W książce cała ta opowieść skupia się na losach głównego bohatera, Miloša, w filmie natomiast widzimy ogół życia i pracy na stacji Kostomlaty a jednocześnie przybliżone zostały pozostałe wątki. I sam nie wiem czy to źle czy dobrze... Z jednej strony źle bo po co zmieniać coś sprawdzonego i prawie że idealnego, z drugiej strony dobrze, bo fabuła zyskała nieco świeżości. Spodziewałem się czegoś innego, może bardziej majestatycznego (pewnie przez swgo rodzaju legendę i "kultowość", bo w taki sposób mówi się o tym filmie w niektórych kręgach). Ale mimo to nie zawiodłem się, bo zostało to wynagrodzone ciekawymi postaciami Miloša i pana Ladislava, w książce zwanego "Całuskiem". Do tego kilka ciekawych i pięknych scen, w tym ta najlepsza - z pieczętowaniem pośladków telegrafistki. Warto zobaczyć.