Bardzo dobra gra aktorska, olbrzymi realizm...ale po co to tak na dobrą sprawę iść na film, w którym
aktorzy sikają pod siebie, rzygają i za przeproszeniem oddają kał?
Sztuką jest pokazać tak by zaszokować, ale nie epatować. Takie jest moje zdanie
Zgadzam się. Ten film to mieszanka scen - rzyganie, sikanie, kopulowanie, delirka, rzyganie i tak na okrągło. Z trudem dotrwałam do końca seansu.
A po co zawijać poważny temat w cukierkową otoczkę? A nie zacząłeś się zastanawiać ilu z Twoich znajomych balansuje na cienkiej granicy dzielącej chorobę, jaką jest alkoholizm, od okazjonalnego wypicia przysłowiowego kieliszka? Weekendowe imprezowanie na umór również się do tego zalicza. A może to jest jak z Kolumbem, który mówi "raz zdarzyło mi się wypić o jeden kieliszek za dużo" - ilu jest takich, którzy oszukują samych siebie? Ile razy poszedłeś na imprezę i nie wypiłeś ani grama alkoholu (z własnej woli, wykluczam bycie kierowcą) po to żeby się mimo wszystko dobrze bawić i następnego dnia być w pełni władz umysłowych i cielesnych?
Uważam, że epatowanie takimi obrazami ma sens - nie wiesz który z widzów uświadomi sobie, że granica została przekroczona i zacznie mu się kołatać po głowie myśl, że coś jednak jest nie tak.
mogę się z Tobą zgodzić, ale jeśli ten film byłby puszczany na spotkaniach anonimowych alkoholików. Niestety granica smaku typowego widza została przekroczona.
Czy jeśli oglądałbym film o pedofilu, wyznacznikiem tego czy jest on dobry byłby realistycznie przedstawiony seks oralny z dzieckiem?
Typowy widz wroci do swojej rozowej rzeczywistosci bardzo szybko.Wystarczy,ze wlaczy TV i wszystko wroci do normy ; )))
Moim zdaniem film jest dobry, porządnie zrobiony, ze świetną grą aktorską .Jest realistyczny, może nawet naturalistyczny, bo taki porusza temat.Warto obejrzeć, nie żałuję wydanej kasy.Tyle.
może to słaby argument, ale widziałeś jakiekolwiek poprzednie jego filmy? Idąc do kina dokładnie spodziewałam się tego co napisałeś. O wiele ciężej mi się oglądało Róże, po której myślałam o tym samym. Czy potrzebne to było? Nie wiem. Dla mnie nie, ale może to metoda i style smarzowskiego-realizm do bólu a wszystkie 'potrzeby', że człowiek jest prymitywny i prosty? może..?
Aaaa ja CI o Róży piszę, która najbardziej mnie poruszyła. A przecież jest drogówka!!! po półgodzinie jazdy otrzymujesz tak na prawdę zwykły film kryminalny, z zagadką do rozwiązania, śledztwem, poszlakami, wrogami i przyjaciółmi. Drogówka jest lepszym przykładem jak forma przygniata treść, bo chyba o to CI chodziło?
Głównym elementem wywołującym ocenę 6/10 wg.. mojej subiektywnej skali jest niepotrzebne użycie aż takich środków artystycznych. Przypomina mi to dziadka z Alzheimerem, który po raz setny mówi o tym, że gdy był młody zimy były chłodniejsze. A ty w końcu mówisz...ALE ZROZUMIAŁEM DZIADKU, TAK BYŁY CHŁODNIEJSZE
a ten ci mówi o tym cały czas i nie przestaje i w końcu zamiast miłej konwersacji...wkurzasz się
w sumie tak na to nie patrzyłam. Zgadzam się w jakimś tam stopniu, bo pisałam o odczuciach po Róży. Mimo wszystko filmy jego są ciekawe (forma i treść) i raczej pozostanę jego widzem, który z uwagą czeka na to co ma do powiedzenia.
Jak dla mnie zarówno dobry jak i mocny, daje do myślenia. Gdyby film puszczany był na spotkaniach AA to byłoby już trochę za późno... Alkoholizm sieje duże spustoszenie, nie tylko dla samego uzależnionego, ale i dla jego najbliższych. Może dzięki temu filmowi jakiejś tragedii uda się uniknąć? Bardzo podoba mi się, że przedstawia genezę choroby i pozwala się wczuć w sytuację alkoholika, pokazuje co dzieje się w jego umyśle. Ja po seansie miałam w głowie wielki mętlik, sytuacje znane z życia codziennego pokazane z zupełnie innej perspektywy... Udało mi się wczuć w jego sytuację i to już wiele, żaden film do tej pory tak na mnie nie podziałał! Często odnosimy się do "żuli" z pogardą, a może potrzebne jest trochę zrozumienia, pomocna dłoń? Bez wsparcia ciężko wyjść z nałogu.