Nie przekonuje mnie ta aktorka, ani tutaj, ani w "Rebece", a w obu obrazach grała ważną dla
odbioru filmu postać.
Zgadzam się. Gra zawsze tak samo i niestety nieco psuje odbiór filmu swoją denerwującą postacią.
Czemu denerwująca była według Ciebie? Mnie ona nie przeszkadzał w odbiorze obydwu filmów.
Sama nie wiem, takie jest moje odczucie = po prostu denerwuje mnie jej mimika twarzy i to, że w obu filmach ("Podejrzenie" i "Rebeka") jakoś tak "mota się" po ekranie :P Pewnie jest to związane z granymi przez nią postaciami, które są eteryczne, trochę zagubione - dlatego nie twierdzę od razu, że Joan Fontaine to zła aktorka - jedynie mi jakoś ona nie odpowiada.
Mi się generalnie "Rebeka" bardzo podobała - jeden z najlepszych filmów Hitchcocka moim zdaniem :) Mogę nawet przeboleć tam tę Joan Fontaine ;)
Widzialam 11 i ciągle poluję na kolejne ;) Filmy Hitchcocka mogłabym oglądać bez końca :) A Ty ile widziałeś?
a ja 12:) wszystkie mi się podobają;) też nie poprzestanę na tych 12;)heh Najbardziej podoba mi się w nich to, że są takie inteligentne(jeżeli można tak powiedzieć o filmie), nie są głupie... z każdej sceny coś wynika. No i klimat tych filmów jest nie powtarzalny...;)
Świetnie zagrała, obejrzałem jakiś czas temu ale ta rola zapadła mi w pamięć,jak i cały film
wogóle Hitchcock dobierał główne bohaterki z jakąś pasją, oddaniem. Moim zdaniem duet z "Okna na podwórze": James Steward i piękna, dystyngowana Grace Kelly był już teraz kultowy. Mozna tak wymieniać i wymieniać :) uwielbiam jego twórczość. A cykl "Alfred Hitchcock przedstawia", miało być pierwotnie - dorobieniem sobie, a stało się cyklem na który ludzie czekali z niecierpliwością. Wcale się nie dziwię!
wiele odcinków jest na youtube wystarczy że wpiszesz "Alfred Hitchcock przedstawia". Są również filmy: "39 kroków", "Rebeka" i inne.
W "Rebece" mi się podobała, natomiast w "Podejrzeniu" była niebywale przeciętna. Nie wiem, za co ten Oscar (z resztą jak dla mnie jeden z najbardziej niezasłużonych w historii).
Ja myślę, że jej "słabość" polega na tym, że w obu tych filmach gra bohaterki, które mógłbym określić jako niebywale głupie kobiety. W obu jest słabą, naiwną, bezwolną ofiarą, która aż się prosi by ją usunąć z drogi, by zabić. O ile w "Rebece" jest to w pewien sposób akceptowalne i jej głupotę można rozgrzeszyć, tak w "Podejrzeniu" nie ma zmiłuj. Do tego te jej miny, żale, fochy... sprawiają, że ja tej kobiecie nic a nic nie współczuje, nie rozumiem jej i nie potrafię polubić. A to z kolei przekłada się na mój osąd o niej jako o aktorce.
Może i dobrze zagrała swoją rolę w latach 40tych - w końcu dostała za nią Oskara - ale dziś, po tak długim czasie, jej sposób gry, jej naiwna ekspresja, jest po prostu żenująco słaba. Z drugiej strony muszę napisać, że jako kobieta (fizycznie) bardzo mi się podobała (zwłaszcza w "Podejrzeniu"). I koniec końców jestem trochę rozdarty, bo pięknej kobiecie gotów byłbym dużo wybaczyć. Ale w jej przypadku po prostu nie da się...