Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nigdy nie miałem zamiaru postrzegać tego filmu jako "antypolskiego paszkwilu", jak został on nazwany w jednej z recenzji prawicowego środowiska. I po seansie nie zmieniłem moje zdania. Nie miałem także zamiaru wypowiadać się na temat tego filmu, ale zrobię to, gdyż mimo wszystko mam taką potrzebę - podobnie jak główny bohater filmu pewną potrzebę miał. Nie chciałem również wypowiadać się na ten temat w kontekście politycznym, ale jako że sam film wiruje wokół kontrowersyjnego tematu historycznego, nadal komentowanego w polityce, to mimowolnie zaczynam brać udział w debacie. Spróbuję jednak jak najbardziej oddalić się od kwestii polityczno-historycznych i wypowiedzieć się stricte na temat filmu.
Jak już napisałem, jest to film grubymi nićmi szyty. I używam tego sformułowania nie w kontekście prawdy czy komentarza historycznego, których jakoby rzekomo dostarcza tudzież nie dostarcza. Historia i postaci, a nawet cały wiejski świat, stają się momentami strasznie karykaturalne, nieautentyczne. Motywacje głównych bohaterów są strasznie słabe, a mimo to są głównym motorem napędowym tej historii. Słabość motywacji, staje się słabością historii. Bo jak można uwierzyć Józkowi, że z potrzeby serca i sumienia (a może to jedno i to samo) zebrał ponad 300 żydowskich nagrobków na swoim polu (na którym miał posianą pszenicę)? Po co to wszystko? Żeby narazić się okolicznym mieszkańcom i stracić rodzinę? Dlaczego jego brat tak bardzo grzebie w historii sprzed 60 lat? Co sprawia, że jest nieufny wobec przemilczanego tematu zabitych Żydów, i skąd impuls do udowodnienia, że to być może wcale nie Niemcy są za tą zbrodnię odpowiedzialni? Przypomina to trochę wywoływanie wilka z lasu, a w tym wypadku finału historii. Działania bohaterów są zatem słabe umotywowane, a oni stają się symbolem odkupienia i pokuty za grzechy przeszłości (co bardzo plakatowo, dość nachalnie i także banalnie zostało zobrazowane w ostatniej scenie). Stoją w opozycji do anonimowej społeczności wioski, która w filmie jest, krótko mówiąc, przerysowana i stereotypowa. Zderzenie tych dwóch postaw - ciekawskich odkupicieli oraz nieufnego ludu powoduje taki kontrast, że nie trudno wskazać tych "dobrych" i tych "złych". A mimo wszystko lud nie jest tutaj uosobieniem klasycznego zła. Jest raczej uosobieniem nieufności, strachu przed duchami przeszłości, niekiedy jednak także szeroko pojętego antysemityzmu. Pasikowski, zamiast delikatnego nakreślenia obu stron, decyduje się na wyraźny kontrast, chociaż w gruncie rzeczy druga strona nie jest wcale taka wyrazista. Nie poznajemy bliżej ani zbrodniarzy z czasów wojny, ani obecnych antagonistów głównych bohaterów. Co nimi kieruje? Nienawiść wobec Żydów (mimo że bracia Kalina Żydami nie są), nieufność wobec ich działań, czy chęć zemsty na Józefie za zniszczenie drogi? Odpowiedź nie przychodzi łatwo (a właściwie w ogóle). Na czym polega więc ten spór? Co go powoduje? I jak to ma się do dzisiejszego widza?
Im bliżej końca, bracia Kalina co raz bardziej są zaangażowani w odkrycie prawdy - dowiadują się o przejęciu po wojnie ziem po rodzinach żydowskich przez polską ludność wioski, odkrywają prawdę o zabójstwach, chcą ją rozgłosić. Wraz z coraz większym zaangażowaniem w sprawę, rośnie nieufność miejscowych. Anonimowy wróg raz po raz dopada i atakuje bohaterów, męczy ich i równocześnie podkręca. Tym samym podnosi ich do rangi męczenników za prawdę. W kontekście czysto filmowym nie byłoby to nic złego. Jednak mimo wszystko jest to film, który w jakimś stopniu odwołuje się do pewnych wydarzeń historycznych. Straszna prawda staje się lekiem na zastygłe sumienia. I chociaż przedstawioną historię odbieram raczej jako fabułę na rzecz filmu, to odnoszę wrażenie, że Pasikowski - zamierzenie czy też nie - serwując wyidealizowane postaci adwokatów prawdy i sprawiedliwości (historycznej) dość nachalnie próbuje przemówić do sumienia współczesnego polskiego widza. Choć nie jest to jednoznaczny impuls do krytyki społeczeństwa polskiego jako narodu, a raczej jako ludzi - ich umiejętności przezwyciężania lęków i nieufności przed czymś nieznanym, czy chociażby apatii wobec innych, to ten posmak o charakterze narodowym może pozostać. Jest on nie tyle zbędny, co denerwujący. Tym samym film, zamiast być w dużej części angażującym thrillerem śledczym, staje się moralizatorskim dramatem. Chociaż posiada kilka intensywnych i zajmujących momentów, to co chwilę przebijają się dziury w historii i działaniu bohaterów.
W kwestii realizatorskiej nie ma się mimo wszystko do czego przyczepić. Jest to wysoki poziom jak na polskie standardy.
Myślę że dałeś 5 bo jesteś jak te wiśniaczki które w dupie miały nie swoje nagrobki. Żydowskie.
Też nie wiem jaki inny powód mógł wymyślić Pasikowski Kalinie aby ten zbierał nagrobki niż ciekawość, kwestie moralne a może nawet hobby. Żydem go zrobić to było by że jedyny sprawiedliwy bo żyd, bo jak Polak się interesuje to "grubymi nićmi szyte".
U mojej babci na wsi jest cmentarz żołnierzy radzieckich, jacyś ludzie dbają o niego mimo że to ruskie i okupanty. Tym bardziej nie widzę problemu w tym że ktoś chce przywrócić cmentarz żydowski.
Jedyne czego można się w tym filmie przyczepić to zbytni "antysemityzm" niektórych ludzi. Ale żeby od razu obrażać się i 5 dawać... niepojęte.
"bo jak Polak się interesuje to "grubymi nićmi szyte"."
Przecież napisałem, że nie chcę postrzegać tego filmu w kwestiach narodowych. Uważam, że jest to dość naciągana argumentacja. Że człowieka, jak to człowiek, porwałby się na takie coś z potrzeby serca.
http://www.dziennikbaltycki.pl/artykul/3373,uczniowie-odnowili-cmentarz,id,t.htm l?cookie=1
http://turystyka.interia.pl/wiadomosci/news/uczniowie-odnowia-cmentarze-zydowski e,1304051,236
To patrz tu^ jakie dziwaki. I to nie wymyślone, prawdziwe.
"Cztery zaniedbane przez lata kirkuty obejmie Szlak Cmentarzy Żydowskich tworzony wokół Gliwic z inicjatywy dwóch historyków-zapaleńców, którzy do projektu wciągnęli m.in. młodzież okolicznych szkół."
Może Kalina też był zapaleńcem? Coś słabo znasz ludzi, albo.... rzeczywiście chodzi o to że jako mieszkaniec wsi poczułeś się skarykaturowany.
Nie odniosłem wrażenia, żeby Kalina był historykiem-zapaleńcem i miał do dyspozycji młodzież okolicznych szkół,która pomogłaby mu przenieść ponad 300 pomników na jakieś tam pole (które potem [spoiler] stało się cmentarzem żydowskim, a wcześniej było polem należącym do Żyda).
"Z inicjatywy dwóch historyków-zapaleńców" a nie uczniów. Kalina też nauczył się jidisz tylko po to aby czytać nazwiska na nagrobkach. Nie był historykiem (z zawodu) co nie znaczy że nie interesował się przeszłością. Ciekawe czy gdybyś ty znalazł garnek monet sprzed 500lat to byś je wyczyścił i schował (w Polsce nie wolno ale to inna sprawa) w domu czy zostawił na tam gdzie znalazłeś "bo się tym nie interesujesz".
I to i to ma wartość historyczną. Dość sporą ze względu że w Polsce żydów już nie ma. Gdyby byli to raczej góvvno by to kogo obchodziło.
Pewnie że ma wartość historyczną. Tyle że garnek monet jest znacznie łatwiejszy do przetransportowania, dlatego też można działać znacznie bardziej motywująco do drążenia tematu niż 300 nagrobków porozrzucanych po wsi. Poza tym, nawet gdybyś nie był historykiem-zapaleńcem, to garnek monet znacznie bardziej przemówiłby do Twojej ciekawości niż nagrobki. To tak a propos znajomości ludzi i ich zachowań.
Nie chciał żeby po nich jeździli/łazili to zataszczył na swoje pole. Gdyby wiedział gdzie ten cmentarz był to pewnie zaniósł by na cmentarz. Czy naprawdę dałeś 5/10 tylko dlatego że główny bohater był zbyt wielkim zapaleńcem?
Chyba dość jasno i szeroko opisałem moje odczucia na temat tego filmu. Jeżeli jeszcze czegoś nie rozumiesz, zachęcam do ponownej lektury powyższej mini-recenzji.
Nie takiej znowu wsi jak te Oborniki, czy jak to tam się nazywała ta wieś w filmie.
Rozumiem, że taki film musi być przerysowany. Problem jest koszmarny i trudno, żeby pokazujący go obraz był subtelny. Ale symbolika jak dla mnie miejscami zbyt nachalna. Ale rozumiem, że Film musi być dla wszystkich. Jednych ukłuje jakiś szczegół a inni nie dojrzą płonącej stodoły i ukrzyżowanego Józka.