PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=624892}
7,4 157 tys. ocen
7,4 10 1 156759
6,9 66 krytyków
Pokłosie
powrót do forum filmu Pokłosie

Leszek Żebrowski o "Pokłosiu"
http://www.youtube.com/watch?v=u35odXNQgbQ

warto uważnie posłuchać i nie ulegać antypolskiej propagandzie zawartej w "Pokłosiu"

betdin

Całość tutaj:

Leszek Żebrowski o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ oraz filmie „Pokłosie”
http://blogpress.pl/node/15152

http://www.youtube.com/watch?v=O0OBmtjK-04&feature=player_embedded

betdin

Leszek Żebrowski o Brygadzie Świętokrzyskiej NSZ oraz filmie „Pokłosie”
http://blogpress.pl/node/15152
/fragmenty/

„Byłem na pierwszym seansie w kinie Promenada. Osób na sali trzy, ze mną włącznie. Na filmie wytrzymałem do końca. Pomijając treść filmu, to jest tak denne, tak płaskie, że płaskostopie przy tym to jest fajnie zbudowana noga” – powiedział historyk, podkreślając, że film obejrzał w celu napisania recenzji dla „Naszego Dziennika”. Żebrowski przypomniał, że film ma być oparty na kanwie sprawy Jedwabnego. W związku z tym krótko powrócił do tej kwestii, podkreślając jak bardzo zmanipulowano narrację medialną na jej temat.

„Podstawą każdego śledztwa w takich sprawach jest ustalenie liczby ofiar i sposób zadania śmierci. Tu nie mamy ani prawdziwej liczby osób, ani wyjaśnienia przyczyny ich śmierci” - podkreślał.

„W czerwcu 1941 w spisie sowieckim Żydów w Jedwabnem jest 472, a liczba ta zmalała jeszcze, ponieważ część z nich uciekła z bolszewikami. Polacy mieli zaś spalić w stodole 1600 Żydów. Innym ważnym wątkiem jest kwestia tego, jak doszło do samego spalenia. Prof. Iwo Cyprian Pogonowski zlecił strażakom amerykańskim, żeby zbadali jak taka stodoła może zapłonąć. Amerykanie stwierdzili, że potrzeba było 200 litrów benzyny, a tam miało być jedynie 7 litrów nafty. Benzyna musiała więc zostać przywieziona. Według oficjalnej wersji Niemców tam jednak nie było. Naziści jacyś czasami przyjeżdżali, ale Niemcy nie” – streszczał głośną przed kilkunastoma latami sprawę.

„Śledztwo w tej sprawie było skandaliczne, robione po łebkach. Tak jak inne sprawy toczą się latami, tak tu szybko zamknięto dochodzenie. Ekshumację ofiar przerwano w momencie ustalenia, że w ciałach były kule” – dodał.

Historyk przypomniał też, że nigdy w sprawie zbrodni w Jedwabnem nie został przesłuchany niemiecki dowódca, który był na miejscu, a który już wcześniej dopuszczał się mordów na Żydach, że w śledztwie brano pod uwagę zeznania osób urodzonych już po wojnie, które opierały się o relacje osób trzecich, a odrzucano zeznania ludzi, którzy pamiętali tamte zdarzenia, że w miejscach, w których Polacy mieli zakopywać rzekomo poćwiartowanych przez nich Żydów nie odnaleziono żadnych ciał. Żebrowski podkreślił też, że w dniu zbrodni więcej Żydów znajdujących się w miasteczku przeżyło dzięki polskiej pomocy, niż faktycznie zginęło w pogromie. Polacy w swej większości wykazali więc postawę dokładnie odwrotną do tej, jaką im się zarzuca.

Prelegent odniósł się także do promowanej przez Annę Bikont z „Gazety Wyborczej” wersji mówiącej o represjach, jakich ze strony lokalnej społeczności miały doświadczyć dwie osoby, które rzekomo „wbrew woli większości” uratowały pojedynczych Żydów. Bikont pomija jednak to, że obie te osoby były z własnej inicjatywy współpracownikami UB, a w wyniku ich donosów bezpieka aresztowała kilkudziesięciu żołnierzy AK i NSZ. I to właśnie te donosy, a nie pomoc Żydom były, zdaniem gościa FR przyczyną agresji sąsiadów przeciwko tym ludziom.

Wracając do oceny samego filmu, historyk podkreślił, że przesłanie „Pokłosia” jest oparte o książki Jana Tomasza Grossa. A, jak przypominał Żebrowski, Gross m.in. myli świadków oraz cytuje fragmenty źródeł sprzeczne z własnymi tezami i w ogóle się do nich nie odnosi.

„Pierwszy dokument powojenny, który mówi o Jedwabnem to jest list Całki Migdał z Urugwaju. U Grossa Całka Migdał to jest kobieta. A to jest Calel Kahil Migdal, mężczyzna” – podkreślił prelegent.

„Film jest obrzydliwy w wymowie politycznej i moralnej” – podsumował obraz Pasikowskiego Leszek Żebrowski. Na zakończenie spotkania przypomniał także, że jeżeli już ktoś podnosi ciemne strony relacji polsko-żydowskich z okresu II wojny światowej, to należałoby także wspomnieć o udokumentowanych przypadkach mordów na Polakach, których dopuszczali się żydowscy partyzanci. Sprawy zbrodni w Koniuchach, Nalibokach, Świńskiej Woli, Rykach czy Brzezicy nie zostały jednak nigdy do końca wyjaśnione przez organy ścigania."

ocenił(a) film na 6
betdin

Dobra, dobra, żeś się napisał... to znaczy na "control-v-ował" :) A przecież każdy MYŚLĄCY (bo z nie myślącymi się nie dyskutuje) WIE, ŻE TO TYLKO FILM, W DODATKU NIE NA FAKTACH...Bo wiesz - tu się o filmach dyskutuje, a nie o prawdzie historycznej...

ocenił(a) film na 1
Bormann81

każdy myślący wie, że to propaganda nawiązująca do Jedwabnego, mająca z prawdą tyle wspólnego co tata dilera z mercedesami czyli NIC

ocenił(a) film na 6
PEACEandLOVE

NIC to za dużo powiedziane, trochę jednak miała... Osobiście wierzę, że ktoś przy okazji wojny zabił żyda, żeby coś mu ukraść. No bo tak to już z ludźmi jest różnie, że są rózni :) Jedni ratują żydów a inni ich mordują.

Z jednej strony rozumiem tych, co się tak oburzają o ten film - wiadomo, większość polaków to durnie, i nawet jakby na początku filmu był napis "PRZEDSTAWIONE WYDARZENIA SĄ FIKCYJNE" to oni nie rozumiejąc słów napisanych uznali by, że TAK WŁAŚNIE BYŁO :)

Z drugiej strony - podoba mi się w filmie takie samorozliczenie. Dla mnie takie rzeczy, jak przyznanie się do winy, UZNANIE ŻE NASI W PRZESZŁOŚCI TO NIE TYLKO BYLI BOHATERAMI, ALE TEŻ ZWYCZAJNYMI SZMAATAMI, jest dobre. Taka POZYTYWNA KRYTYKA, żeby nie patrzeć na przeszłość tylko przez różowe okulary. Bardzo mi się podobał "Upadek" - szacun dla niemców że potrafili samych siebie pokazać jako psycholi, z których wielu nawet widząc porażkę na własne oczy nie przestali wierzyć w Hitlera.

ocenił(a) film na 1
Bormann81

prawda w tym filmie wygląda tak, że: są w Polsce wioski, w wioskach mieszkają rolnicy, są stodoły i że była wojna, reszta jest zmyślona od 1 do ostatniej minuty

ocenił(a) film na 6
PEACEandLOVE

aha :) czyli wg kogoś kto ma nick POKÓJ I MIŁOŚĆ nie ma tym kraju kogoś, kto uważa że żydzi to zło ?

ocenił(a) film na 1
Bormann81

a jakie widziałeś filmy o samorozliczaniu sie żydów ze swoich zbrodni, chętnie obejrze, podaj tytuły

ocenił(a) film na 6
PEACEandLOVE

no proszeeee cie :) musiałbym sie znać na kinie izraelskim :)...

ALE CO MNIE TO OBCHODZI, CZY ONI SIĘ ROZLICZAJĄ SAMI ZE SOBĄ ? MNIE NIE OBCHODZĄ INNE NARODY - TYLKO MÓJ - i jak mój dokonuje czegoś moim zdaniem słusznego, to nie interesuje mnie czy inne to robią...

Ale rozumiem że osoba o nicku POKÓJ I MIŁOŚĆ nigdy nie przyzna się do jakiejkolwiek nawet drobnej winy wobec kogoś, kto sam wcześniej nie przyzna że też zawinił :)

Czyli to o to ci chodzi... nie o fakt, że zrobiliśmy coś w przeszłości źle, tylko o to, że my o tym mówimy a nie słyszałeś, żeby inni to też robili ?:)

betdin

Historyk Leszek Żebrowski o Jedwabnem, “Pokłosiu”, kłamstwach A. Bikont i żydowskich zbrodniach

http://myslnarodowa.wordpress.com/2012/11/28/leszek-zebrowski-o-jedwabnem-poklos iu-klamstwach-a-bikont-i-zydowskich-zbrodniach/

/fragmenty/

Wystąpienie L. Żebrowskiego, zainspirowane “Pokłosiem” jest wartościowym kompendium wiedzy historycznej na temat niemieckiego mordu w Jedwabnem i niektórych kłamstw i manipulacji związanych z historią tej zbrodni.

Jak dotąd żadna osoba omawiająca ten film nie zastanowiła się nad pewną jego “funkcją dodatkową”, obok “pedagogiki wstydu” / “pedagogiki winy” wobec Polaków.

Otóż film ten może być narzędziem prania mózgów żydowskiej młodzieży na antypolonizm, pod hasłem “patrzcie, to nie my, to uczciwi Polacy sami się przyznali – i są za to atakowani przez polskich antysemitów”. Żydowska młodzież w Izraelu już i bez takich materiałów ma mózgi wyprane na antypolonizm (co widać we fragmentach filmu Zniesławienie (Defamacja))

ZNIESŁAWIENIE, CZYLI PRAWDA O TZW. ANTYSEMITYZMIE
http://www.youtube.com/watch?v=NSErQFWJC9o

betdin

to jest kłamstwo, to Gross ma racje, Polacy pomagali nazistom

ocenił(a) film na 8
Elitarny_2

Stanisław Rembek "Dziennik okupacyjny" "Wyrok na Franciszka Kłosa" Maria Dąbrowska "Dzienniki" zarzuć im, że kłamali.

ocenił(a) film na 8
ran_2

Choć każdy naród potrzebuje rzetelnej debaty nad swoją przeszłością to Polacy równie rzetelnie ją omijali. Taka debata jest potrzebna by zrobić rachunek sumienia i uprzytomnić sobie, że nikt nie jest bez winy. Dobrze się stało, że taka debata się odbyła i przynajmniej część naszego społeczeństwa zrobiła taki narodowy rachunek sumienia uwalniając się od grzechów przeszłości. Niestety część prasy i mediów elektronicznych odcięła się od dyskusji lub co gorsza kopała przysłowiowe dołki. Dla uważnego obserwatora nie powinno to dziwić.
Pierwotny antysemityzm nie miał wiele wspólnego z nowoczesnym antysemityzmem. Zawierał się w etnocentryzmie i ludowej tradycji chrześcijańskiej. Etnocentryzm ludowy kazał widzieć w Żydach odmienną grupę religijną odpowiedzialną za rzekome mordy rytualne i uczestników kaźni Jezusa, którego wydali na śmierć (w niektórych chrześcijańskich społecznościach, np. koptyjskich, Piłat uchodzi za „świętego", gdyż próbował ratować Jezusa przed niechybną śmierci za namową Żydów; nawet Rzymianie nie mieli mieć tyle chrystusowej krwi na rękach co Żydzi).
Za zabójstwo Chrystusa i mordowanie chrześcijańskich dzieci „na macę" dokonywano często w przeszłości pogromów (jeden z ostatnich takich pogromów miał miejsce w Warszawie w 1940 roku). Pogromy żydowskie zdarzały się w przeszłości dość często i miały charakter religijny, antyjudaistyczny. Myliłby się jednak ten kto sądziłby, że wczesny ludowy antysemityzm czyli antyjudaizm, zginął śmiercią naturalną.
Chłopi mieli jednak do Żydów stosunek ambiwalentny. Niechęć wywoływał Żyd-kupiec, żyjący z bezproduktywnego, w oczach chłopów pośrednictwa. Obok potępiania obcej religii, pogańskiej i stanowiącej zaprzeczenie chrześcijaństwa chłopi pozytywnie jednak oceniali żydowską pobożność. Równie pozytywne odczucia budziły stosunki rodzinne wśród Żydów, także pracowitość.
„Oliwy do ognia" dolewali także sami duchowni, którzy rozpalali często ten ludowy antyjudaizm do granic możliwości. Jest tajemnicą poliszynela, że na takim antyjudaizmie czerpie wymierne korzyści ogólnopolskie Radio Maryja pod batutą ojca Rydzyka. Utrzymujące się z „babinych groszy" radio inspiruje ruch ludowy skierowany przeciwko starozakonnym, którzy mają być winni wszystkich nieszczęść jakie spadły na nasz kraj od niepamiętnych wieków.
Innym antyjudaistą, kto wie czy nie bardziej spektakularnym, był prałat Kościoła św. Brigidy w Gdańsku Henryk Jankowski. Ten były kapelan podziemnej „Solidarności" co jakiś czas przykuwał uwagę mediów swymi niedorzecznymi pomysłami, najczęściej realizowanymi przy okazji szopek bożonarodzeniowych. Najsłynniejszym wybrykiem było przyrównanie symbolu judaizmu — Gwiazdy Dawida — do swastyki. Prałat Jankowski, podobnie jak o. Rydzyk, wskazywał skąd płyną nieszczęścia spadające na Polski naród.
Na terenach Europy Środkowo-Wschodniej od niepamiętnych czasów w okolicach wielkiejnocy praktykowany jest ludowy obrzęd, będący, nazywając rzecz po imieniu, bezkrwawym pogromem czyli JUDASZKI.
Wedle przekazów ludowych Judasz, „trzynasty apostoł", potomek Kaina, „zdradził swego Mistrza, bo nie mógł odżałować 30 srebrników, tyle zaś miał być wart ekskluzywny, 'alabastrowy' olejek wylany — nazbyt pochopnie zdaniem Iskarioty — przez Marię Magdalenę na stopy Zbawiciela. Judasz sadził ponadto, że rywalizuje z Chrystusem o względy nawróconej jawnogrzesznicy".
„Judaszki" rozpoczynały się w Wielki Czwartek wieczorem. Kiedyś był to bardziej brutalny „obrzęd", dzisiaj jakby się „zhumanizował", ale wynika to raczej z nieobecności Żydów na terenach objętych. Dzisiaj głównym rytuałem „Judaszek" jest okładanie kijem słomianą kukłę symbolizującą Judasza. Kiedyś takiego słomianego Judasza targano pod każde żydowskie drzwi we wsi czy miasteczku, a gdy jakiś Żyd pojawił się na ulicy, nieborak był obijany podobnie jak kukła. Dziś Żydów już praktycznie nie ma, ale Judaszki odbywają się nadal, głównie na terenach Małopolski i Podkarpacia. Jako ciekawostkę należy dodać, że jak po wojnie zabrakło Żydów taką kukłę prowadzono przed chaty dziewczyn, „które się źle sprawowały z chłopakami, nie chciały hulać na zabawie z nimi"
Nowoczesny, zbliżony do dzisiejszego, antysemityzm zaczął się kształtować w II połowie XIX wieku. Miał swe korzenie w ludowym antyjudaizmie, ale ten nie przystawał do nowych realiów. W XIX wieku miało miejsce wyjście części Żydów z gett, utworzonych przez władzę i następowała stopniowa asymilacja co poniektórych starozakonnych. Poprzez zmianę religii mogli oni uczestniczyć w życiu społecznym i politycznym swych państw. Zazwyczaj piastowali funkcje urzędnicze lub parali się handlem i bankierstwem. Benjamin Disraeli, brytyjski mąż stanu, działacz Partii Konserwatywnej, wielokrotny minister premier w latach 1868, 1974-1880, należał do tej grupy Żydów. Innym przykładem był ojciec Karola Marksa, który będąc urzędnikiem mógł sobie pozwolić na wykształcenie swego syna i zaszczepił mu oświeceniowe idee.
Asymilatorzy wytrącali podstawowy argument „ludowym antyjudaistą". Ale niedługo „cieszyli się wolnością". Dopiero tworzący się nowoczesny nacjonalizm, który rozwijał się zarówno w narodach wolnych jak i tych będących pod obcym panowaniem, jako swojego wroga obrał naród żydowski, który będąc w rozproszeniu miał sprawować potajemną władzę nad bujnie rozwijającą się gospodarką. Fakt nadreprezantacyjności Żydów w bankierstwie czy handlu potęgował tylko nastroje antysemickie, z początku wśród grup intelektualistów, którzy nie mogąc się dostosować do nowych realiów, snuli swe spiskowe teorie, a później także wśród mniej „oświeconych" grup społecznych, które równie mocno cierpiały na przeobrażeniach społecznych.
W Polsce najwidoczniej antysemityzm objawił się w pismach przywódcy i głównego teoretyka narodowej demokracji, Romana Dmowskiego. Dmowski nienawidził Żydów i przypisywał im działalność na szkodę Polaków, zarówno, gdy Polska znajdowała się jeszcze pod zaborami jak i w czasach niepodległości okresu lat 20-tych i 30-tych XX wieku. To Dmowski inspirował powstanie skrajnie prawicowego i antysemickiego Obozu Wielkiej Polski i jego następcy, jawnie faszystowskiego Obozu Narodowo-Radykalnego. Dla polskiej narodowej prawicy Dmowski pozostaje największym Polakiem i natchnieniem dla swojej zajadłej w nienawiści działalności. To pod wpływem Dmowskiego i jego stronnika, „zdobywcy morza", gen. Hallera doszło do zabójstwa pierwszego, demokratycznie wybranego, prezydenta RP, Gabriela Narutowicza. Narutowicz, wybrany głosami lewicy, centrum i mniejszości narodowych został zamordowany przez fanatycznego nacjonalistę Eligiusza Niewiadomskiego w grudniu 1922 roku.
Inspirowany ideami autora „Myśli nowoczesnego Polaka" ONR dokonywał regularnych pobić nie tylko Żydów czy przedstawicieli innych mniejszości narodowych, ale wszystkich przeciwników politycznych z lewicą w pierwszym rzędzie. Bili w pierwszym szeregu tych, którzy tworzyli getta ławkowe na uniwersytetach dla żydowskich studentów. To oni tworzyli podczas hitlerowskiej okupacji Narodowe Siły Zbrojne, które poza walką z okupantem krwawo rozprawiały się z jednostkami Armii Ludowej jak też dokonywali zabójstw na tle narodowościowym, z Żydami włącznie.
„Liczna a próżniacza ludność faktorów i małomiasteczkowych giełdowiczów ma wiele podobieństwa do grzybów i pleśni drzewnej…" — pisał w 1874 roku Bolesław Prus. W 1877 tak definiował, dręczącą inteligentów jego czasu kwestię żydowską: „...oto ciemnota i kastowość [...], dodajmy żargon, chałat i wczesne zawieranie związków małżeńskich, ocukrujmy to wszystko biedą, wywołującą oszustwo i lichwę, a mieć będziemy cały tort nazywający się kwestią żydowską. Że on jest niesmaczny — to prawda, ale żeby nie miał kiedyś prysnąć pod naciskiem oświaty i idei postępowych — w to nie uwierzę". Prus protestował przeciwko nazywaniu Żydów narodem. W jego oczach była to „ciemna masa", która nie zasługiwała na miano narodu i była tylko elementem „tego lub owego społeczeństwa".
Należy jednak nadmienić, że Prus wyrażał się także pozytywnie o Żydach i doceniał niektóre ich zalety: „Żydowscy zecerzy imponowali swoim towarzyszom Polakom dobrą polszczyzną i swoimi ogólnymi wiadomościami… Kronikarzowi (chodzi o Bolesława Prusa) imponowało, że żydowscy zecerzy w Warszawie składają teksty w języku łacińskim, a także greckim... Pisarze polscy z wdzięcznością wspominali żydowskich zecerów, którzy niejednokrotnie korygowali ich niedopatrzenia, czasami błędy". Nie taki diabeł straszny jak go malują.
Józef Ignacy Kraszewski też miał swoją małą rolę w antysemickiej nagonce. Kraszewski, który podobnie jak duża grupa polskich intelektualistów, występował przeciwko „inwazji" Zachodu i Żydów, miał za złe — w powieści „Dwa Światy" — że na „zwaliskach zamczyska dymi komin cukrowni lub gorzelni…" W swoich „Chorobach wieku" pisał: „To coś okropnego. Ten ich świat naszym być nie może… czegoś więcej potrzeba człowiekowi nad strawę bydlęcia i grosz żydowski…"
Po 1862 roku, gdy Żydzi po raz pierwszy zostali dopuszczeni do wyborów municypalnych, jeden ich przedstawiciel - Franciszek Toeplitz — został członkiem Rady Miejskiej m. St. Warszawy. Wówczas to rozpoczęła się nagonka na Żydów, którzy w osobie Toeplitza, handlowca mającego ambicje literackie i artystyczne, widzieli szansę na wyjście z getta. Toeplitz zgrupował wokół siebie przedstawicieli żydowskiej plutokracji, którzy z pasją zwalczali niechętną im grupę konserwatystów. Oszczerców wspierał swym piórem Kraszewski, który początkowo z niechęcią odnosił się do Żydów bankierów i handlowców. Sytuację załagodził jednak Leopold Kronenberg, wybitny żydowski handlowiec, który jak nikt inny miał „smykałkę" do interesów, powierzając pisarzowi redagowanie odkupionej przez siebie „Gazety Codziennej".
„Żydokomuna" to zbitka pojęciowa wykształcona w wyniku różnych procesów historycznych, która zakładała organiczną jedność pomiędzy byciem Żydem i byciem komunistą. Żydów posądzało się — i posądza nadal — o walkę o dominację nad światem (vide „Protokoły mędrców Syjonu"). Dlatego, gdy widmo komunizmu pojawiło się nad Europą (i światem), a widmo to wywołał, bądź co bądź Żyd Marks, od razu w nim usytuowano cały naród żydowski. Mit „żydokomuny" miał też swe uzasadnienie w tym, że Żydzi byli nadreprezentowani w partiach komunistycznych (zwłaszcza w polskiej) i zajmowali czołowe miejsca wśród radzieckich oficjeli. Żyd Trocki, Żyd Kamieniew, Żyd Zinowiew, Żyd Warski i wielu innych, którzy stali na czele partii komunistycznych w Rosji Radzieckiej i Polsce.


W okresie międzywojennym Komunistyczna Partia Polski skupiała wielu Żydów, którzy piastowali czołowe funkcje partyjne. Jednak w stosunku do całej ludności żydowskiej w Polsce to Żydzi-komuniści stanowili niewielki odsetek tej społeczności wynoszący między 0,16% a 0,29%, więc rzeczywiście niewiele.

W powojennym okresie Polski, rządzonej przez partię, która w nazwie miała „robotnicza" i deklarowała się jako komunistyczna w początkowym okresie Żydzi piastowali wysokie funkcje. Nazwiska takie jak Berman czy Minc były kojarzone z „żydokomuną". Jednak Żydzi w partii nie reprezentowali narodu żydowskiego, byli w pełni zasymilowani i wyzbyci swych żydowskich korzeni. Działali oni w partii i w organach państwowych nie jako Żydzi, ale jako komuniści. Czynili dokładnie to samo co komuniści innych narodowości na podobnych stanowiskach i nie czynili tego w imię swej narodowości, ale w imię idei, która miała charakter internacjonalistyczny i „nie miała ojczyzny". Wydarzenia kieleckie roku 1946, gdy rozwścieczony tłum poruszony pogłoską o mordzie rytualnym na chrześcijańskim dziecku dokonał pogromu zabijając kilkadziesiąt osób przy biernej postawie milicji (rzekomo „żydokomunistycznej") jak i 1968 roku, gdy rozpętano nagonkę antyżydowską w łonie partii (rzekomo opanowanej przez Żydów), która później przeniosła się na cały kraj i wypędzono (zmuszono do wyjazdu) kilkanaście tysięcy Żydów polskich powinny wytrącić atut z ręki antysemitom uparcie uważający system komunistyczny za żydowski. Tak się jednak nie stało.
Co jakiś czas po kraju krążyła „Lista Żydów" piastujących czołowe pozycje polityczne w kraju. Najwidoczniej ujawnił się ten „listowy antysemityzm" podczas kampanii prezydenckiej w 1995 roku. Główny rywal ówczesnego prezydenta Lecha Wałęsy, wywodzący się z establishmentu dawnego systemu — Aleksander Kwaśniewski, miał rzekomo zmienić niegdyś swoje nazwisko z żydowskiego Stolzman na bardziej polsko brzmiące. Ta ewidentna bzdura — nie wiadomo przez kogo wymyślona — została szeroko podchwycona przez ludowy elektorat prawicy.

Na liście znalazły się nazwiska polityków z pierwszych stron gazet — zarówno z lewicy jak i prawicy. Przeważająca większość tych nazwisk została wyssana z palca. O ile Adam Michnik, redaktor naczelny czołowego polskiego dziennika, rzeczywiście ma żydowskie korzenie to o Antonim Macierewiczu, polityku narodowej prawicy, byłym ministrze spraw wewnętrznych, wydawcy, bądź co bądź antysemickiego tygodnika „Głos" tego powiedzieć już się nie da.
Co rusz słyszy się o burdach wywołanych przez pseudo-kibiców piłkarskich. Przodują w tym kibice klubów warszawskich i łódzkich. Zwłaszcza kibice łódzcy niechlubnie zapisali się w historii sportu. Hasła śpiewane przez kilkutysięczny tłum wyrostków, m.in. „Zrobimy z wami co Hitler zrobił z Żydami", czy "Adolf Hitler, Rudolf Hess, ŁKS SS" (ŁKS to jeden z dwóch głównych klubów piłkarskich Łodzi).

Gazetki pseudo-kibiców piłkarskich, które aż „kłują w oczy" faszystowską symboliką pełne są antysemityzmu w jego najbardziej brutalnej i prymitywnej formie: „Dla tych folksdojczów jest przewidziane tylko jedno — eksterminacja [...] jeśli oni wywieszają niemieckie szmaty to czemu nie mielibyśmy powiesić żydowskich ścierw na stadionach. Żydzi wyrządzili i wyrządzają niewiele mniej krzywdy niż Niemcy".
Polskie społeczeństwo nie jest antysemickie, ale istnieje powszechne przyzwolenie na antysemityzm. Powszechna akceptowalność dla haseł antysemickich czy rasistowskich jest tak widoczna, że wręcz namacalna. Wymalowane mury pełne haseł antysemickich, których nikt nie usuwa, dostępność w państwowych kolportażu publikacji szkalujących naród Żydowski jako całość, tzw. Materiałów „żydoznawczych" (np. „Poznaj Żyda", „Żydzi przeproście", „Żydzi przestańcie kłamać", „Międzynarodowy Żyd"), nikłe reakcje na antysemickie (czy szerzej szowinistyczne) wystąpienia polityków, zasięg odbieralności tematów poruszanych przez Rydzyka i spółkę. To wszystko nie tworzy dobrego klimatu na stworzenie „społeczeństwa obywatelskiego", które aspiruje do bycia w wielkiej rodzinie europejskiej. Musimy zwalczać przejawy antysemityzmu wszędzie, gdzie tylko możemy. Nie można jednak fizycznie rozprawiać się z ludzką głupotą i niewiedzą. Bylibyśmy wtedy tacy sami jak ci, których chcemy pokonać. Największą bronią w naszych rękach jest edukacja. Tylko rzetelna wiedza na temat otaczającego nas świata uchroni nas od bycia skansenem nie tylko Europy, ale i świata.