Film jest warty obejrzenia, lecz według mnie brakuje mu retrospekcji, czegoś pokazującego jak on się tam znalazł, a tak to przez cały film gapimy się na kolesia w trumnie, niektórych to może nudzić.
Jak najbardziej jestem za. Cały czas czekałam, że może jednak na koniec okaże się dlaczego i jak się tam znalazł... wielki niedosyt.
1. Jest to film, który miał się rozgrywał cały w tej jednej trumnie i tak się rozgrywa. Inaczej myślę, mogłoby to zaburzyć klimat, więc film mógł na tym bardziej stracić niż zyskać.
2. Może nie było nic pokazane, ale przecież bohater opowiadał przez telefon, w jaki sposób się tam znalazł. Że ich zaatakowali, wszystkich (chyba) poza nim zabili, a jego do trumny wrzucili :D
Chyba nie skumałeś przekazu tego filmu . Jedna sceneria jeden aktor Miałeś się wczuć w jego sytuacje, co za banialuki piszesz nie oglądaj takich filmów
Kaszana, po co?
Gdyby pokazali jego trudną sytuację, która zmusiła go do porzucenia żony i synka i wyjazdu za chlebem w tak niebezpieczne miejsce, jakim jest Irak byłoby Ci go mniej żal? Bardziej wczułbyś się w jego sytuację?
Rozdzierające serce sceny to nie wszystko. Facet cały czas mówi o tym, co się stało, jak się tam znalazł, z czasem dowiadujemy sie,że jego mama ma demencję starczą,że jest w domu starców, że on nie odwiedzał jej za często...że miał romans z koleżanką z pracy itd. Dowiadujemy się tez, że zdaje sobie jak najbardziej sprawę ze swojego beznadziejnego położenia i chyba wie,że raczej mu nie pomogą. Dowiadujemy się, że w tych ostatnich chwilach życia chciał usłyszeć głos mamy, która go nie pamięta chciał usłyszeć, że go kocha, choć go nie pamięta. To jest wg mnie k****sko dramatyczne i smutne.
Po co retrospekcje,skoro wszystkiego dowiadujemy sie z filmu?
To zwykły facet znikąd, byłoby Ci go bardziej żal, gdyby był "skądś"? Lepiej wczułbyś się w jego sytuację?
To własnie taki facet znikąd dzwoni pod 911 itd i próbuje zainteresować kogoś swoją sytuacją,może gdyby ci ludzie z którymi rozmawiał znali go choć troche pomogliby mu? Ale nie znają go, a jego dramat nie jest mniejszy od dramatu osób, które mogliby znać, które mogłyby hipotetycznie znaleźć się w takiej samej sytuacji...
To trochę tak jak z filmem Blue Valentine z Ryanem Goslingiem, który po latach zycia w związku staje się zapuszczonym chłopem, typowym Januszem:) ale kupa dziewczyn go broni i czuje do niego sympatię, bo tonie jakiś grubaśny i łysiejący facet znikąd tylko jakby nie było Ryan Gosling:)
Myślę, że takie retrospekcje zniszczyłyby cały sens konstrukcji filmu. Poza tym właściwie wszystko, co potrzebne do zrozumienia sytuacji, jest wyjaśnione.