Ludzie robią z tego jakąś ideologiczno-religijną wojnę. Tymczasem po prostu, najzwyczajniej poszło o majątek. Polscy mieszkańcy wsi zwietrzyli szansę i ją wykorzystali. Była wojna, więc za cichym pozwoleniem okupanta dopuścili się zabójstwa. Kto nie chciał, mógł w tym nie uczestniczyć, lecz powinien trzymać buzię na kłódkę, bo samotne przeciwstawianie się większości jeszcze nigdy nikomu na dobre nie wyszło. Niezrozumiałe zatem jest dla mnie rozgrzebywanie przeszłości przez Kalinę (najpierw jednego potem dwóch). W imię czego? W imię uczciwości, by mieć czyste sumienie? No błagam. Ryzykować ewentualną koniecznością zwrotu ziem prawowitym spadkobiercom w imię uczciwości i prawości - infantylne i naiwne.