wchodzi na ekrany kim z dużym przytupem. Domyślam się tylko, że każdy kolejny będzie wchodził
z podobnym, bo nie ma się co oszukiwać - to najlepszy z żyjących reżyserów. Od kilku już lat
Smarzowski wyciąga na wierzch nasze narodowe brudy i przywary. Tym razem zdecydował się na
temat bardzo trudny, ale ważny. Co do samego filmu, jestem troszeczkę rozczarowany.
Mianowicie, o ile nie zaskakuje mnie już u tego reżysera wulgarność i brud ( co w tym filmie jest
konieczne), to sama konwencja, w jakiej został zrealizowany nie podoba mi się. Zbyt wiele moim
zdaniem reżyser skupia się na samej chorobie Jerzego, niż na wątku miłości. A koniec filmu nie
wiele mi powiedział, bo nie wiadomo jakie życie wybierze główny bohater i czy poradzi sobie z
problemami. Za dużo dla mnie walki bohatera z samym sobą, a za mało fabuły. Temat bardzo
dobry, ale uważam że zrealizowany mógł zostać lepiej. Film poprawny, ale od Smarzowskiego
wymagam więcej niż od innych reżyserów. 5/10