Trudno traktować serio film, którego twórcy nie potraktowali poważnie. Postacie głównych
bohaterów pod względem motywacji i postępowania są zupełnie niewiarygodne. Zresztą na
pytanie "dlaczego?", obaj potrafią powiedzieć tylko: "sam nie wiem" i coś w ten deseń. Brat z
Ameryki to już zupełnie chyba doznał jakiegoś załamania osobowości sądząc z jego czynów.
Bardziej przekonywająco wykreowano już chyba postacie Toma & Jerry'ego, gdzie mysz ucieka
przed kotem, a kot goni mysz - ma to sens. Gdyby ktoś szukał odwoływań do autentycznych
rolników to być może uwierzy, że dzisiaj rolnik nie robi nic innego tylko bierze dotacje z unii, a w
czasie wolnym zrywa i poleruje macewy.
Kiedy więc brakuje głównych bohaterów, co zostaje? Chyba tylko przyzwoite zdjęcia i
niebanalne twarze bohaterów trzeciego planu.
I te absurdalne sceny jak kopanie kości pod starym domem Kalinów (skąd wiedzieli?), czy
ukrzyżowanie na drzwiach od stodoły (bez komentarza). Babkę z gajówki, kiedy miała kilka lata
wyzywali od starych k*** - zdumiewające. Płonące zboże i macewy to taka przewidywalna kalka,
że chyba każdy przewidział. Fatalnie, fatalnie.