Dopiero zbliżenie się do cierpienia bliskich i własnych losów,związanych niewidzialną nicią tragedii pozwala przeżyć katharsis.Ale jest to historia która wykracza poza ramy konwencji tragedii jaką nauczył nas Sofolkles-bo tylko człowiek,doświadczony przez los i sam odpowiadający nienawiścią może,z własnego wyboru dokonać niewykonalnego na pozór zadania:dojrzeć w swym oprawcy człowieka,tak jak sam nim jest,ze swoją miłością i nienawiścią.U Sofoklesa wiedza stanowi przyczynę do upadku,tutaj-do akceptacji niemożliwego.I chociaż jest to wiedza najgorsza z mozliwych-ona jest prawdą,która oświeca.
Myślę że ludzie nie dzielą się na "złych" i "dobrych".Myślę,że w każdym z nas jest część dobra i zła i do wielu zmiennych zależy jaką stronę siebie pokażemy.
Przejmujące jest w tym filmie jest ukazanie że ze zranionej miłość może powstać bezgraniczna nienawiść.
Śmierć nie zamyka ludziom ust na zawsze-oni będą żyć dalej w naszych wspomnieniach,dlatego najbardziej bolą niedopowiedziane sprawy.
To piękne,co zrobiła bohaterka bo pomimo katatonicznej traumy ze świadomości czego doświadczyła,zezwoliła na sprawiedliwość,na szczere słowa,na nazwanie nienazwalnego i niepojętego.Te słowa niosą wolność,chociaż przez łzy.