Bardzo interesujący film, mimo poważnych zastrzeżeń. Nieznany twórca, debiutant zdaje się, dokonał sztuki nie lada - udało mu się pokazać spotkanie dwojga ludzi tak, że na koniec czujemy autentyczną więź między nimi, dzielimy z bohaterami odczucie, jakby znali się od stu lat. A przecież znajomość trwa tylko kilkanaście godzin, a na ekranie - kilkadziesiąt minut.

Najpoważniejsze zastrzeżenie, jakie mam do tego filmu, to że jest (także) bajką. Co to za zastrzeżenie, skoro w ogóle kino jest bajką? Rzecz w tym, że tu bajka jest w dość wyrafinowany sposób zamaskowana. Reportażowy styl, obraz pozbawiony koloru, naturalizm w inscenizacji i grze aktorskiej. I takimi to środkami pokazana nader ekscytująca sylwestrowa randka umówiona przez internet. Dziwaczna scena, w której bohater z uporem podkreśla, iż wypłaca z konta cały swój majątek - 100$. Z tych powodów, film może sprawiać wrażenie reklamówki portali randkowych.

Pisze się, że film kopiuje "Przed wschodem słońca". Być może zawodzi mnie pamięć, jednak wydaje mi się, że to dość powierzchowne porównanie. W "Pocałunku" wszechobecna jest trauma rozstania, zdrady i odrzucenia, i o tym jest głównie ten film - w "Przed wschodem", wydaje mi się, tego nie było.

Wielkie brawa ode mnie dla Sary Simmonds - fantastyczna rola, widzimy na ekranie kobietę z krwi i kości, z całym dobrodziejstwem inwentarza.

8/10