Dałem 9, myślałem nad ósemką. Chyba odrobinkę zgubiła mnie sympatia do Smarzowskiego ale oglądałem film wczoraj i muszę go jeszcze przełknąć. Bardzo ciężki film, bardzo dobry film. W niektórych momentach musiałem porządnie wytężyć łepetynę, by posklejać niektóre fakty. Czasem okazywało się, że wypowiedzi i niektóre sceny kończyły się trochę później - ciekawy zabieg. Świetna budowa napięcia i jednocześnie umiejętne zwalnianie akcji. Przykładowo, spodobał mi się moment, kiedy znów wyszedł z ośrodka, zrodził się chaos, pił, scena goniła scenę, a tu nagle izba wytrzeźwień, kamera od góry pokazana na głównego bohatera jak leży przypięty i tylko zwalniający się oddech, uspokajanie akcji! Istny fenomen.
Ujęcia również świetne. Klimat, charakteryzacja. Rola Więckiewicza znów bardzo dobra. Moim zdaniem, jeden z najlepszych polskich aktorów - oczywiście obecnie. Jego obecność to taka "nowość" w filmach Smarzowskiego, co dało ciekawy kontrast, między szarą, zwykłą grupą przeciętnych alkoholików a wykształconą osobą, która wszystko w swoich słowach ujmowała nieco subtelniej. Zabawa chaosem również bardzo mi się podobała. W paru chwilach zdawało mi się, że prawie się pogubiłem ale po chwili reżyser tonował chaos, a wręcz ujarzmiał. Istna demencja.
Film brutalny, ostry, brudny. Jak to w filmach Smarzowskiego. Pokazuje niektóre realia życia. Nie można brać tego moim zdaniem do ogółu, nie można tego traktować jako wizytówkę naszego kraju (a spotkałem się z takimi opiniami). Lepiej traktować go jako przestrogę, że nawet osoba wykształcona, a nawet reżyser filmowy jest w stanie ulec temu silnemu nałogowi, który rujnuje, niszczy, zabija wręcz człowieka. Osoby, które spotkały się z takimi sytuacjami we własnym życiu, doskonale to zrozumieją. Innym, może to ukazać obraz nędzy, jaką powoduje alkohol.
Reasumując, ciężki ale świetny film. Genialne ujęcia, świetna kompozycja. Coś czego brakowało mi w takich filmach jak 1920 Bitwa Warszawska, gdzie reżyser mógł pokazać bardziej realia tamtego świata. Nie w kolorach miłości i namiętnej walki ale w pocie czoła, brudzie i walce. Myślałem wręcz, że Smarzowski mnie nie zaskoczy a tu proszę...