Indianie w tej bajce to nie prymitywny lud walczący o przetrwanie, ale szlachetni humaniści. Tacy co to nie stosują przemocy, nie zabijają zwierząt i nie ścinają drzew! Serio! Takie głodne kawałki opowiada Johnowi Pocahontas. Biali natomiast to kompletni kretyni, którzy przebyli pół świata, aby w poszukiwaniu złota kopać doły w ziemi! Oczywiście są pazerni i bezwzględni. Gdyby obecna polityczna poprawność dopuszczała pojęcie rasizmu wobec białych to ten film z pewnością otrzymałby miano rasistowskiego.
PS: Pomijając powyższe twórcy traktują widzów jak idiotów. Pocahontas uczy się angielskiego w pięć minut, a rannego Johna ,,należy jak najszybciej zawieść do Anglii".