Obsada gwarantuje dobre kino. Wiem tylko, że Więckiewicz ma grać alkoholika.... Poczekamy
zobaczymy co tym razem pan Wojtek stworzy. Jest też stara gwardia Dziędziel i Preis więc
pozostaje czekać z niecierpliwością!
Więckiewicz też potrafi zagrać aloholika. Ale masz racje Chyra też byłby odpowiednim aktorem.
Powiem szczerze ze Wieckiewicz lepiej zagral alkoholika w filmie WSZYSTKO BEDZIE DOBRZE niz Chyra we WSZ.JESTESMY CHRYSTUSAMI wiec jestem spokojny co do jego roli...
A nie wiesz, co z Andrzejem Grabowskim - jednym z najlepszych polskich aktorów? :)
Też go bardzo lubię ale nie wiem kogo w tym filmie zagra ale wydaje mnie się że jak u Smarzowskiego to nie będzie byle jaka rola.
książka Pilcha na podstawie której kręcony będzie ten film jest genialna, więc jestem bardzo ciekawa efektu końcowego i mam nadzieję że będzie jak najwierniej odtworzona:)
Proszę o lekkie przytoczenie fabuły książki, abym mógł wiedzieć o czym będzie film. Pozdrawiam
Bohaterem powieści Pilcha jest niejaki Juruś - pisarz a przy tym chroniczny alkoholik. Wiedzie żywot przebiegający według następującego, z grubsza, cyklicznego wzoru: powrót do grona mniej więcej żywych na oddziale detoksykacyjnym, potem kilkutygodniowa terapia odwykowa w ośrodku zamkniętym i wreszcie wyjście z niego po którym odraz udaje się do najbliższego monopolowego w celu kupienia "stabilizującej pięćdziesiątki" aby zminimalizować stres wyjścia i zgromadzić niezbędne zapasy przed powrotem do pustego mieszkania. Generalnie jest to opowieść o nałogu i próbach wydobycia się z niego i o miłości, która wszystko ocala.
Właśnie tego się obawiam: miłość wszystko ocala. G**** prawda alkoholicy nigdy nie przestają pić z miłości do drugiej osoby. Przekonywał mnie o tym cały tabun terapeutów - on nie przestanie pić dla pani, bo bardziej od pani kocha butelkę. I mieli rację. Jeśli w taki romansowy sposób zostanie to przedstawione w filmie, to wyrządzi on szkodę wielu kobietom związanym z alkoholikami. Pomyślą sobie, że są niewarte miłości, bo dla nich nie przestał pić, bo są za stare, bo w filmie znalazł sobie młodszą. Mam nadzieję, że nie zostanie to tak pokazane.
zgadzam się z tym, że w prawdziwym życiu alkoholik nie przestanie pić dla drugiej osoby, bo nie da się wytrzeźwieć dla kogoś, przynajmniej nie na dłuższą metę. jednak nie jestem pewna czy film lub literatura, powinna odzwierciedlać rzeczywistości, tak jeden do jednego. nawet Pilch, kiedyś napisał, że większość powieści, czy filmów kończy się happy endem, dlatego, że życie się nim nie kończy.. a skoro życie nie daje nadziei to może książka/film powinna?
po za tym napisałam wyżej: miłość która wszystko ocala, to był raczej taki skrót myślowy, który mógł zabrzmieć zbyt górnolotnie. na końcu książki bohater trzeźwiej, bo odkrywa że ma dla kogo i w tym momencie kończy się książka, na miłości, na obietnicy niepicia, ale czy gdyby historia trwała dalej też by się tak skończyło, nie wiadomo. książka kończy się życiem, które nie wiadomo jak się skończy. pozdrawiam
Poszłam dzisiaj na casting do tego filmu - poszukują trzystu statystów na bal. A sama scena bd kręcona (http://www.palacgoetz.pl/)
I głównie osoba Marcina Dorocińskiego przyciągnęła tłumy :D
Motyw alkoholizmu niczym u Koterskiego tylko w surowym klimacie Smarzowskiego- dla mnie bomba. Fajnie że pan Wojciech tak często kręci ostatnio filmy.
Ale tematyka na prawde super. Wszyscy jesteśmy chrystusami to jeden z moich ulubionych filmów, a Smarzowski może to zrobic jeszcze lepiej!
Wybacz ale akurat argument, że "jest stara gwardia" do mnie nie przemawia. Zdolnych i młodych aktorów w Polsce moim zdaniem nie brakuje... a u Smarzowskiego ciągle te same mordy.
Może imasz rację ale spójrz na to z tej strony, że "te mordy" nigdy nie zawodzą, bo to świetni aktorzy, zaufani, tacy, że zawsze można być pewnym, że nie schrzanią roli. Chociaż również uważam, że fajnie by było gdyby Wojtek postawił na nowe twarze. Ale i tak czekam niecierpliwie na ten film :)
Też prawda ale "nazwiska nie grają"... i taki Dziędziel na przykład to cały czas gra u Smarzowskiego tą samą rolę, tylko kostiumy się u niego zmieniają. Uważam, że w obrazach Smarzowskiego to wcale nie obsada "robi" film tylko raczej konstrukcja i narracja, tak jak np. w "Domu Złym". Moim zdaniem od "Wesela" Wojtek nie zszedł poniżej bardzo solidnego poziomu 7/10... Może wystarcza to na listę roku ale nic poza tym. Nie ciacha arcydzieł raz po raz, tak jakby sobie tego niektórzy fani życzyli. W wywiadach podkreśla, że pracuje ze swoimi ulubionymi aktorami bo to mu daje poczucie bezpieczeństwa itd. i ja to doskonale rozumiem mając na uwadze niepewność naszego rynku filmowego. Reżyser z takim warsztatem powinien częściej odkrywać nowe talenty, a jak na razie ciągle tylko "odkrywa" na nowo pana Mariana. Znani aktorzy są istotni - to fakt, ponieważ przyciągają do kin publikę ale żeby osiągnąć coś więcej to powinien moim zdaniem bardziej zaryzykować, tak jak w przypadku swojego najnowszego filmu, "Drogówka". Niby znowu jak to określiłeś "stara gwardia" i co gorsza, ograna tematyka ale fajnie, że jest w obsadzie całkiem wysoko taka Julia Kijowska (w w/w "Aniele" też się pojawi), a nie np. rozchwytywana ostatnio Roma Gąsiorowska, której fenomenu kompletnie nie pojmuję (rola w "Ki" = młoda MacLaine, dajcie spokój). Tej aktorki jestem niezmiernie ciekaw i mam nadzieję, że Smarzowski tym razem naprawdę *odkryje* kogoś na nowo. ;-P_ozdrawiam
Też widzę w tej aktorce duży potencjał a z młodych aktorów wydaje mnie się, że Tomasz Schuchardt ma przed sobą dużą karierę. Może go kiedyś Smarzowski obsadzi w jakiejś roli.
Nagroda dla najlepszej aktorki na Festiwalu w Salonikach za film Fabickiego, "Miłość" m.in... a o tym chłopaku nie słyszałem ale z takim nazwiskiem nie wróżę mu raczej kariery w tym kraju... Nie znam jego warsztatu aktorskiego więc nie mam żadnego racjonalnego powodu by tak sądzić ale pewnie tak będzie. W każdym bądź razie dzięki za propsy, postaram się trzymać rękę na pulsie ;-)
Hehe sam siebie zagrałby najlepiej.
A co do aktorów- wcale się nie dziwię że na tych samych Smarzowski stawia, skoro się sprawdzają w jego filmach idealnie. Ja np. kiedyś , dawno temu, uważałem Lecha Dyblika za przeciętniaka, ale po tym co zobaczyłem w jego wykonaniu w Weselu czy Kuracji, to już po prostu arcydzieło po prostu. Zobaczyłem jak bardzo się myliłem.
Ze Smarzowskim jak z Tarantino- niesamowite rzeczy potrafi z aktorów wyciagnąć. Sam zresztą mówi,. że z dobrymi aktorami pracuje:)>