Obejrzałam ten film, bo zobaczyłam moją ukochaną wiolonczelę :) Nie sądziłam, że jak straci tę posadę w orkiestrze to się znajdzie w takiej pracy. Bardzo mi się podoba ta ceremonia pogrzebowa oprócz kilku rzeczy (co chyba łatwo wywnioskować o co mi chodzi xD). Również mi się spodobał ten moment z kamykiem - ciekawa rzecz.
I może jestem dziwna, ale pod koniec płakałam... Zaczęłam wtedy, gdy zmarła ta pani od łaźni i odbywała się ceremonia, a kończąc na jego ojcu.
Ach.! Strasznie mi się spodobał ten utwór grany przez Daigo, kiedy to jego żona leżała w łóżku i się uśmiechała :)
Japończycy mają inne podejście do śmierci - pokazują, że to nie koniec, że to jest przejście. Pokazali, że pożegnanie nie musi być bolesne...
Także, moim zdaniem niesamowity film.