Pieniądze miały być jutro, ale dostał je do ręki. Najlogiczniej zaliczka lub jakaś część. Miał pieniądze, więc już mu było wszystko jedno bo na wódę jest.
Tak też mi się wydawało. Ale z samej sceny wyniosłem sprzeczność - on sprzedaje konia, dostaje kasę a mówi, że pieniądze będą jutro ? I później koniowi łeb ucina, co z resztą jest chyba mało prawdopodobne, bo trudno takiemu uciąć głowę.
Było powiedziane że "on już wiedział że jutro będzie musiał go zabić" sprzedając gościowi konia, do tego idąc z głową konia cała chata tego typka się paliła. Ja wywnioskowałem z tego że on zabił tego kupca ale i jednocześnie konia (po co?)
To było naprawdę bezsensu. Na co komuś palić chałupę i robić z tego wielki dym odrąbując głowę koniowi. Rozumiem, że pożar mógł być takim upozorowaniem wypadku, że gospodarz się spalił i nie ma dowodów morderstwa ale odrąbanie głowy jednoznacznie o czymś świadczy. Też słyszałem to, że on i tak będzie musiał go zabić ale to gospodarz zatrzymał konia i to dla mnie wyglądało jakby w afekcie spalił swoją stodołę a nie czyjąś.... W ogóle to wszystko tłumaczę alkoholowym afektem gospo... scenarzysty.
kasa dzisiaj, kon jutro...z tego co pamietam to sfajczyl swoje gospodarstwo bo przechlal kase za konia... tak mu wóda mozg przepalila