Jestem tego samego zdania, też czytałam książkę i film jest bardzo bliskim jej odzwierciedleniem!

No i? Recenzja jest o filmie. Została zaakceptowana. Nie podoba się? Proszę napisać własną.

No i:
To, że recenzja została zaakceptowana, nie robi na mnie żadnego wraażenia - osoba, która ja "akceptowała" (jeśli w ogóle była takowa), mogła w ogóle nie widzieć filmu. Osoby pracujace dla Filmwebu nie są dla mnie wyrocznią, której miałabym wierzyć w każdą bzdurę.

"Szkoda tylko, że Claude Berri nie poprzestaje na tej ciekawej konstatacji i w pewnym momencie postanawia zwieńczyć tę ciekawie zapowiadającą się historię, zupełnie niepotrzebnym, doklejonym na siłę happy endem. Gdzie miłość triumfuje, a Paryż piękny jest i nastrojowy. To pęknięcie szkodzi filmowi, sprowadzając ciekawą obserwację na mieliznę banału"

Ja od recenzji oczekuję wiarygodności i merytorycznych argumentów, a to powyżej jest dezinformującą bzdurą. Happy end jest doklejony na siłę - po prostu ekranizacja powieści zwykle odzwierciedla zdarzenia rozgrywające się w pierwowzorze. Wystarczyło dodać małą wstawkę o tym, że film powstał na podstawie książki, która wymusiła takie zakończenie. No i to by wystarczyło