PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=8727}

Podejrzani

The Usual Suspects
1995
7,7 107 tys. ocen
7,7 10 1 107320
7,6 62 krytyków
Podejrzani
powrót do forum filmu Podejrzani

niestety

ocenił(a) film na 9

jest to film do obejrzenia na jeden raz. gdy zna się zakończenie, już tak nie wciąga ani nie zaskakuje. film jest świetny, ale za drugim razem ciężko się go ogląda :/

ocenił(a) film na 10
LadyAnarchy

jezeli chodzi o fabułe, tak. ale polecam przyjrzeć sie uważnie grze p. Spacey'a - majstersztyk, a potem wczuć sie w role "biednych" zastraszonych bandytów:) brrr... do tego klimatyczna muzyka...

ocenił(a) film na 9
krzychx_2

spacey odwalił kawał dobrej roboty. pamiętałam, że kint to soze, ale kalekę grał na tyle przekonująco, że nabrałam wątpliwości czy mam rację i musiałam sprawdzić :) jego gra to faktycznie majstersztyk

ocenił(a) film na 6
LadyAnarchy

Mniej więcej w połowie filmu domyśliłem się co i jak, ale i tak uważam, że film jest niezły.

ocenił(a) film na 7
LadyAnarchy

Zgadzam się, za pierwszym razem nie można oderwać oczu i film trzyma w napięciu, lecz jak już się zna zakończenie to napięcie i zainteresowanie znika.

ocenił(a) film na 8
LadyAnarchy

w pełni podpisuję pod Twoim postem:)

ocenił(a) film na 10
LadyAnarchy

"Za drugim razem już tak nie zaskakuje"- no trudno żeby cię askoczył skoro znasz zakończenie. Dla mnie pierwszy seans był pewnego rodzaju łamigłówką, trzeba było rozszyfrować wszystkie wątki, połączyć je w całość itp. i z tego płynęła moja satysfakcja w oglądaniu tego arcydzieła. Za drugim- to już czysta rozrywka, skupienie się na detalach, niuansach, grze aktorskiej. Ilość doznań była może nieco mniejsza niż za pierwszym razem ale powiedzieć że ten film się ciężko ogląda to przegięcie. Przecież to najlepszy kryminałw historii kina..

ocenił(a) film na 9
Ajlajkgudmuwis

chodziło mi o to, że mimowolnie zapomina się pewne szczegóły i czasami oglądając film powtórnie jakiś moment nagle się przypomina i, w pewien sposób, na nowo zaskakuje. muszę przyznać ci rację, skupienie się na detalach sprawia przyjemność, bo gra spacey'a jest naprawdę godna podziwu

ocenił(a) film na 6
LadyAnarchy

W przeciwieństwie do takiego "Fight Club".

kalakatakimuru

Fight Club oglądam z uwagą i przyjemnością za każdym razem(a trochę ich było) a Podejrzani za drugim razem nie robią już żadnego wrażenia...

ocenił(a) film na 4
Dies__Irae

Również podpisuję się pod tym postem. I nie jest prawdą, że filmy, których "wic" polega na zaskakującym finale, zawsze muszą tracić przy kolejnych obejrzeniach. Może to kwestia odrębnego gatunku, ale np. wszystkie 3 moje ulubione komedie kryminalne Machulskiego, tudzież "Żądło", oraz wiele innych filmów potrafię z ogromną satysfakcją oglądać raz po raz -- dla gry aktorskiej, dla smaczków i szczegółów, ale też nawet po to właśnie, żeby móc znów nacieszyć się doskonałą, bajecznie przemyślną konstrukcją intrygi oraz różnych "przypadkowych" zbiegów okoliczności.
Niestety, w "Podejrzanych" nie mamy z tym do czynienia. Oglądałem ten film po raz pierwszy pewnie jakieś ponad 5 lat temu, i oglądając go teraz ponownie właściwie do końca nie byłem pewien, czy oby dobrze pamiętam, "who dunnit". Więc poniekąd film trzymał mnie w jakimś suspensie -- którego w ogóle by nie było, gdyby dobrze pamiętał, co i jak. Pomimo to, na końcu czułem się zawiedziony. W sumie, przynajmniej w moim odbiorze, film sprowadza się prawie wyłącznie do tej jednej tajemnicy. Mamy tajemniczy początek, potem 70 minut odwracania uwagi, mylenia tropów i ogólnego dezorientowania widza, no i na koniec dostajemy dawkę kilkunastu minut oświecenia oraz zwieńczający to wszystko bardzo silny akcent końcowy. I wszystko byłoby dobre... gdyby właśnie nie te 70 minut, w których niby dzieje się bardzo wiele, z tym że nie sposób tego zrozumieć i skleić w jakąś całość. Oglądamy kilka brutalnych bandyckich akcji z przeświadczeniem, że coś się za tym kryje -- i rzeczywiście, pod koniec dowiadujemy się, że wszystkie te zdarzenia miały wspólny mianownik i cel ostateczny; problem w tym, że nim się o tym dowiemy, oglądamy tylko chaos podlany keczupem.
Chyba kiedyś po prostu keczup na ekranie trochę mnie jeszcze rajcował. Dziś musi mieć spore uzasadnienie, żebym chciał go oglądać.