Och, to nie jest film o stracie rodziny, a o upadku czlowieka w wyniku choroby psychicznej. Przeciez glowny bohater wcale nie chce zrozumiec co sie stalo - ani, ani. On chce jedynie znalesc winnego: i nie ma znaczenia czy ta osoba jest autentycznie winna, czy tez jemu tylko tak sie wydaje. Ktos ma byc winny i koniec. I historia konczy sie tak, jak konczy. Juz w momencie, gdy widzimy Arnolda spiacego na cmentarzu, bo "tam sa jego bliscy, ktorzy nie moga sie ruszyc" wiadomo, ze mamy do czynienia z kompletnym swierem, ktory powinien byc przymusowo hospitalizowany w psychiatryku. Natomiast jest prawda jest, ze uzyskal adres kontrolera w taki sposob w jaki jest to pokazane, to mam nadzieje, ze po czyms takim, ta panienka wyleciala z pracy na zbity pysk z zakazem jakiegokolwiek zatrudnienia na podobnym stanowisku.

W rzeczywistości z tego co czytałem wynajął prywatnego detektywa a nie dowiedział się od dziennikarki.

BTW: "Kontroler ruchu natomiast wypadł bardzo dobrze, tu akurat wyczuwalny był dramat jaki przechodził" - no nie wiem. Facet zachowywal sie, jakby mial 15 lat, a nie jak dorosly mezczyzna. Zamiast probowac wyjasnic sprawe, dowiedziec co sie wlasciwie stalo, placze w rekaw i zastanawia "jak sie czuja rodziny ofiar" (jakby to mialo jakiekolwiek znaczenie dla jego samego i dla sprawy). On nie byl glowna placzka na pogrzebie, nie za to mu placono, a za profesjonalne wykonywanie pracy, tak aby nigdy wiecej taka sytuacja nie miala miejsca.

Tak wiec mamy duet, ktory idealnie do siebie pasuje: psychol i dzieciuch. Oczywiscie pytanie brzmi, jak bylo naprawde.

Generalnie film meczacy, bo prawdopodobnie prawdziwy: tacy ludza sa dookola nas i niech nas reka Boska chroni, abysmy kiedykolwiek mieli cokolwiek z nimi do czynienia.