Podobnie jak książka Pilcha zmusza do refleksji. Nic tutaj nie jest przesadzone. Kto miał alkoholika w
bliskiej osobie, ten wie o czym mowa. Parę scen reżyser dodał od siebie - nie było ich w książce
Pilcha. Swoją drogą twórczość tego ostatniego i nieco pokręcony, złożony język który prezentuje w
swoich książkach pasuje jak ulał do stylu Smarzowskiego.
Nie sądzę aby ten film przypadł każdemu do gustu. To smutny i przygnębiający obraz człowieka na
dnie.