Zwiastun filmu sprytnie może wzbudzić u widza oczekiwania, iż jest to przepełniony humorem, lekki film. I tym samym zachęcić przeciętnego widza do pójścia do kina. Niestety rzeczywistość okazuje się inna. Smarzowski mówił, że chce aby przez połowę filmu widz dobrze się bawił, a przez drugą połowę czuł narastające zażenowanie. Dla mnie tego humoru było bardzo mało, spodziewałem się czegoś więcej. Fakt, czułem zażenowanie, ale było ono połączone również z częstym zerkaniem na zegarek. Ten film to zmieszane wyznania alkoholików, film nie ma wyraźnie zarysowanej fabuły, i szkoda. Powtarzające się sceny albo kolejne bardzo podobne do siebie mogą nudzić. Z filmów Smarzowskiego, które widziałem (wszystkie oprócz Małżowiny) ten oceniam najgorzej. To już lepiej byłoby aby Smarzowski zrobił cały film w śmieszno-ironicznym stylu podobnym jak w Weselu. Lepiej by się to przydało. Rok temu najgorzej oceniałem Drogówkę, teraz niestety przydarzył się Smarzowskiego jeszcze gorszy film.