Cóż filmy pana Wojtka oglądałem wszystkie. Zawiodłem się ostatnimi tzn. Różą i Drogówką, i po najnowszym jego filmie nie spodziewałem się wiele. Ku mojemu zaskoczeniu film okazał się wyśmienity. To co w "smarzowczyźnie" najlepsze tutaj zaowocowało. Mieszanie snu z jawą, naturalizmu z surrealizmem przypomniało mi o świetnym Domu Złym. Bardzo dobre ujęcia i ciekawie napisany scenariusz, spowodowały, że widz wczuł się w bohatera i jego bezsilność wobec alkoholizmu. Sam nie wiedziałem czy współczuć bohaterowi czy się nim brzydzić.
Film polecam, a za pana Wojtka trzymam kciuki. Mam nadzieję, że kolejny jego obraz będzie równie dobry, jak nie lepszy.