Niesamowity film, tym razem Smarzowski nawet nie próbował specjalnie rozbawić tylko od razu dał po mordzie i pozostawił z uczuciem takiego dziwnego niedosytu, bezradności. Za takie kino płaci się z przyjemnością.
A tak przy okazji będę wdzięczny, jeśli ktoś poda tytuł piosenki, która rozbrzmiewała w kabinie kierownika ciężarówki :)