Zakończenie trzyma w napięciu, ale... czy on popijał sobie benzynę, że było to tak łatwopalne?
Poza tym... Rozmowa z pracownikiem firmy, w której pracował to zupełny absurd. Koleś umierał,
miał baterię na wykończeniu, martwił się o swoje życie, a mimo to dał się wciągnąć w rozmowę,
która zmierzała tylko do jednego. Po oznajmieniu, że rozmowa jest nagrywana, powinien się po
prostu rozłączyć. Dużo bezsensu. Głównym bohaterem była tu komórka,ale aktor drugoplanowy
też sobie poradził, choć nie do tego stopnia, by uczynić ten film niezapomnianym.
po 1 - 3 mln $,
po 2 - wyobraź sobie, że alkohol też jest łatwopalny, a bohater przypuszczalnie miał tam wódkę, ewentualnie whisky, w końcu to była piersiówka,
po 3 - w ekstremalnych sytuacjach ludzie nie reagują naturalnie i schematycznie, więc nie masz co tego analizować.
5 milionów to pierwsze żądanie, potem obniżyli do 1 miliona i cały czas powtarzali, np. five milion MONEY (śmiałam się z tego, ale może to też jest poprawne wyrażenie, nie mnie oceniać; ale gdyby zapłacił w starych złotówkach, to myślę, że spokojnie by się wypłacił ;)). Alkohol bardzo szybko się wypala i po spaleniu pozostaje sama woda. Amerykanie zazwyczaj popiają whisky z zawartością alkoholu ok. 40%, która nie jest AŻ TAK łatwopalna. Można założyć, że miał tam wódę, niech będzie. Widzieliśmy jednak, że pił jej sporo, a piersiówka ma jednak ograniczoną zawartość, więc nie wiem skąd się tej wódy tak dużo wylało. W zasadzie to nie ma co analizować całego filmu, bo w końcu to tylko film, chodziło w nim o to, żeby pewne rzeczy pokazać (typu traktowanie pracownika w tej rozmowie telefonicznej i szaloną walkę z wężem), no ale wyszło jak wyszło. Zgaduję po Twojej ocenie, że też zachwycony/na nie byłeś/aś.
Nie potrzebuję oświecenia, bo film zrozumiałam. A usprawiedliwianie każdych głupot popełnianych przez bohaterów tym, że w ekstremalnych sytuacjach człowiek się nietypowo zachowuje sugeruje, że można z widza robić debila i nikt się nie doczepi, bo to w końcu... ekstremalna sytuacja, w której nikt z nas nigdy nie był.
Popros mame zeby cie zakopala pare metrow pod ziemia w kartonie.Nastepnie niech ojciec zrobi jej pranie mozgu aby nic nie pamietala w ten sposob nikt nie bedzie wiedzial gdzie jestes.Przed zakopaniem wez ze soba komorke.Naturalnie pamietajac caly czas ze tlenu starczy ci na 2 godziny.Wtedy dowiemy sie kto ma racje k?
Niestety polskie warunki nie pozwalają mi na przeprowadzenie tego doświadczenia. Nie spotkałam tu nigdy kobry, czy tam żmii rogatej, choć w takich warunkach pewnie podobnie zareagowałabym nawet na padalca. Wiesz, ja się nie czepiam ogółu, chodzi mi tylko i wyłącznie o tę nieszczęsną rozmowę z szefem, czy tam prawnikiem firmy. Chyba nikt nie marnowałby padającej baterii na rozmowę z szefem, gdyby już chciałby ją marnować, na pewno dzwoniłby dalej do żony. Aczkolwiek, jak już wspomniałam, twórcom chodziło o ukazanie bezlitosnego, nieludzkiego traktowania pracownika przez firmy. I pokazali. Ale kosztem realizmu.
prawie wszystkie rozmowy były idotyczne. Na poczatku szczególnie jak zadzwonił na Policję nie mówiąc jeszcze, że to porwanie tylko, że "gdzieś" jest zakopany to kazali mu spokojnym głosem czekac :) bzdura, po tym chciałem wyłączyć film, te rozmowy to jakieś bzdury były.
Wyobraź sobie, że dzwonisz na policję i mówisz, że jesteś pogrzebany żywcem na drugim końcu świata. Oczekujesz braku jakichkolwiek pytań, jedynie zwięzłej odpowiedzi w stylu "natychmiast wysyłamy ekipę ratunkową" czy jak?
Moim zdaniem te rozmowy celowo były poprowadzone w taki a nie inny sposób, aby ukazać głupotę tych wszystkich infolinii itp., w których co chwila przekierowują Cię na inną linię, zadają pytania prosto z formularzy, tak naprawdę nie zwracając uwagi, co do nich mówisz. Na pewno nie traktowałbym tego jako słabości scenariusza.