Jak już jeden z przedmów pisał - nie jest to film o doppelgangerze....
Pomysł na dreszczowiec był dobry. Klimat miło mroczny, muzyka świetna,esencja lat dziewięćdziesiątych wylewała się z ekranu...ale... Końcówka filmu, normalnie mnie rozwaliła. Śmiałam się jakbym komedie ogladala... Reżysera poniosła fantazja ...Ułańska fantazja... A mógł to być przyzwoity dreszcze...
Lubię Drew Barrymore - ale tu się nie popisała...
Najlepiej spisał się Dennis Christopher. Ten to umie chwytać za serce i grać czubków jednocześnie....