Niestety po samej zapowiedzi widać, ze Smarzowski nie uniknął poważnych wpadek. Szczególnie razi scena, w której pijaczek pyta się czy jest szósta rano, czy po południu. W powieści pijaczek budzi się, patrzy na zegarek, a tam szósta, więc pędzi na przystanek aby zdążyć do pracy, ale potem orientuje się, że nie wie czy jest ranek, czy popołudnie, jest zupełnie ciemno, bo to grudzień chyba, choć w książce nie jest dokładnie podany miesiąc. Wstydzi się zapytać normalnych ludzi, więc pyta "współplemieńca", ten odpowiada: szósta w południe. Gdy akcja rozgrywa się za dnia nie ma to sensu, jak może pytać czy jest szósta rano, czy po południu? W wersji Smarzowskiego ta smakowita anegdota traci sens, staje się jedynie głupawym żarcikiem z alkoholików. Należy też wspomnieć, że w oryginale akcja rozgrywa się na przystanku, a nie w autobusie, choć to akurat nie ma wielkiego znaczenia. I proszę nie piszcie mi, że się bezsensu czepiam szczegółów, ten szczegół ma kluczowe znaczenie dla zrozumienia tragizmu alkoholowego ciągu.
Po drugie, oglądając kadry z filmu można zobaczyć księdza pijaczynę, po co to, po co "wzbogacać" książkę? Koniecznie trzeba być na czasie i dorzucić księdza alkoholika, bo temat pijących duchownych jeszcze kilka miesięcy temu był na topie?
Po trzecie, ciągle ta sama obsada, Topa znów gra gliniarza, Jakubik tylko zmienia peruki. Po latach trudno będzie odróżniać filmy Smarzowskiego, podobna tematyka: wóda i różne inne patologie.W każdej produkcji ta sama obsada, Dziędziel nachlany, Jakubik podobnie. To już wygląda tak jakby reżyser zaczął zjadać własny ogon, no ale ludziom się podoba, bilety się sprzedają, a do tego za twórcą ciągnie się opinia znakomitego artysty "opisującego polską rzeczywistość". Pewnie jeszcze kilka filmów z wódką w roli głównej będziemy mogli zobaczyć.
Dużo prawdy mówisz, Mordechaju, ale jak do tej pory każdy z filmów Smarzowskiego czymś mnie zaskoczył, więc i ten z czystej ciekawości obejrzę.
Kompletnie Cie nie rozumiem. Filmy tego reżysera są o Polsce, pijani księża byli, są i będą częścią Polski więc dlaczego ich nie pokazywać? Na szczęście klerowi coraz częściej patrzy się na ręcę. Patologie w kościole może zmienić tylko Franciszek I oraz patrzenie (ale nie ślepe) na dziąłania kścioła przez rząd i wiernych
Bo pijaczki nie są całą Polską, ale tak jak mówisz - częścią Polski. Nie trzeba więc każdego filmu im poświęcać.
Czepiam się o pijanego księdza, bo w książce go nie ma, a rozumiem, że to jest adaptacja książki Jerzego Pilcha. A może się mylę?
Wprawdzie to nie portal o tematyce religijnej, ale się wypowiem na temat Franciszka. Dla mnie to jest jakiś Dyzma, który prymitywną socjotechniką, demagogią zjednuje sobie dość naiwnych ludzi. Nie wydaje mi się aby ta jego osławiona "skromność" była prawdziwą chrześcijańską skromnością, dlatego że prawdziwa chrześcijańska skromność jest pozbawiona ostentacji, nie jest na pokaz, a takie ostentacyjne odmawianie zamieszkania w apartamentach papieski właśnie z demagogią i populizmem mi się kojarzy. Co to niby ma dać? Osiedli Franciszek w apartamentach papieskich jakieś biedne murzyńskie rodziny? Benedykt XVI przerastał intelektualnie obecnego papieża o dwie głowy, rozumiał znaczenie Tradycji i symboli, ale popełnił wielki błąd, który będą mu po latach wypominać historycy Kościoła - abdykował.
Jak słusznie zauważyła/zauważył Ultor pijaczki nie są cała Polską, są nawet mniejszością. A dlaczego Smarzowski nie kręci innych filmów? Dlatego że filmy radosne, optymistyczne, niegłupie komedie kręci się dużo trudniej. Zrobić film o ojcu alkoholiku gwałcącym córkę i znęcającym się nad psem bardzo łatwo, łatwo sprzedać go jako dzieło artystyczne " o problemach współczesnego społeczeństwa". Dlatego wszyscy cenią aktorów grających Jokera i uważają ich za fachowców wysokich lotów, natomiast odtwórcy roli batmana zawsze mają pod górkę. Zło się lepiej sprzedaje. A jak jeszcze ma się taką rękę do portretowania pijaków, jak ma się świetną opinię wśród krytyków i publiczności, to po co coś zmieniać, porywać się na nowe wyzwania? Niby to będzie film o poważnym problemie, niby dramat, ale dobrze wiemy jak zostanie odebrany - salwy śmiechu na sali kinowej i brechtanie z rzygającego, zataczającego się moczymordy. Sprzeda się świetnie, chyba wszyscy jesteśmy tego pewni. Ja tam lubię filmy Smarzowskiego, to z pewnością nie jest lichy reżyser, jednak stale mam wrażenie, że ktoś usiłuje mi wmówić, że te filmy są wspaniałe, a są po prostu niezłe, jak na polskie kino nawet dobre. Jak zachwyca, jak nie zachwyca.
Przepraszam, nie czytałem książki i nie wiedziałem, że w filmie ksiądz będzie na doczepkę. Na szczęście nie ma wstydu w przyznaniu się do ignorancji. Co do opinii o Smarzowskim i jego dziełach to się zgadzam w 100%.
Racja, tak samo w jednej scenie bohater ma kurtkę, a w książce miał koszulę, co psuje cały wizerunek bohatera jako byłego morsa i mistrza świata w nurkowaniu w przerębli. Smarzowski znowu pojechał po bandzie...
I po co ta prześmiewczość? Uważam że Mordechaj wyciąga dobre wnioski, "czepia się" jednej sceny, która jest w zwiastunie, i ma rację bo ta scena może pokazywać w jakim kierunku ten film zmierza, jak zamienia gagi z książki z śmieszno - tragicznych na śmieszno- żenujące.
Też uważam, że ksiądz alkoholik jest nie potrzebny, i jest to typowy zabieg "pod publiczkę".
Książki Pilcha bardzo lubię, ale są tak specyficzne (stylistycznie, językowo), że nie wyobrażam sobie filmu na ich podstawię ("Spis cudzołożnic" staram się wymazać do tej pory z pamięci), dlatego z tym większa niecierpliwością czekam na premierę.
Co do reżysera, ma u mnie kredyt zaufania choć również nie lubię tego jak jego filmy epatują agresją i ohydą.
Smarzowski gra pod publikę, no popatrz co się to dzieje wśród "młodych krytyków polskich"
Nie jestem krytykiem za mało filmów w życiu obejrzałam więc nie wypowiadam się jako specjalistka, wyrażam jedynie swoja opinie i powtórzę ją, zabieg z wprowadzeniem do fabuły (nawet już do zajawki) filmu księdza "pijaka", o którym w książce mowy nie było, wydaje mi się być chwytem marketingowym, gdyż jak wiadomo różne wybryki księży to ostatnio temat na czasie.
Jeśli chodzi o całokształt twórczości pana Smarzowskiego to tu muszę przyznać że jego filmy są "za ciężkie" aby wpasować się w gust masowego odbiorcy. Mój zarzut nie odnosi się do wszystkich produkcji, a jedynie do tego konkretnego podanego przykładu.
Wątpię aby Smarzowski robił cokolwiek pod publikę. Ksiądz pijący nie jest tematem tabu, który jest teraz na czasie, po prostu niektórzy uważają,że alkohol łączony z osobą księdza jest tematem kontrowersyjnym i robionym pod ludzi, a przede wszystkim pod ateistów aby wywołać wśród nich kolejną burzliwą debatę. Smarzowski jest kontrowersyjny w zupełnie innej kwestii, wątpliwe aby nagle jego filmy z ciężkich kryminałów i dramatów, stały się płytkimi filmami anty alkoholowymi, robionymi pod typowego Polaka. Każdy jego film wywołuje masę emocji, wielu zarzuca mu,że pokazuje w nieprawdziwym świetle niektóre grupy społeczne np. policjantów z drogówki. Oczywiście w większości(jak nie zawsze) są to wypowiedzi ludzi, którzy nie maja styczności ani pojęcia o tym zawodzie i znają policjantów jedynie z prowokacyjnych filmików na YT. Nie sądzę,że tym razem Smarzowski pokaże nam coś typowego pod publikę, bo już kilka razy pokazał,że to zupełnie nie jego styl.
O książce nie słyszałem,ale wiem,że ktoś kto najpierw czyta książkę,a potem ogląda film ma zupełnie inne spojrzenie na opowiadaną historię
Smarzowski robi filmy bardzo popularne, które przyciągają ludzi do kina i mielenie tematu alkoholowego, pokazywanie nachlanego Dziędziela i Jakubika już Smarzowskiemu weszło chyba w krew i trochę trąci zagraniem pod publiczkę. Bo niby to filmy ambitne, niby prowokacyjne i zmuszające do myślenia, ale trzeba coś widzowi rozrywkowego rzucić, więc się rzuca takiego zataczającego się Jakubika już w trzecim, czy tam czwartym filmie. Od pewnego czasu mam wrażenie, że krytycy, mądre głowy z telewizji i różni ludzie piszący komentarze na stronach takich jak ta usiłują wmówić, mi że filmy Smarzowskiego są znakomite, wręcz wybitne, a moim zdaniem są po prostu dobre, niezłe i zachwytu nie wzbudzają. I pamiętać trzeba, że na bezrybiu i rak ryba.
Dlaczego od razu pod publikę? To,że w jego filmach nieodłączonym elementem polskości jest alkohol,libacje,przekleństwa,syf,marazm i brud, nie znaczy chyba,że robi filmy pod publikę, bo nie sądzę,że na takie filmy liczy publika. Słyszy się już,że dla wielu ludzi filmy Smarzowskiego są nieprzystępne przez jego wieczny fatalizm, który nie wiedzieć czemu jest wadą
Nie powiedziałbym,że zataczanie się pijaka to przednia rozrywka.
Zależy jak się podchodzi do jego filmów. Ciężko wymagać od niego aby był drugim Kieślowski(moim zdaniem przeceniany reżyser,a zwłaszcza scenarzysta), po prostu robi filmy w oryginalnej stylistyce i nadal się tego trzyma. Chwała mu za do,że nie chce być drugim Hasem czy Pasikowskim
Publika jednak oczekuje. Filmy Smarzowskiego cieszą się uznaniem krytyki i publiczności, ludzie chętnie idą do kina. Czy zataczający się pijaczek jest śmieszny? Dla ciebie nie, dla mnie też nie, ale dla wielu jak najbardziej.
Tu absolutna racja z tym bezrybiem.
Bardzo lubię Smarzowskiego, będąc jednocześnie fanem kina delikatnego, "między obrazami" . Jednocześnie mam świadomość, że jest on tym lepszy, im więcej gówna produkuje polska kinematografia. Ocena twórczości Smarzowskiego siłą rzeczy dokonywana jest w środowisku filmów, które dostają publiczną kasę z PISF-u, a nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego poza scenariuszem.
W kwestii tych grup zawodowych - nawiązujesz do "Drogówki" . Ale zauważcie : w "Drogówce" wcale nie jest tak, że policjanci są tam w całości przedstawieni jako degeneraci. Król nie bierze, z autobusu wychodzi "trzeźwy w trupa", że tak powiem . Łapówki dla "misiów" proponują przede wszystkim kierowcy . A filmy z telefonów policjanta, którego gra Dorociński ? Lekarz, biznesmen, prokuratorka, poseł, samorządowiec Maślanka : wszyscy oni uważają, że unikną kary ze względu na swoją profesję. U Smarzowskiego nie ma wskazania na "jedynie słusznych złych". Wszyscy są umoczeni .
Racja, książki Pilcha są specyficzne. Ale i książki Masłowskiej są specyficzne, a ekranizacja "Wojny polsko-ruskiej" z Szycem była dobra. Trochę w stylu "Requiem dla snu", ale naprawdę dobra, a na warunki polskie b. dobra . Kwestia jest pewnie w znalezieniu pewnego filmowego "modus operandi" na książkę. Smarzowski w wywiadzie przed premierą mówił, że jego pomysłem była "nielinearność czasowa" w filmie . Acha, ku ścisłości : "Anioła" jeszcze nie oglądałem .
Kiedy ludzie wreszcie zrozumieją, że filmy na podstawie książek mogą, a nawet mają prawo różnić się od owych książek w mniejszych lub większych stopniu?
Rzeczywiście niepotrzebnie przyczepiłem się tego księdza, to mało istotne jest. Ale w będę bronił swojego zdania w sprawie sceny z pijaczkiem pytającym o godzinę. Dla mnie byczy błąd i zniszczenie tej sceny.
A dla mnie ci sami aktorzy to plus u Smarzowskiego. W pewien sposób stają się jego wizytówką. A dodatkowo to naprawdę polska elita aktorska.
Po co ma robić inne filmy, skoro jak sam mówisz, bilety się sprzedają, a ludziom się podoba?
Prawda li to! Smarzowski jest świetny, adaptacja zapowiada się umiarkowanie dobrze... Drugą "Pętlą jednak nie zostanie". Bóg mnie ukarze, ale uważam, że nawet Pilchowi w tej tematyce daleko do Hłasko.
po co dorzucać księdza? a może po to żeby pokazać że pijacy to nie tylko ci bezdomni na dworcu, czy robole na budowie z całym szacunkiem dla robotników, a ludzie wykształceni tzw elity, ci którzy powinni świecić przykładem itd, takze też ci którzy nas pouczają jeśli już chodzi o księdza, problemem są tacy jak ty którzy sie od razu upatrują ataku na kościół, bo bron boże nie można nic złego o klerze, bo przecież tam sami świeci
Dzisiaj to już chyba tylko w małych miasteczkach i wsiach patrzy się na księży jako elitę, która powinna świecić przykładem. Jest jakieś tuzin bardziej poważanych i "elitarnych" zawodów, które można było ukazać. Ksiądz jest po prostu czystą zagrywką pod publiczkę, bo przecież ataki na kościół są dziś w modzie.
"usta muszą przeczyć trunkowi, co właśnie przeszedł przez gardło. ... Słowo musi przeczyć nałogowi. Kłamstwo w plemieniu deliryków jest honorem "
to, że ta scena dzieje się w dzień to nie przypadek
jeśli tylko pomyliły mu się szóste, to nie ma w tym historii, w momencie rozpoczęcia opowiadania każdy domyśli się puenty.
Geniusz opowiadanie w tym filmie polega na tym, że może nie było żadnej szóstej. Przypomnijcie sobie jak opowiadacie znajomym własne epickie-pijackie przygody, a jak one wyglądały na prawdę (obiektywnie) widziane np. przez kamery monitoringu.
Tutaj przecież mamy opowieść gościa, który pije przez kilkadziesiąt lat.
Na tym chyba polega dobra (rzetelna a nie dosłowna) adaptacja książki na język filmu.
Mordechaj wytłumacz mi proszę o co Ci chodzi z tą 6stą?i że należy zrozumieć ciąg alkoholowy?bo ja nie za bardzo rozumiem.
Jeśli jest 6 na zegarku a alkoholik jest w ciągu to on nie wie czy to jest 6 rano czy 6 wieczorem,6 nie oznacza u nas automatycznie jasno ciemno.Leżymy w takiej strefie w której jest i 6 rano jasno i 6 wieczór jasno i również 6 rano ciemno i 6 wieczorem ciemno.
Jak alkoholik będący w ciągu alkoholowym ma to odróżnić?czy wiesz co to są halucynacje?co to są padaczki alkoholowe i alkoholowy ciąg?czy myślisz,że nawet gdy leży śnieg a więc logicznie należy pomyśleć,że jest zima więc schemat 6 rano ciemno i 6 wieczór ciemno jest oczywisty=będzie równie oczywisty również dla alkoholika,który nie wiem jak się nazywa a co dopiero ma umiejscawiac się w czasie???
Poz
Oglądałeś może "Ostatniego Mohikanina"? A może czytałeś? To obejżyj raz jeszcze i przeczytaj równierz. Film bardzo dobry, a jakoś nikt nie czepia się, że tak bardzo różni się od książki. Bo jest to "LICENTIA POETICA". Reżyser ma prawo nie tylko na własny sposób interpretować sceny, ale i (o zgrozo) wycinać jedne, a inne dodawać według własnego widzimisie.
A druga sprawa. Ci sami aktorzy grają, bo się sprawdzają. Gdziekolwiek nie wstawia Jakubika, ten jest mistrzem pierwszego, czy drugiego planu. On wie, że są to znakomici aktorzy, a oni wiedzą, że on jest prawdziwym profesjonalistą i nie odmówią mu na pewno, póki jego kunszt będzie na takim poziomie, jak w tych jego filmach, które miałem przyjemność obejżeć (Wesele, Dom zły, Róża, Drogówka).
Ta scena wygląda zupełnie inaczej w filmie niż w zwiastunie
Zresztą czepianie się o takie rzeczy po samym zwiastunie to debilizm bo i zwiastun nie przypomina w ogóle filmu