Świetny film... Powyżej moich oczekiwań... Oczywiście 10/10!!! i to zdecydowanie!
Gra aktorska? Kilka osób sobie nie poradziło. Wątki? Połowa była zupełnie nie potrzebna, a i tak panował pewien niedosyt. Chyba źle dobrali punkt spojrzenia na historię. A sama fabuła? Szablonowa: Bierzemy młodą osobę, dajemy mu traumatyczne przeżycie, przenosimy do bogatej dzielnicy, on chce walczyć/tańczyć/wykazać się w jakiś sposób (niepotrzebne skreślić), ktoś jednak go pokonuje. Młoda osoba jednak chce się odegrać. Tuż przed tym, jak ma się poddać dajemy coś przełomowego, co przypomina jej o tym by dalej walczyła o swoje szczęście. Na koniec osoba pokonuje swojego dawnego przeciwnika, ma jego dziewczynę, zdobywa uznanie i popularność. The End.
Ale dałam 8/10. Za sceny walki, za półnagiego Cam'a Gigandet'a, dzięki któremu nie zasnęłam na tym filmie i za fakt, że nie był to film taneczny, tylko trochę się wysilili...