...takie Nibynic a cieszy - nawet nienajgorzej się ogląda, biorąc pod uwagę wiek filmu. W tle gdzieśtam prześwituje Hitchcock, mamy więc odrobinę dreszczyku, tajemnicy i emocji, o tyle o ile zdoła nas przerazić brudna cystrena z tajemniczym kierowcą ścigająca z zawrotną prędkością 130 km/h Bogu ducha winnego przeciętnego Amreykanina... Tym niemniej intencje Spielberga były (i są) czytelne - postawić "normalnego" człowieka w sytuacji zagrożenia i pokazać jego zachowania - z początku zdziwienie, potem strach, na końcu przechodzący w samoobronne zacięcie i złość. W trakcie całego filmu bohater pozostaje sam na sam wraz z nieprzyjaznym kierowcą-przeciwnikiem, aby z nim wygrać musi pokonać barierę własnego strachu... Nic w sumie pasjonującego w dobie obecnego kina mocnych wrażeń, gdzie trup ściele się gęsto i głośno, a problemy wielkie jak Mount Everest. Ale obejrzeć można, choćby dla obrazków amerykańskiej prowincji lat 70.