choć wyjątkowo zaskoczył mnie łagodnością, czytałam książke i spodziewałam się gorszych
hadkorów.
Bardzo dobry montaz i muzyka.
Ciekawe spostrzeżenie. Na mnie książka nie zrobiła szczególnego wrażenia. Takie przyjemne czytadełko. Ale może brak mi wrażliwości.
Bardziej niespokojny byłem po lekturze Thompson'a (Fear and loathing in Las Vegas, The rum diary), Frey'a (A million little pieces) czy O'Brien'a (Leaving Las Vegas).
Film na podstawie Pilcha bardziej daje w pysk, chociaż oglądałem z rezerwą.