Z tego co widze, wszystkie dyskusje dotyczą kwestii skomplikowanych relacji polsko-żydowskich (i nic w tym złego), ja natomiast mam pytanie odnośnie samego filmu. Czy tylko mi Stuhr nie wyglądał na chłopa? Taki mizerny, chudziutki, ani mięśnia, bladziutki, z przerażonymi oczami - przypominal bardziej smutnego hipstera albo doktoranta z wydzialu filozofiii niż ciezko pracujacego fizycznie rolnika. Nie chodzi mi o to, ze wygląda źle czy coś, po prostu jakos nie moglam uwierzyc, ze ten gosciu codziennie coś kopie, dźwiga, grabi, nosi, itp... Nie mial nawet opalenizny typowej dla ludzi parcujacych na roli. W wywiadach Stuhr mowil dosc duzo o tym jak sie starano go 'uchlopic" - gdyby nie to, mialabym wrazenie, ze wszystko bylo robione na odwal się. Już nie mówie o gestach, ruchach, ale chocby o samym wygladzie.
Czy ktos ma podobne odczucia, czy moze ja po prostu dawno nie bylam na wsi?