polecam zapoznać się z historią libańskiej wojny domowej, ułatwi to odbiór filmu. Ja niestety nie przygotowałem się należycie i przez cały seans zastanawiałem się o co chodzi, co to za konflikt, kto walczy z kim i dlaczego? Dodatkowo reżyser nie wybacza tego błędu, bo przez cały film nie pada ani razu nazwa kraju, w którym toczy się akcja.
Film wszedł do dystrybucji, więc przypominam o odpowiednim przygotowaniu do seansu ;)
Nie zgadzam się. Wiedza o wojnie libańskiej oczywiście nie zaszkodzi (mam jej trochę, tematem zainteresowałem się po obejrzeniu "Walca z Bashirem"), ale jej brak nie powinien przeszkadzać. Bo to nie jest film historyczny, to "walczy z kim i dlaczego" ma znaczenie drugorzędne. Ważna jest tu historia Nawal, która pasować może do praktycznie każdego konfliktu zbrojnego... Gdyby reżyser uważał inaczej, z pewnością dałby jakieś wprowadzenie w historię tej wojny.
a ja się zgodzę z założycielem tematu, mi niewiedza bardzo przeszkadzała. to prawda że historia Nawal jest najważniejsza, ale przez ciągłe zastanawianie się o co chodzi (chrześcijanka a splamiła honor rodziny? przecie to nie islam...niby Kanada a konflikt jakiś? i ta wielojęzyczność...) nie mogłam do końca skoncentrować się na głównych wątkach.
swoją drogą strasznie dramatyczna rzecz. a ja przesady nie lubię.
historia jest fikcyjna, ale wydarzenia nie... wiesz, nie lubisz przesady, ale ona ma miejsce (miała?)
pomysł na film znakomity
historia Nawal miała miejsce? chyba nie...wojna owszem, ale to inna sprawa. a tak jak mówiłam, to co się zdarzyło Nawal zbyt już wydumane było i mimo całego realizmu z jakim przedstawiono tę historię, ciężko mi było się przejąć.
acz nie przeczę że film bardzo dobrze opowiedziany i dzięki temu wciągający.
oraz wiem że wojna była tylko tłem i mogłaby to być jakakolwiek inna, bo nie o nią tu chodzi. niemniej była na tyle istotnym elementem filmu, że ciągle się zastanawiałam o który konflikt chodzi.
halo halo
w tym filmie opowieść prowadzi do celu jakim jest treść listów
sytuacja polityczna jest tylko nośnikiem - nie ma znaczenia kto kogo morduje
ten film pozwala zrozumieć sens "drugiego policzka"
główna bohaterka przełamała łańcuch zła
Nawal zwyciężyła zło dobrem!!!
to głęboko filozoficzna treść filmu która zaskakuje dopiero na końcu
ta, czekać aż córka okaże się siostrą własnej matki. telenowela. nie udaje mi się wykrzesać współczucia i zrozumienia dla ludzi zaplątanych w pokoleniowe konflikty, przekazujących wraz z genotypem nienawiść, nawet próba przełamania nie zasługuje na oklaski
A jest tu mowa o przekazywanej w genach nienawiści? Dla mnie ta historia to "wojna w pigułce" (nie tylko wojna libańska) - ukazanie jak zawierucha wojenna, w której bohaterowie byli ostatecznie tylko pionkami, doprowadza do tego, że syn staje się wrogiem matki... Dla mnie to równie przerażające jak obozy zagłady.
Konflikt zobrazowany w filmie to jedynie scenografia dla tej trudnej historii. Zgadzam się z jednym z powyższych komentarzy - fabuła mogłaby kręcić się wokoło jakiejkolwiek wojny. Brutalna rzeczywistość ubrana w przepiękne krajobrazy jest sceną na której bohaterowie poznają sekrety swojej rodzicielki - jest to główna linia fabularna, którą oczywiście powoduje, a także potęguje otoczenie wojny.
Obraz zauroczył mnie potraktowaniem widza jako istoty myślącej i świadomej. Reżyser miał plan i pomysł, nie katował (choć miał ku temu powody) scenami nazbyt brutalnymi, obrazował to co w danej chwili było najistotniejsze dla fabuły. Cenię sobie obrazy, w których mało jest scen zbędnych, mających na celu szokowanie, a co za tym idzie retuszowanie niedoskonałości scenariusza.
myślę, że wiedza o wojnie libańskiej bardzo się przydaje. Na początku filmu, kiedy okazuje się, że Nawal splamiła honor rodziny, a jednocześnie jest chrześcijanką, to coś tu bardzo, bardzo nie pasuje. Dopiero wiedząc jaka była geneza wojny i domyślając się jak bardzo chrześcijanie z Palestyńczykami (bo to były obozy uchodźców z Izraela) się nawzajem nienawidzili, historia staje się jasna. Z drugiej strony film jest uniwersalny i ukazuje zło jakie rodzi się podczas każdej wojny.
Wiedza o tym konkretnym konflikcie na pewno wzbogaca treść filmu, także warto się z nim (konfliktem) zapoznać. A film obowiązkowy.
tez mialam to samo...caly czas glowkowalam nad miejscem akcji i bardziej obsadzalam Maroko lub okolice, bo Deresz podobnie brzmi jak Marakesz....wiec porada jak najbardziej sluszna....a uniwersalnosc filmu polega na pokazaniu konfliktu muzulmansko - chrzescijanskiego, co moze i do nas za chwile dotrzec