Tak bardzo chciałem zobaczyć. To wina dobrej książki? Pamiętam jeszcze inną Trevora - zbiór opowiadań "Anioły u Ritza", może nie tak wciągające były te historie, ale Felicja zauroczyła. Chyba byłem wyjątkiem bo nikogo nie udało mi się zainteresować tą książką. Podobno raczej trudna.
I tu przechodzę do filmu. Nie, nigdy nie uda taka adaptacjaZwłaszcza, gdy zmieniamy zakończenie (choć efekt nie jest tak piorunujacy jak w Mechanicznej pomarańczy, zwłaszcza jak najpierw zobaczy się film hehe)
Film za słodki, mdły taki.... Nieprzekonujacy. Pewne elementy z zycia naszego domowego Hannibala lectera nie dochodza do głosu. Ogólnie nie było na toczasu. Troche się męczyłem tylko po to, aby dobrnąć do złego zakonczenia (pamiętam tylko, ze było fatalne wg mnie, przy porównaniu z książką). Nie chciałbym, zeby to był koniec Atoma egoyana dla mnie (nigdy wiecej? ee) ale nie zmusze się już nawet na ten nowiutki. Znów adaptacja. Jesli chciecie zobaczyć ten nowy lub Podróż, lepiej nie czytajcie książek. popsuja wam tylko odbiór. Może gdy tak na czysto się oglada to jest lepiej. Choć nie znam dobrej opinii o Podróży... od tych, którzy ogladali wtedy ze mna ten film w tv (ech, telewizja.. może kolory xle były ustawione i dlatego tak koszmarnie to wszystko wypadło? nie, powiecie... to rezyser taki mądry. i niech tak pozostanie
Never more, Georgie-boy