane z socjologią, psychologią, lingwistyką, semantyką, sztuką, historią, informatyką, filozofią, etyką, inżynierią, mechaniką, biologią, teorią gier, naukami ścisłymi, kontrkulturą itp. Na razie zakładam, że masz pojęcie tylko o rolnictwie.
Masz za mało danych; ergo, myślę, że się mylisz co do przyszłości sztuki filmowej.
Do braku umiejętności myślenia muszę ci jeszcze dorzucić brak zdolności czytania ze zrozumieniem. Napisałem: "Mnie twoje wyobrażenia nie interesują, ale ich uściślenie jest, czy też było konieczne do nadania sensu dalszej rozmowie." To nie jest błąd logiczny po mojej stronie, lecz po twojej ( innymi słowy, interesowały mnie implikacje twoich wyobrażeń, a nie one same ). Ale mniejsza z tym. Ogólnie "rozmowa" z tobą przypomina niestety "rozmowę" z rozhisteryzowaną kobietą. Która używa tematów zastępczych, żeby ukryć co ją boli. ...Teraz widzę, że piszemy w temacie filmowego gniota, któremu ja dałem dwie gwiazdki, a ty 8. I z jakichś powodów - zapewne młodego wieku - nie potrafisz się pogodzić z tym, że ktoś uważa film, który tobie się spodobał, za badziewie. I mówimy tutaj o filmie, który oglądałem i oceniałem 7 lat temu! Łał! Proponuję zatem, żebyś uwierzył szczerze we wszystko, co mi zarzuciłeś: niewiedzę, chamstwo itd. To ci pozwoli pogodzić się z moją opinią na temat tego "dzieła". Przestanie mieć ona dla ciebie takie znaczenie. Co do marketingu, to jednak zaszła spora zmiana. Kiedyś ludzie sztuki funkcjonowali w poczuciu "obowiązków wychowawczych" wobec publiki, zwłaszcza wobec tłuszczy. I działali powodowani natchnieniem, a nie badaniami rynku. Teraz prym wiedzie podlizywanie się tłumowi, co oczywiście szkodzi jakości sztuki, bo gust masowego odbiorcy jest taki, nie nie inny.
Pięknie, tylko czekałem na taką prymitywną wycieczkę ad personam z błędnym wyciąganiem metryki, którą właśnie wykonałeś. Co z tego, że oceniłem film na osiem gwiazdek, a Ty na dwie? Naprawdę jesteś takim egocentrykiem, że myślisz iż interesują mnie Twoje oceny? Bądźże poważny!
Czy ja Cię zaatakowałem? Nie! Poddałem tylko w wątpliwość Twoją tezę, co spowodowało, że wyciągnąłeś przeciwko mnie wszystkie działa z powodu mojej niechęci do podania Ci informacji na tacy i zarzuciłeś mi głupotę, niedoświadczenie, brak wiedzy, chwiejność psychiki i co chyba najgorsze zniewieścienie. Pozwalasz sobie z powodu infantylnego poczucia bezkarności w cyberprzestrzeni, bo w realnym świecie takie odzywki mogłyby się dla Ciebie skończyć fatalnie.
Napisałem wyraźnie: myślę, że się kompletnie mylisz, bo za maksymalnie kilka lat AI odmieni całkowicie film. Już odmienia. Czego nie rozumiesz?!
Zadajesz głupie pytania i nawet nie starasz się poszerzyć swojej wiedzy. Tekst w stylu: "A na koniec jeszcze odsyłasz mnie do zainteresowania się tematem, tak jakby z zainteresowania się tematem musiały wynikać identyczne wnioski" potwierdza tylko o Twoich brakach w logicznym myśleniu i wnioskowaniu. Będziesz cytowany!
I na końcu ironia - zawężając do kręgu kasowych hitów SF, bo pod filmem z tego gatunku jest ta dyskusja - jakież to mityczne "obowiązki wychowawcze" wobec publiki mieli twórcy „Podróży na Księżyc”, „Obcego - ósmego pasażera Nostromo” czy "Terminatora"?
Nie odpowiadaj, nie interesują mnie Twoje wynurzenia. Kończę! Buziaczki! Szkoda na Ciebie czasu!
No cóż, twoją nieuczciwą intelektualnie zaczepkę, że się całkowicie mylę bez podawania, w czym i dlaczego, potrafię w tej chwili wyjaśnić tylko w jeden sposób - że nie spodobała ci się moja ocena filmu. Potem zacząłeś mnie odpytywać z SI, choć mój wpis tego nie dotyczył, a sam w sobie był poczyniony siedem lat temu, kiedy to Si była tylko niejasnym pojęciem, kojarzonym z filmami fantastyki naukowej. To tylko mogło wzmóc moje podejrzenia o emocjonalność i histeryczność rozmówcy, które na ogół wynikają z młodego wieku. Ja nie mam powodu, żeby ludziom na internecie dokuczać, a to, że na ogół reaguję na zaczepki innych - no to już oni sami muszą się zastanowić, czy warto. Nie zawsze będzie tak, że ktoś podwinie ogon i ucieknie. Mógłbym ci napisać, jakie "obowiązki wychowawcze", prawdopodobnie nie do końca świadomie, zostały spełnione w przypadku takich filmów jak Obcy czy Terminator, ale chwilę potem odbierasz mi głos. Jedno jednak mimo to napisze. W Terminatorze SI o nazwie Skynet osiąga świadomość i podejmuje decyzję o wystrzeleniu pocisków nuklearnych na ludzkość. Czy to ci nie brzmi jak wielkie ostrzeżenie przed omnipotencyjną technologią?
Miałem nie reagować, bo i po co, ale doszedłem do wniosku, że jednak nie mogę pozostawić cię (celowo z małej litery) w samouwielbieniu i samozadowoleniu z dobrym nastrojem nie sprostowawszy głupotek, które wysmarowałeś.
"twoją nieuczciwą intelektualnie zaczepkę, że się całkowicie mylę bez podawania, w czym i dlaczego..."
Hehehe... problem z takimi bucami jak ty jest taki, że jednak nie potrafią dyskutować, bo zwyczajnie nie rozumieją co się do nich pisze, tak samo jak ty nie zrozumiałeś, że moja delikatna wzmianka - iż w moim odczuciu kompletnie mylisz się co do przyszłości filmu, bo... - nie była atakiem, a jedynie wskazniem obszaru który nie wziąłeś pod uwagę. Rozkładając na czynniki pierwsze moją wypowiedź, po to byś zrozumiał:
"Myślę, że się kompletnie mylisz." -wskazanie mojej obawy, że zupełnie możesz nie mieć racji, ponieważ (i tu następuje szereg argumentów):
"Za maksymalnie kilka lat AI odmieni całkowicie film..."- wskazanie obszaru, którego nie uwzględniłeś w swoim prorokowaniu, czyli argumentem jest AI, która już dawno odmienia kino (o czym napiszę później, teraz wyraźnie to widać w filmach "Brutalista", Emilia Perez") i będzie ono wygładało inaczej
"niż od czasu pierwszego obrazu braci Lumière..." - czyli od pierwszego filmu nakręconego w 1895 roku za pomocą jakże prymitywnego kinematografu
"do zeszłorocznej Anory." - ostatniego filmu oskarowego, w który otrzymał najwięcej statuetek, a który jest kompletnie inną techniką kręcony niż "Wyjście robotników z fabryki".
Co znamienne w przeciwieństwie do "Brutalisty" czy "Emili Perez" jest obrazem konsekwentnie wykonanym bez użycia AI, zatem domniemywa się, że to organiczne filmowanie zadecydowało o ilości przyznanych statuetek.
Po czym owładnięty swoją manią nieomylności rozpętałeś goowno-burzę.
"mój wpis [...], a sam w sobie był poczyniony siedem lat temu, kiedy to Si była tylko niejasnym pojęciem, kojarzonym z filmami fantastyki naukowej".
Bzdurzysz!
W 2001 roku Honda zaprezentowała robota ASIMO używającego sztucznej inteligencji, a w 2002 roku powstał pierwszy inteligentny odkurzacz iRobot.
Zaawansowane prace nad AI to okolice 2014 roku (autonomiczne auto Google, Deep Mind).
Pierwszy scenariusz filmowy, który został całkowicie napisany przez AI powstał w 2016 roku. Był to "Sunspring" - krótki metraż zagrany przez trzech aktorów.
Pierwszy publicznie dostępny model AI w postaci Chata GPT został uruchomiony w 2018 roku, czyli 7 lat temu w czasie kiedy spłodziłeś swojego komcia. O pracach nad Chatem GPT było bardzo głośno już w 2017 roku. Nawet szmatławce się o tym rozpisywały. Pisałem: temat rzeka.
Powyższe potwierdza, że nie masz pojęcia o czym piszesz. Zatem w momencie wysmarowania przez ciebie "profetycznego" bełkotu, AI nie była niejasnym pojęciem, kojarzonym z filmami fantastyki naukowej, o których [S-F] - zakładam - nie masz bladego pojęcia.
Nie tak dalej jak rok po twoim wpisie czyli w 2019 roku Martin Scorsese wykorzystał AI w "Irlandczyku" w scenie uderzenia Joe Pesciego. O przyszłych planach wykorzystywania AI w filmie nie będę ci pisał, bo nie zasłużyłeś. Znajdź sobie sam!
Bo trzeba się trochę bardziej interesować sztuką filmową, a nie jedynie klepać pierdoły w komciach.
"Mógłbym ci napisać, jakie "obowiązki wychowawcze", prawdopodobnie nie do końca świadomie, zostały spełnione w przypadku takich filmów jak Obcy czy Terminator, ale chwilę potem odbierasz mi głos. Jedno jednak mimo to napisze. W Terminatorze SI o nazwie Skynet osiąga świadomość i podejmuje decyzję o wystrzeleniu pocisków nuklearnych na ludzkość..."
Na tej zasadzie takiej, pożal się Boże, dydaktyki możesz się doszukiwać nawet w "Lodach na patyku", "Commando" albo w "Dniu Niepodległości". Na siłę próbujesz udowadniać coś, czego nie ma, bo koniecznie musisz postawić na swoim. Terminator jest typowym obrazem rozrywkowym i to, że stał się filmem kultowym nie powoduje, że realizuje "obowiązki wychowawcze". Gdybyś to napisał o "2001: Odysei Kosmicznej" to bym przyznał ci rację. A tak, znów kompletnie się mylisz.
A co z "Obcym"? Mogłeś już napisać skoro mimo, że zabrałem ci głos, poczułeś się w obowiązku mnie oświecić. A co z " Podróżą na Księżyc"? Za trudne, nie? Takie właśnie nieścisłości, luki w argumentacji, nielogiczności i braki w ciągłości rozumowania cechują twoje komentarze.
I wisienka na torcie:
"Ja nie mam powodu, żeby ludziom na internecie dokuczać, a to, że na ogół reaguję na zaczepki innych - no to już oni sami muszą się zastanowić, czy warto. Nie zawsze będzie tak, że ktoś podwinie ogon i ucieknie."
Tutaj odkrywasz swoje prawdziwe oblicze trolla megalomana-idioty, który obrażając wszystkich sieje spustoszenie na forach.
Ludzie unikają dyskusji z takimi ułomami, gdyż jest ona z góry skazana na niepowodzenie i zwyczajnie szkoda prądu, ponieważ "dyskusja" z tobą przypomina - jak pisał klasyk - grę w szachy z gołębiem, który powywraca figury, narobi na szachownicę, a na koniec się puszy, że wygrał.
Przekładając na język dla ciebie zrozumiały: sam nie potrafisz czytać, myśleć, wyciągać wniosków i co najgorsze masz wstręt do nauki. To co zarzucasz innym występuje nagminnie u ciebie. Typowa projekcja cechująca głupiutkich trolli.
Dlatego zanim cokolwiek nonsensownego wyklepiesz, przeczytaj moje komentarze jeszcze raz. Jeśli nie zrozumiałeś, gdzie popełniłeś błąd to czytaj tak długo dopóki nie zrozumiesz.
Każda następna pisanina zostanie odebrana jako głupiutka pyskóweczka i dowiedzie, że nic nie zrozumiałeś.
Żegnaj głąbie!
Brawo. Widzę, że teraz rozliczasz mnie nawet z tego, że 7 lat temu nie wiedziałem, co naukowcy Hondy zrobili w swoich laboratoriach. No cóż, chyba jest to bardziej wybaczalne, niż twój poziom kultury osobistej. Dodatkowa sprawa: nie poruszałem tutaj tematu SI, ani temat Sztucznej Inteligencji nie ma bezpośredniego związku z tym, o czym pisałem. I oczywiście zjawisko SI eksplodowało w ostatnich latach. Tak się pechowo dla twojej narracji składa, że nie jestem z księżyca i wiem, że 7 lat temu mało kto o tym mówił, a teraz dopiero jest to temat masowy. Tak czy inaczej, SI - jak już o tym myślę -może tylko przyspieszyć upadek filmu. Wciągnąć dehumanizację kina na jeszcze wyższy poziom. Albo kino się rozejdzie na dwa nurty: na filmy robione przez ludzi dla ludzi, i na papkę SI. Sztuczna Inteligencja będzie rejestrować reakcje publiki na film i wprowadzać poprawki. I tak nastąpi pełna demokratyzacja filmu - czyli rynsztok ostateczny. Co się zaś tyczy "obowiązków wychowawczych", to oczywiście jest to proces. Proces odstępstwa. Filmy, które wymieniłeś, są stosunkowo późne, a im późniejszy obraz, tym na ogół trudniej się tego ducha dopatrzyć. Jednak wystarczy popatrzeć na akceptację dla wulgarnej przemocy, przekleństw i nieobyczajności, jaka w kinie narasta, by nie robić wielkich oczu, na tezy tu przeze mnie wykładane. Pytasz o pozostałe filmy? Tego trzeciego nie widziałem, ale Obcy również ma "wychowawcze przesłanie". Najwięcej ma go bodaj część trzecia, gdzie Ripley się poświęca, by obcy nie wpadł w bezduszne łabska korporacji.
Hehehehe... ty jednak jesteś gołąb!
Ciekawe, poucza mnie w zakresie kultury chamidło używające określeń: "w-y-p-i-e-r-d-o-l-ą" i jakże poetyckich porównań typu: "świecą w tych filmach te gwiazdy jak psu kule". To wbij sobie do łba, że dostosowuję język do twojego niskiego poziomu, abyś pojął co mam do przekazania.
ASIMO ci przeszkadza? Naprawdę? Reszta spłynęła jak po kaczce?
Użyłeś uogólnienia twierdząc, że siedem lat temu AI była niejasnym pojęciem kojarzonym z S-F, to ci przekrojowo opisałem jak się sprawy miały. To, że siedem lat temu o AI TY NIE SŁYSZAŁEŚ świadczy jedynie o twoim ograniczonym umyśle. W ogóle użyte przez ciebie twierdzenie jest z tyłka wyjęte, bo S-F bardzo konkretnie określiło termin AI zarówno w literaturze, jak i filmie. Ale co o tym możesz wiedzieć. Przecież ustaliliśmy, że wypowiadasz się na tematy, o których nie masz bladego pojęcia.
Oczywiście, że temat AI ma bezpośredni związek z tym co pisałeś o przyszłości filmu. Udowodniłem ci to! To, że tego nie dostrzegasz wskazuje bezpośrednio, że twoja profetyczna przepowiednia to stek oderwanych od rzeczywistości bzdur opartych na ograniczonej percepcji i znikomej wiedzy. Wiesz, żeby wieszczyć trzeba posiadać szersze spektrum informacji (lub mieć wizje), a ty sam przyznajesz, że ich nie posiadasz.
Zresztą, to co napisałeś w poprzednim komciu o "swojej " wizji przyszłości AI w filmie też jest kompletnie chybione. Za przykład podałem "Irlandczyka", ale widać nie zrozumiałeś.
To mi uzmysłowiło dlaczego pytałeś mnie o moje wyobrażenia i się czepiłeś, że mają znaczenie. A to dlatego, że to ty bazujesz na wyobrażeniach. Wiesz, ja się opieram na wiedzy i faktach, a nie na tym, co mi się wydaje lub jakie mam atualnie widzimisię.
Misiaczku, ja pisałem o "Obcym - Ósmym Pasażerze Nostromo", a nie trzeciej części cyklu.
Ciekawe jakie głupotki tym razem wysmażysz i czym się pogrążysz. :))
Gdybyś faktycznie miał cokolwiek wspólnego z kulturą osobistą, to byś na wstępie napisał, że niepotrzebnie użyłem wulgaryzmu w swoim wpisie. Ty jednak wolałeś sobie to przychomikować i rozpocząć tyradę obelg w moim kierunku, na które nie odpowiadałem, licząc, że się zmęczysz, albo poczujesz zdegustowany sam sobą. Gdy jednak zacząłem tracić wiarę, że twoje żądze obrażania ludzi, którzy mają inne zdanie, prędko się nie nasycą, i zasygnalizowałem problem z kulturą osobistą, ty wyciągnąłeś zdechłego królika z kapelusza, uważając w swojej pogubionej głowie, że użycie przeze mnie gdzieś kiedyś pojedynczego słowa wulgarnego uprawnia cię do niekończącego się lżenia mnie. W tej chwili mogę jedynie ubolewać nad procesem wychowania, który w twoim przypadku się zwyczajnie nie powiódł. ...Ilość błędów logicznych w twoich wpisach jest tak zatrważająca, że nie możesz oczekiwać, że odniosę się do wszystkiego. Pisz albo mniej, albo z sensem. Póki zaś to się nie stanie, będę z konieczności selektywny. Na przykład nigdy nie napisałem, że każdy dobry film zawiera w sobie "obowiązki wychowawcze". Twierdzę natomiast, że odejście ludzi sztuki od tego typu poczucia obowiązku i koncentracja na spełnianiu zachcianek tłuszczy - czym niemal z definicji zajmują się marketingowcy - jest szkodliwa dla jakości. A zatem, chcąc obalić moją tezę, winieneś próbować dowieść, że tłuszcza jest wiarygodnym recenzentem jakości produktu, a nie wyszukiwać filmy, które są dobre, a mimo to być może nie zawierają w sobie "obowiązków wychowawczych". Co do SI, to znany od dawna szerokiej publice był tylko termin. Natomiast zastosowanie i praktyczne możliwościi, jak również ograniczenia, docierają do ogółu ludzi dopiero teraz. W filmach sztuczna Inteligencja zajmowała się już wszystkim - również matematycznym przewidywaniem przyszłości ( czysty nonsens ) - więc nie zbudujesz na tym żadnej sensownej argumentacji.