Była jasna odpowiedź w filmie, poza tym firma go nie zwolniła dyscyplinarnie, co więcej martwili się o pracownika i pomogli mu zmienić tożsamość jak i dostał przeniesienie. Dodatkowo nie było procesu w filmie, ani nikt słowem nie wspomniał, że ma się odbyć jego sprawa w sądzie, więc rusz sam trochę głową, albo oglądaj uważniej w przyszłości!
Chyba, że to właśnie ten 0,1% filmów, o którym piszesz, że nie oglądałeś od początku do końca, to wtedy odp: nie.
Oglądałem może nie w pełni uważnie jednak jestem pewny, że wina leży po stronie bardzo kiepskiego tłumaczenia filmu... ;-) Dzięki.
Gdzie dokładnie w filmie jest ta "jasna odpowiedź"? Nie słyszał od jednego z pilotów komunikatu w słuchawkach o zmianie wysokości lotu na taką sama jak w drugim samolocie?
Sam film i to co w nim jest jest jasną odpowiedzią, a słyszał czy nie słyszał nie ma tu znaczenia.
Nie rozpatrujemy tu winy czysto ludzkiej tzn. odpowiedzialności moralnej za to co się stało, bo tutaj jest duże pole do popisu i sam bohater czuł się winny i się zadręczał, choć w wypowiedziach cały czas twierdził, że jest niewinny.
W filmie nie pokazano wyraźnie postawienia zarzutów kontrolerowi, nie pokazano ani nie wspomniano o procesie sądowym, który miałby kluczowy wpływ na akcję, zapewne byłby też głównym wątkiem pisanej książki i pismaki mieliby używanie. Nie zostało to pokazane i nie wspomniano nic o tym, więc nie miało to miejsca, a ponieważ nic takiego nie było, to w konsekwencji tego brak przesądza o ewentualnej winie.
Sam główny bohater grany przez Arniego nie obwiniał jawnie tzn. nie wypowiadał kwestii, że to wina kontrolera i nie planował tego co zrobił, przynajmniej nic na to nie wskazywało, a on sam tego zamiaru nie wypowiedział. To co się stało zaakcentowano wyraźnie jako nieszczęśliwy (dla wiadomo kogo) zbieg okoliczności, bo gdyby nie problemy rodzinne i to, że akurat tam u niego akurat byli, to zapewne równie dobrze mógłby się pokajać i zalać łzami, jak to robił wcześniej, zapewne też wyraziłby skruchę i przeprosił, o co tylko chodziło pokrzywdzonemu i cała dalsza sytuacja przy drzwiach nie miałaby miejsca.
A tak . . . skończyło się jak pokazano.