Przed chwilą wróciłem z kina. Na dworze jest ok -15 stopni. Chciałem dojść do domu w możliwie
jak najszybszym czasie. Nie dlatego że jest tak zimno, tylko dla tego aby napić się piwa. Czy ten
film podświadomie wpajał mi, że muszę się napić, aby chociaż przez jedną sekundę uświadomić
mojej osobie że problem alkoholizmu istnieje, i to z byle jakich powodów? Napisałem że nie pije,
bo tak jest. Od początku tego roku wypiłem 2 piwa, właśnie otworzyłem 3, którego pewnie nie
dokończę.
Film opowiada o ludzkości, którym los pozmieniał szyny pod kołami. Pokazany w sposób dobitny,
oryginalny, prawdziwy. Czy widząc przeciętnego pijaczka w parku, ulicy, pod sklepem,
zastanawialiście się kiedyś kim był, jest, będzie w swoim życiu. Dlaczego, i jak tam trafił, co ich
skłoniło do takich działań, takiej drogi życiowej? Trailery w internecie, telewizji przedstawiają ten
obraz jako komedie, dlatego aby ludzie myśleli że pójdą na kolejną głupią komedie. Niestety, i na
całe szczęście Pan Smarzowski pokazał przekrój ludzi upodlonych, z problemem własnego JA.
Wyjawił prawdę której nie spotkasz na ulicy, a jedynie w swojej wyobraźni na temat swojego
sąsiada, znajomego, kogoś z rodziny, a nawet przyjaciele. Bo wszystkiego o każdym się nie
dowiemy. Polecam.
Chyba nie zrozumiałem, co chciałeś przekazać w pierwszym akapicie.
co do problemu alkoholowego to faktem jest to, że to poważna choroba psychosomatyczna. Chory na nią niestety zazwyczaj uświadamia to sobie jako ostatni. Taki jest mechanizm tej choroby - nie pozwala dopuścić do świadomości myśli, że rzeczywiście już go to trawi. Oszukiwanie siebie i wszystkie mechanizmy obronne, jakie ta choroba stwarza w umyśle, sprawiają, że człowiek staje się niewolnikiem nałogu, nawet nie wiedząc kiedy. Alkoholikami wcale nie są tylko obdarci bezdomni i stojący pod sklepem w obdartych ciuchach, niedogoleni kolesie. To bardzo często porządni ludzie, którzy codziennie chodzą do pracy, mają rodziny, są odpowiedzialni i poważni. Podarte łachmany i życie na ulicy to już raczej ostatnie stadia choroby, która doprowadziła do upadku, ale swój początek miała zazwyczaj już lata wcześniej. Stopniowa degradacja to efekt tej choroby, ponieważ samo picie staje się celem samym w sobie i najważniejszym przed wszystkimi innymi w życiu. Stopniowo zaczyna się wszystko inne zaniedbywać i w końcu krok po kroku - człowiek jest w rynsztoku. (nawet mi się zrymowało).
A samych filmów o tej tematyce było już wiele, wymienię tu kilka:
"Wszyscy jesteśmy Chrystusami",
"Żółty szalik",
"Tylko strach",
"Kochankowie mojej mamy",
"Zostawić Las Vegas",
"Ćma barowa",
"Lot",
"Kiedy mężczyzna kocha kobietę",
i parę innych, mniej już wartych polecenia. "Pod mocnym aniołem" jeszcze nie oglądałem i chętnie go obejrzę.