Świetna fabuła i cała masa emocji! W pewnym momencie serce waliło mi tak, że myślałam , że mi wyskoczy z piersi - dawno czegoś takiego nie uświadczyłam na żadnym seansie, bo albo jest grane "ale to już było", albo gdzieśtam przeczuwamy jak coś się skończy, albo nie czujemy się tak emocjonalnie związani z bohaterami. A tu "kupujemy" ich od pierwszych minut. Jestem świeżo po seansie na WFF i strasznie mnie ciekawi, jak wysoko ten film wypadnie w plebiscycie publiczności - ode mnie dostał max.
Ten film może okazać się wstrząsającym doświadczeniem z perspektywy kobiety - ofiary, może być jak baśń gdy odbiera się go oczami chłopca. Idąc na film wiedziałem jedynie że jest historią przymusowej egzystencji chłopca w zamkniętym pokoju.
Spodziewałem się dramatu i traumy, treść uświadomiłem sobie gdy po raz pierwszy usłyszałem imię Stary Nick. To było mocne i nawet za mocne bo z filmu zaczęło uchodzić powietrze. Świetna gra Brie Larson jako matki w pokoju nie wytrzymuje konfrontacji z dziewczyną w realu, w przeciwieństwie do naturalnego ciekawskiego chłopca.
Niezależnie od tego trzeba to zobaczyć , trzeba poczuć namiastkę dramatu i doświadczyć że zdobyta wolność może okazać się jedynie iluzją. Być może nasza wolność to nieco większy i wygodniejszym pokój z nowym nowymi technologiami i nowym Starym Nick'em. Zatem człowieczeństwa ten film nie przywraca ale chwała reżyserowi i scenarzyście za próbę pokazania naszych światów.
Czasami tak świetne filmy wychodzą tak po cichu ale to dobrze bo ten tytuł broni się sam i nie potrzebuje reklamy. Na prawdę porywający film ze świetną fabułą i grą aktorską.
W mojej ocenie jest w filmie jedna z najbardziej porywających i poruszających scen w kinie. I wiecie która ;)
Tak, to prawda!:)) Serce podeszło mi do gardła i myślałam, że "wyskoczę z trampek" z mieszanki strachu, napięcia, a jednocześnie nadziei i w ogóle całej masy emocji. Rewelacja:)
ej a powiedzcie mi co stało się z tym dziadkiem, po kłótni nie chciał spojrzeć na Jacka a potem jakby wyparował, nic o nim nie slyszałem?
jest pokój, nagle z niego wychodzą i żyją dalej. over.
zmarnowany potencjał i to ostro.
Zero psychologii prawie - laska siedzi i trochę płacze, raz próbuje się zabić, dziecko raz krzyczy - nic się więcej tutaj nie dzieje. Pomijając fakt, że z chęcią dowiedziałabym się takich rzeczy jak: jak to się stało (jedno zdanie o psie mnie nie przekonuje) i wniknięcie w umysł kolesia, który to zrobił. Tak samo pominięty wątek tego, że dziadek nie może patrzeć na wnuka - 2 minuty w filmie. koniec. Wszystko po łebkach. Historia jest po prostu lekko opowiedziana. Aczkolwiek chłopiec zagrał bardzo dobrze.
To, że dziadek nie może patrzeć na wnuka to przecież naprawdę wcale nie takie dziwne, gdy pomyśli w jakich okolicznościach ten wnuk został poczęty... oczywiście nie tłumaczę go, bo dziecko niczemu nie jest winne i wcale nie wydaje mi się, że to co pokazano w tej kwestii to za mało; druga sprawa tzn. jeśli chodzi o wniknięcie w umysł tego jak go nazwałaś "kolesia"... to przecież nie był film o nim i jego motywach tylko o jego ofiarach, ale wszystko to jest kwestia tego, czego widz oczekuje ...
Zrobienie tego filmu z punktu widzenia sprawcy byłoby bardzo ciekawe, ale twórcy filmu musieli skupic się na jednej stronie żeby nie rozmyc tematu. Poza tym, hmm chyba bardzo trudne byłoby pokazanie natury tego człowieka, żeby nie zostać posądzonym o bronienie go (trudne dzieciństwo, kompleksy, dominująca matka itd. zawsze jest jakaś przyczyna)
Zgadzam się z tym, że tak na prawdę musiałby powstać osobny film z pokazaniem motywu sprawcy - tutaj nie tyle obrona co wniknięcie w głęboką psychoanalizę - dlaczego.
Co do dziadka - też racja - motyw wiadomy, nic dziwnego, niby oczywiste, ale jakiejś kłótni z córką mi brakowało na ten temat :)
Ja włączając ten film kompletnie niczego nie oczekiwałam - nie widziałam nawet zwiastuna. Dlatego mówię o moich uczuciach po zobaczeniu. Natomiast i tak - jeżeli chodzi o uczucia ofiar to przekonał mnie syn, który faktycznie pokazał dużo uczuć posttraumatycznych. U matki jakoś w ogóle tego nie odbierałam. Nie przekonała mnie ona - i to nie chodzi nawet o grę aktorską.
Zgadzam się. Wątki o których wspominacie mogłyby w bardzo interesujący sposób nadać filmowi pełniejszego wymiaru. Z drugiej strony, aby nie rozciągać bardziej 2-godzinnego filmu, reżyser nie mógł zgłębić wszystkich aspektów tak trudnego doświadczenia głównej bohaterki.
Jeśli dostał u Ciebie 5 gwiazdek, a nie 0 czy 1 , to znaczy, że nie taki totalny ten gniot;)
A mnie ciekawi czy mimo tego, że jest naprawdę dobry ma szansę na choć jednego z czterech nominacji - Oscara. Według mnie raczej nie, bo akurat w tych kategoriach ma mocnych przeciwników. Może za rolę kobiecą?
Moim zdaniem Cate Blanchett w Carol zagrała lepiej.
Były tam odważne sceny i przypuszczam, że za to dadzą jej Oscara.
Co do filmu, to fajnie, że cała akcja nie rozgrywała się w pokoju i pokazała jak chłopiec z mamą przystosowuje się do świata.
Trzymał w emocjach, zwłaszcza przy scenie z dywanem.
Myślałam, że to nie wyjdzie, a jak już się udało chłopcu uciec, to nie sądziłam, że znajdą matkę żywą.
Zaskoczył mnie pozytywnie.
Dlatego trochę wątpię nawet w tego Oscara za rolę kobiecą. Niestety w każdej z kategorii Pokój ma mocnych przeciwników i zaryzykuję stwierdzenie, że lepszych. Film bardzo dobry, zasługuje na te nominacje. Wciągający, trzymający w napięciu, a chyba o to w kinie chodzi. I zostaje w pamięci. Szczególnie ta scena (poza tą z dywanem) z dziennikarką zadającą kompletnie głupie pytania.
Kompletnie nie była przygotowana do wywiadu.
Dodatkowo zdołowała i wywołała poczucie winy u matki.
Bardzo się cieszę, że jest taka konkurencja i wysoki poziom nominowanych filmów.
Jest co oglądac :)
Z przyjemnością zobaczyłam już wszystkie nominowane do Oscara w kategorii film, filmy. Faktycznie jest co oglądac. Zjawa i Pokój były dla mnie najlepsze, a i jeszcze Brooklyn.
Ja jeszcze wszystkich nie widziałam. Jeszcze zostało mi 5 z kategorii film.
Fajnie, że jeszcze mi coś zostało :)
Lubię przed Oscarami wyrobić sobie własną opinię o filmach, aktorach itd. Mam nadzieję, że jeszcze jakieś filmy zobaczę przed Oscarami. Następny w planie to Dziewczyna z portretu i Mustang.
Zobaczyłam wszystkie nominowane filmy w głównych kategoriach. Niektóre niestety są nieosiągalne (np. w nieanglojęzycznych), ale Mustang bardzo mi się podobał. Polecam.
Jak dla mnie scena wywiadu była dokładnie przemyślana bo tak naprawdę dziennikarka nie ma pojęcia co dzieje się w głowie tej dziewczyny, każde kolejne pytanie to coraz większa porażka i w końcu doprowadza do próby samobójczej. Reżyser wg mnie pokazał, że w takich trudnych sytuacjach, medialny rozgłos nie prowadzi do niczego dobrego, wręcz przeciwnie.
Ja widziałam to trochę inaczej - nie chodzi tylko o to, że zgodziła się na wywiad i medialna nagonka ją przytłoczyła, tylko o konkretne pytania dziennikarki, które dały Ma do myślenia. Mianowicie chodzi o pytanie, czemu Ma nie chciała oddać Jacka do adopcji. Ma myślała, że robiła dla niego wszystko co najlepsze, tymczasem uświadamia sobie, jaki egoizm nią kierował, skoro zatrzymała go w tym pokoju na 5 lat. A mogła kazać go oddać do adopcji, żyłby sobie w normalnej rodzinie i normalnie poznawał świat, tym bardziej, że nie można było przewidzieć, czy wydostaną się z pokoju po 2 latach, 10 czy nigdy
Nie mogę zgodzić się z Tobą, właśnie dokładnie to pytanie sprawiło, że targnęła się na swoje życie. Po porodzie odezwał się w niej instynkt macierzyński. Opiekowała się chłopcem najlepiej jak umiała, na tyle na ile pozwalały jej warunki. Mimo, że nie było to dziecko narodzone z miłości dwojga ludzi pokochała je całym sercem i taką miłością jaką otrzymywała od własnych rodziców. Nie przypuszczała, że te jej starania mogą zostać odebrane jako egoizm. To był dla niej cios...
dla mnie te pytania byly glupie i madre jednoczesnie, mozna sie bylo ich spodziewac. I bylo w nich sporo prawdy, choc w sytuacji Ma nie bylo wtedy dobrego wyjscia. Nie dziwie sie, ze targnela sie potem na wlasne zycie...
jasne, a skąd miałaby mieć pewność, że Old Nick odda dziecko? A nie np. zakopie metr dalej? On nie miał równo pod sufitem, no błagam...
Oscar nie jest dla mnie żadnym wyznacznikiem w kwestii tego czy dany film jest dobry lub czy dana rola jest dobra. Szkoda czasu na oglądanie ceremonii.
Napisze od razu że film jest dobry ale ma masę błędów i mało wiarygodnych rozwiązań, porywacz dał się nabrać na najprostszy numer, potem okazał się tak ciamajdowaty że nie widział ruchu w tylnym lusterku a jeszcze za chwile porzucił jedyną osobę która w tym momencie mogła go pogrążyć. Potem wrócił do domu i chyba czekał na policje na tym kończy się wątek porywacza i dzięki bogu bo w dalszej części film już tylko zyskuje
Oj w takich filmach nie warto zajmować się takimi błędami, bo nie o to tu chodzi. Tacy porywacze najczęściej mają coś z psychiką, więc moim zdaniem ten typ nie myślał jasno biorąc dywan z Jackiem w środku.
Nie widzę tu błędów, jeśli pomyśli się o tym, jakie emocje mogły kierować porywaczem w tamtej chwili. Po pierwsze myślę, że był wstrząśnięty śmiercią chłopca - widać to w jego twarzy, w tym jak przystaje, tym bardziej, że to była de facto jego wina i że widział, jak to przeżywała Ma. Po drugie jak się prowadzi, to się patrzy na drogę, a nie w lusterka cały czas, więc mógł go od razu nie zauważyć. I wreszcie chyba nie wrócił do domu tylko uciekł i potem była mowa w wiadomościach, że go znaleźli (tak mi się wydaje)
Polecam również Potwór z Cleveland !!! Na tym samym poziomie albo nawet ciut lepszy! ;-)
Film się podoba, bowiem to specyficzny rodzaj kina. Łączące kino familijne z olbrzymim dramatem jednostek. Jego siłą jest ckliwość i tanie środki na wyciskanie łez. Jest niemożliwe, aby coś takiego się nie sprzedało. Tymczasem powiedzieć, że ten film to zmarnowany potencjał to mało. Room nawet nie próbuje ukryć tego, że nie jest kinem psychologicznym, tylko zwykłym wyciskaczem łez. Scenariusz to niezbyt udana, mało wnikliwa próba subiektywnej narracji, w tym przypadku dziecka i paradoksalnie momenty, w których owo dziecko prowadzi swój wewnętrzny monolog są o wiele ciekawsze niż rozgrywające się na zewnątrz "dramaty" w wielkim świecie. Dużo płaczu, dużo krzyków, wylanych łez, egzaltacji, by gdzieś po drodze zgubiły się groza kilkuletniego odosobnienia i jego konsekwencje.
Cóż można powiedzieć? To ładny film, świetnie zagrany, muzyka ładna, tylko że nie widzę w nim większego sensu poza sprzedawaniem przeterminowanej nadziei w promocji. Zbyt ckliwy, mało przekonujący. Raczej średnio angażujące kino, takie do powzruszania się niczym argentyńską telenowelą, ale na wyższym poziomie.
Obok Mad Maxa najsłabszy film z nominowanych, które do tej pory widziałem.
O wreszcie jakiś komentarz wyrażający opinię, pod którą mogę się podpisać. Dla mnie to tylko spłycone kino familijne, odpowiednik Chłopca w pasiastej piżamie - o podobnej "głębi", jeżeli chodzi o fabułę i emocje. I zapewne ten film też trafi do topu filmów na filmwebie, no cóż widać jest zapotrzebowanie na tego typu produkcje.
Jak dla mnie właśnie nie można tego filmu uznać za wyciskacz łez. Nie ma tu jak np w Zielonej mili scen w których widz jest wręcz zmuszany do wzruszenia. Ni widziałem tu wielkich dramatów, czy dużej ilości płaczu Raczej świat oczami dziecka, które go dopiero poznawało. Absolutnie nie mam pojęcia o co Ci chodzi.
Najbardziej emocjonalny film, jaki widziałem od dawna. Jacob Tremblay - aktorskie objawienie.
zapraszam do przeczytania całości recenzji : http://pikowo.blogspot.com/2016/02/pokoj-2015-rez-lenny-abrahamson.html
obejrzyjcie wszyscy Cleveland Abduction - fllm na faktach, tylko mniejsze rozgłosnienie.
The room eweidentnie wzorowany na wiezionych kobietach w USA.
I co z tego? W/W film oglądałam, dobry. Niemniej czy to oznacza , że'' Pokój ' jest kiepski , bo wtórny? Nie sądzę. Gra aktorska zasługuje w pełni na wyróżnienie. Film tak boleśnie piękny i dotykający wnętrza , wywołuje skrajne emocje . W " Potworze" mamy podane na tacy co i jak , tu musimy postawić sobie pytanie - jak żyć dalej. Jak kultywować miłość . Miłość , która była dla nas pułapką i wybawieniem . Dla mnie - Genialny !
Wedlug mnie Brie nie zasłużyła na oskara za taką role.
We mnie ten film nie wywołał żadnych emocji w porównaniu do Claveland. a nawet był trochę śmieszny, szczególnie jak chłopiec uciekł, Wielki Nick go widział i nic nie zrobił matce, tylko uciekł. Bezsens. Ten film jak dla mnie jest słabym rozwinięciem Claveland w którym pokazali po prostu inną dziewczynę z porwanych. W dodatku bezsensownie rozgłoszonym chociaż i tak wystarczająco słabo jak na film nominowany do Oskara ... Skoro u nas po prawie 3 miesiącach jest polska premiera.