Skoro główny bohater miał rozdwojenie jaźni, posiadał alter ego, to nie powinno być tak, że oni nie wiedzą o swoim istnieniu? Że np. raz ujawnia się Tyler, a raz narrator, ale jedna osobowość nie wie o istnieniu drugiej? Dla mnie to trochę niezrozumiałe.
Właśnie to jest magią tego filmu, że Jack nie wie (w przeciwieństwie do Tylera), a dopiero później się dowiaduje, chociaż widz ma ku takiemu wnioskowi podpowiedzi już w czasie seansu.
Mi się jednak wydaje, że powinno być tak, że obaj nie wiedzą o swoim istnieniu i raz ujawnia się narrator, a raz Tyler. A w filmie przecież oni ze sobą rozmawiają, więc wtedy obie osobowości się ujawniają czy jak?
Raczej nie zgadzałoby się to z książką, na której jest podstawie (mimo i tak zmian względem niej), to zaburzenie podstawy Fajt Klabu- zupełnie inaczej wyglądałby film. Z resztą pretensje trochę nieuzasadnione, bo sobie zaspoilerowałaś film wcześniej.
Nie wyjaśniłeś dlaczego obie osobowości ujawniają się w tym samym czasie. Oglądałam kiedyś inny film, w którym bohater miał rozdwojenie jaźni i tam raz był jednym, a raz drugim. Nie było scen, w których rozmawiają obie osobowości.
Chodzi mi o to, że oni ze sobą rozmawiają. A z kolei w innym filmie o rozdwojeniu jaźni, żadna z dwóch osobowości nie wiedziała o tej drugiej. Gdy była "aktywna" jedna, to druga nie.
No przecież nie o to mi chodzi, że film nie jest taki sam jak drugi, tylko o sposób przedstawienia rozdwojenia jaźni. Trochę to dziwne, że obie osobowości mogą być w tym samym czasie jakby aktywne.
Tyler- jak to określiłaś- w pełni "aktywny" za dnia nie był, to się z czasem zwiększało, natomiast w pełni przejmował pałeczkę w nocy.
To już kwestia interpretacji widza. Na końcu filmu miałaś podpowiedzi, jak to mogło wyglądać, żebyś sobie sama to ułożyła. Mógł gadać sam do siebie, sam siebie napierdalać, albo mieć wrażenie, że z nim rozmawia, a w rzeczywistości jest zupełnie co innego.
I tak było. Kiedy odpływał w sen narrator kontrole przejmował Tylor. Przez to narrator rano czuł się skrajnie wyczerpany tak jakby nie spał. To spowodowało halucynację i widzenie Taylora (swojej idei) na jawie. Dlaczego napisałem w nawiasie idei? Gdyż alter ego (Taylor) narratora miało źródło w jego głowie i kiełkowało przez wiele wiele dni i nocy (w książce jest wątek o młodości bohatera i przygodzie w Irlandii - "sikaniu na kamień w Blarney" gdzie zafascynowała go idea anarchizmu).