Brytyjski thriller na naprawdę niezłym poziomie i miła odmiana po tych wszystkich gniotach produkcji USA, których powoli zaczynam mieć serdecznie dość. Hush mimo, że pozornie nie pokazuje niczego, co by było innowacyjne, to jednak jest na swój sposób świeży. Pierwszy raz od dłuższego czasu, podczas oglądania thrillera/horroru, poczułem, że nie oglądam tego samego po raz enty i choćby za to należy się punkt do oceny. Gra aktorska nie powala (ale akcent miodzio), realizacja dość surowa (na plus), historia ciekawa, aczkolwiek kilka zgrzytów ma (plus czarny charakter, który bez względu na sytuację zawsze przemieszcza się powolnym,dostojnym wręcz, krokiem), finał dosyć niespodziewany (to już koniec, tak nagle?). Ogólnie tytuł wywarł na mnie zaskakująco dobre wrażenie. Takie niemal 7/10, przymykając oko na to i tamto ;-) PS. Tytuł tematu odnosi się oczywiście do bohatera filmu. Taka kumulacja pecha nieczęsto się zdarza... ;-)