Film ogólnie całkiem ok, choć po ocenie i częstych nawiązaniach do niego w różnych miejscach spodziewałem się czegoś więcej. Nie daje mi tylko spokoju końcówka, która moim zdaniem jest dziwna i psuje film.
No bo tak... Mamy sobie arcymistrza przestępstw. Jest bezwzględny i cholernie inteligentny. Do tego żyje w cieniu i nikt nie wie jak on wygląda i nie potrafi do niego trafić. Wszelkie rozmowy toczą się przez pośredników, czy wynajętych ludzi. Kiedy zdarza się kłopotliwa sytuacja i jeden gość zna jego wygląd, to Soze robi wszystko żeby tylko zlikwidować tego człowieka, który widział zbyt wiele i może komuś donieść.
Cała akcja odbywa się według planu i koniec końców widzimy na końcu jak Soze odchodzi z wyrazem twarzy zwycięzcy. Końcówka ma sugerować, że wielki mistrz zbrodni i oszustwa wykiwał wszystkich dookoła i jako nieuchwytny przestępca ucieka bez kłopotu.
Wszystko pięknie, tylko szkopuł w tym, że on pod koniec filmu jest w gorszej sytuacji niż na początku!
Policja ma już jego dokładny rysopis. Mało tego! Jeden z bardziej łebskich policjantów rozmawiał z nim osobiście i dokładnie wie jak on wygląda.
Kwestia czasu zanim zostanie złapany, lub zastrzelony.
Czy on tak naprawdę "wygrał" i wykiwał wszystkich..?
Moim zdaniem wykiwał, bo nie jestem pewien ale chyba Spacey mówił coś w stylu, że osunie się w cień i już nigdy świat go nie zobaczy. A że był taki łebski to najprawdopodobniej już go nigdy nie znaleźli.
Tak w ogóle to odchodzi z tym uśmieszkiem na twarzy, ale skąd on miał wiedzieć, że mają jego rysopis? No nie mógł.
Pzdr
AdWienc ma rację... Po tej "akcji" mia już nigdy więcej się nie pokazać a z taką ilością pieniędzy to mógł się ukryć gdzie chciał
ogólnie to nie mam nic do zakończenia, ale po przeczytaniu waszych komentarzy muszę przyznać trochę racji logice autorowi tematu. skoro on był taki przebiegły i inteligentny to nie pozwoliłby sobie na takie ryzyko by wszystkie fragmenty historii opierały się na nazwiskach i zwrotach ze ściany gabinetu. na pewno wyczułby, że policjant też jest cwany. a czytając komentarze mam wrażenie, że zapomnieliście, iż ten policjant się sam domyślił prawdy (niewiedza o przeżyciu Węgra) . nie widział rysopisu bo w momencie wysyłania faksu wybiegał z biura.
Że przeżył Węgier to wiedział... Ten murzyn mu powiedział jeśli dobrze kojarzę...
I tak jak mówił... Po tym usuwa się w cień.. Już nigdy więcej się nie pokaże...
Niby zatacza się koło - gdy policjant wybiegał, rysopis był dopiero drukowany, ok. Wybiegł za "kaleką", nie złapał go, wrócił do biura, zobaczył podobiznę Kinta i jak się okazało, od początku miał rację, że jest on poważnie związany ze sprawą. I co z tego? Powiedzmy, że rozsyła listy gończe, stara się odnaleźć Kinta i guzik ma z tego, bo ten już dawno mógł gdzieś się schować - z taką ilością gotówki mógł zrobić wszystko ze swoim życiem. Zaszył się na dłuższy okres, później wybył z kraju i zaczął żyć na nowo.
Wszystko, co mogłoby się dziać później ma prawo rozwijać się już tylko w naszych głowach.
Tak czy siak, Kent był geniuszem. Od początku, do końca.