Ja uważam wręcz odwrotnie. Dla mnie jest to najsłabszy film Smarzowskiego, właśnie przez to, że wykorzystał powieść Pilcha. Przez to występują w filmie niepotrzebne filozoficzne dyskusje i monologi które są czasami trudne do zrozumienia. W poprzednich filmach Smarzowski potrafił w prosty acz zawikłany sposób pokazać swoją wizję, teraz teraz trzeba mocno analizować wypowiedzi, aby złapać ich sens, co w kinie staje się niemożliwe.