Spodziewałem się bardziej zawiłego losu bohatera, o którego życiorysie w sumie niewiele wiadomo, film bardziej ukazuje sam proces uzależnienia, niż poruszającą historię alkoholika,
mógłbym powiedzieć, że pod względem "terapeutycznym" film raczej nic nie wnosi nowego w temacie filmów nt. alkoholizmu.
Drażnią trochę bezsensowne sceny seksu i pełno niepotrzebnych dialogów, bardzo chaotycznie to kręcone, a w pewnym momencie film jakby staje w miejscu.
Oceniam film jako dobry ale jeśli porównać to z pierwszymi produkcjami Smarzowskiego to wypada marnie i dosyć płytko.
Smarzowski stawia ostatnio za bardzo na efektywność scen, które momentami wydają się nienaturalnie przerysowane, a to też zaburza "powagę" filmu.
Spodziewałem się po tym filmie znacznie więcej.
Sceny seksu nie są bezsensowne. Służą zabiegowi tworzenia naturalizmu obrazu, przypadkowe akty, urwane, w przypadkowych miejscach...
Ale aż w takich ilościach? Jurek jakiwił mi się w tym filmie jako jakiś Casanova.
alkoholiczka na odwyku gdzie nie moze wyłazić, wystarczy mieć jakiś wygląd jak Więckiewicz i uwierz że po****asz częściej niż w Tajlandii. Baba też ma potrzeby a szczególnie po alko. Film mocny i świetny jak dla mnie.
O ile dobrze pamiętam, to żadnej pacjentki nasz bohater tam nie chędożył (no, chyba że terapeutka też była alkoholiczką, co mogą sugerować pewne sceny).
hehe, wedlug Ciebie film nie jest "poruszającą historię alkoholika" ? Nie ma nic tajemniczego, niezwyklego, zawilego w degradacji czlowieczenstwa. Dialogi sa doskonale, nie ma ideologi pcia, jest tylko technika.
Z filmu chce zapamietac jedna fraze - "tym razem bedzie inaczej" . Pieknie sie oszukuje bohater, odnajduje w tym siebie.
Tak, ale uwierz, że tego typu historie zna każdy z Nas, z codziennego życia. Ten film nie pokazuje Nic, czego bym nie wiedział o alkoholiźmie, a znałem bardzo barwne historie wielu alkoholików, tutaj zabrakło dobrej fabuły.
Zaskocze Cie byc moze, ale ja nie znam, choc moj byly jest uzalezniony. I rowniez znam wiele, jak to ujales, barwnych historii. Alkoholicy jednak sie miedzy soba roznia, mysle, ze raczej ukazane jest tu te kilka procent z samego dolu, jesli to mozna w ogole stopniowac, ktore widujemy na ulicy.. Brak fabuly, byc moze, mnie jednak film tak czy siak powalil swoim naturalizmem.
Zgadzam się 100% z Twoja opinią. Film ciekawy i dobry i na tym koniec. Jest tylko dobry. Nie wnosi nic nowego do tematyki. Moim zdaniem trochę obsada jest już zmęczona. W sumie od samego wesela nie zmieniła się ona za wiele. Tylko niech ktoś nie pomyśli sobie, że uważam Kunę, Dziędziela czy też Jakubika za słabych aktorów!!!! Moim zdaniem są to jedni z nielicznych aktorów w Polsce, którzy się nie sprzedali w mainstreamie a prezentują bardzo wysoki poziom umiejętności. Wracając do sedna chodzi mi o to, że ta obsada już trochę jest taka "zużyta". Smażowski zdecydowanie za mało zmienia aktorów z którymi pracuje.. Zmiana jedno czy dwóch aktorów jednak nie usuwa tego uczucia, które chodzi po głowie "Kurde ale to już było" Ja rozumiem, że każdy reżyser ma swoich faworytów z którymi uwielbia pracować, jednakże zazwyczaj zmienia się 3/4 obsady. No i niektóre sceny zbyt przegadane. Myślę, że już przyszła pora na to, aby Smażowski trochę zaczął bawić się formą i szukał nowych możliwości.O ile jego poprzednie filmy uderzyły mnie niczym kowadło spadające na głowę, o tyle przy tej produkcji trochę się zawiodłem. Może po prostu tematyka dla Smażowskiego nieodpowiednia?
Nie zrozumiałeś kompletnie idei filmu. Film nie miał na celu przedstawienie całej "martyrologi" picia z pozycji osoby trzeciej tj.; dlaczego pije, co go do picia skłoniło, rozważań czy miłość go wyciągnie z picia, skąd ma pieniądze na picie itd itp. Film jedynie ma na celu z pierwszej osoby pokazanie jak wygląda sam proces picia i degradacji człowieka. Inne aspekty społeczne picia które wyżej wymieniem znajdziesz np, w filmie: "Szczur w koronie". W "Pod mocnym aniołem" natomiast po prostu reżyser umieszcza kamerkę w głowie alkoholika i włącza taśmę:) A o tym czy zostało to pokazane zgodnie z prawdą , musiałby się wypowiedzieć alkoholik lub terapeuta uzależnień... Ale z tego co ja czytałem to podobno właśnie tak jest. W długotrwałym ciągu alkoholowym jawa miesza się z fikcją i mózg pamięta się jedynie urywki rzeczywistości umieszczone losowo w czasie.
Bardzo podobnie odebrałem ten film. Od pewnego momentu nie wiadomo co jest snem, a co jawą. Do tego dochodzi wizualizacja pijackich wspomnień innych pacjentów w głowie głównego bohatera. Istne zatracenie poczucia rzeczywistości połączone ze słabą wolą przypomina mi trochę postać z filmu "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" - dziś wiem, że mogę pić i się nie upić. Pozdro.