Rozumiem, że tak wysoka ocena ma miejsce poprzez rewelacyjną końcówkę filmu... ogólnie początek na mocną 7... niestety od momentu wojny film mocno zwalnia by doczłapać do finiszu który nawet mnie zaskoczył... chociaż przyznaję można było się tego domyśleć i to wcale nie trudno... dopiero po całości zauważyłem "słowa klucze". Keira stworzona do takich ról... to jej typ kina... Polecam film ale dla mnie tylko na 7... i to wcale nie taką mocną.
Rzeczywiście. Film rozczarowuje. W sumie nie wiadomo jak go ocenić: czy dramat, czy romans, czy wreszcie film wojenny. Wg mnie posłużono się tu zbyt dużym synkretyzmem. To samo z bohaterami: najpierw główne skrzypce gra Cecilia i jej kochanek, później fabuła kręci się wokół jej siostry. Kurcze. Film nie urzekł a szkoda, bo dość fajna koncepcja wypłynęła z nieporozumienia. Zapowiadał się ciekawie, mogąc zaprowadzić widza w kozi róg.
Spojlery.
Mnie znużyły smętne sceny ukazujące Cecilię i Robbiego od momentu, gdy Robbiego zabrała policja - ot, taka pocztówka z wakacji, ale treści w tym nie ma. Plus ta rozdzierająca muzyka - naprawdę, Danielle Steel byłaby dumna. Ktoś napisał, że ten fillm to samo piękno - dla mnie to raczej okładka jakiegoś harlekina zalatująca tanim sentymentalizmem.
. Sam motyw siostry i jej pokuty, naprawdę ciekawy sam w sobie, został bardzo słabiutko ruszony, jakby po wierzchu. DOwiadujemy sie jedynie, że miała wyrzuty sumienia więc napisała ksiazkę by to naprawić i że pracowała jako pielęgniarka, zeby odkupić winę. Czy to jedyne przemyslenia, na jakie stać twórców w temacie kłamstwa, fałsyzywego oskarżenia zazdrości, relacji między siostrami? Starczyłoby na etiudkę, nie na cały film.
Swoją drogą, cóz Celicia widziała w Robbiem? Gdyby jakis mężczyzna wysłał mi taki "list", nie miałabym najmniejszej ochoty w ogóle na niego patrzeć, a co dopiero mówić o zakochiwaniu się. Brrr!
Cecilia była już zakochana w Robbym, a ten list widocznie nie wpłynął na nią na tyle, żeby zerwać z nim wszelkie stosunki. gdyby zakochała się dopiero po otrzymaniu listu, to byłoby faktycznie dziwne ;)
Jakoś tak mam, ze oceniam po sobie - mi by uczucia przeszły jak po kuble zimnej wody :D ale widocznie ona nie była taka uparta, hahahahah :D
Jak dla mnie to dziewczyna nie tylko była w Robim zakochana ale też napalona...na niego. Specjalnie wspominała o tym,że spodobała jej sie ksiażka,w której było dużo namiętności. No i jak dla mnie -wskoczyła do fontanny tylko po to by go sprowokować do jakiejś reakcji. Po przeczytaniu listu uznała,że się udało:),potwierdziło się,ze nie tylko ona ma namiętne myśli względem niego...
Tylko, że ona kochała go już od dawna, a nie po otrzymaniu listu.... Nie, wiem co w tym strasznego, przecież nie napisał, że chce ją brać na psa, tylko wyraził chęć sprawienia jej przyjemności, ale jak zapewne wiesz (albo i nie) ten list trafił do niej przypadkiem, miał schować do koperty ten "prawidłowy" liścik, a pewnie ze stresu i podekscytowania spowodowanego zbliżającym się spotkaniem z ukochaną pomylił te listy.
Jak ci się tak film nie podoba i uważam go za harlequin to polecam zajrzeć do książki, w filmie ciężko jest wszystko pokazać.
Wiem, że przypadkiem - niemniej ukazał swoje prawdziwe oblicze. Ja bym mu dała po ryju a nie oprowadzała po... bibliotece, ale może ona miała mniej ambitne wymagania :D
Książkę przeczytam, jeżeli mówisz, ze jest o wiele głębsza - kto jest jej autorem?
Ian McEwan chyba, nie pamiętam dokładnie czy tak się to pisze. No jest głębsza niż film, więcej szczegółów itp. itd.
Mnie ten list rozbawił, zresztą co w filmie widać, sam Robbie śmiał się z tego co napisał.
Jedyny film, w którym Keira zagrała dobrze, to Podkręć Jak Beckham. Poza tym nie mogłam znieść jej widoku w kostiumie kąpielowym. Brrr.
No wiesz co ;) Początek filmu na mocne 8. Przyjemnie odwzorowany klimat 'spokoju' prowincji brytyjskiej lat trzydziestych. Umiejętnie rosnące napięcie i tak wariacko rozpoczęta intryga w główce dziewczynki o wybujałej wyobraźni..
Świetnie ukazana ewakuacja spod Dunkierki. Saoirse i Romola wypadły kapitalnie, James bez zarzutu. Keira.. no cóż xD Jak zwykle lekko drewniana.. nazbyt sztuczna. Film chyba zyskałby bardziej na innej aktorce partnerującej filmowemu Robbiemu :p
Zbrodnią byłoby też nie wspomnieć o muzyce.. Absolutnie genialna! Jedna z lepszych ścieżek dźwiękowych ostatnich 10 lat :P Nie wiem co bardziej kreowało całą historię w filmie.. sama muzyka czy inny czynnik.. Jestem zwolennikiem decydującej roli ścieżki dźwiękowej Dario Marianelliego.
Jak dla mnie muzyka była zbyt przerysowana, zbyt oczywista. Brzęk stukającej maszyny bardzo mnie drażnił, wydawał się naprawdę za bardzo oczywisty. Z kolei motyw Robbiego i Cecilii był tak melodramatyczny, że aż śmieszny.
I tak pozostanę przy swoim ;) Przyznasz jednak, że Cecilia była najbardziej przerysowana melodramatycznie.. ;P Jej "Wróć do mnie, wróć.. " (czy coś w tym stylu xD) skierowane do Robbiego było tak sztuczne, że oglądając wspomnianą scenę nie wiedziałem czy mam zamknąć oczy, a może po prostu się śmiać ;P
Sam film jednak zawsze robi na mnie silne wrażenie, stąd być może zbyt mocno kierując się uczuciami daje mu 10/10, co wielu uzna za bardziej szokujące niż intryga Briony Tallis ;)
oboje byli megaprzerysowani i przez to denerwujący. Zayzykuję tezę, że gdyby ich ograniczono do minimum kosztem życia Briony, jakoś filmu by się poprawiła. I nie jest to kwestia aktorstwa, akurat McAvoy był tam swietny. Po prostu tam nie ma specjalnie treści, jedynie obrazki.
Jestem świeżo po lekturze książki, i po obejrzeniu (drugi raz, po paru latach) filmu. Uważam, że "pokuta' jest niezwykle ciężka do zekranizowania, a ten film poradził sobie z tym zadaniem na tyle dobrze, na ile było to możliwe. Zarówno w powieści jak i w filmie moją uwagę przykuła pierwsza część, książkowa wersja wręcz mnie zachwyciła, filmowa jest dobra, ale jednak dużo jej brakuje. W książce Cecilia jest bardziej w tle, najbardziej interesujący jest punkt widzenia Briony i centrum historii stanowi waśnie jej tytułowa pokuta, zmiany jakie zachodzą w jej sposobie myślenia, sposobie w jaki patrzy na świat i analizuje go. W ekranizacji nie było możliwe pokazanie wszystkich jej motywów. "Punkt widzenia" Cecilii i Robbiego (oprócz relacji z wojny) nie jest tam aż tak istotny w późniejszym biegu wydarzeń (z początku ma znaczenie). Zakończenie filmu nieco rozczarowuje w porównaniu z pierwowzorem ale znów to nie wina scenarzystów czy reżysera, tylko "wina" autora książki, w której zakończenie to różne przemyślenia starszej Briony. Moim zdaniem film próbował oddać klimat oryginału, co po części mu się udało, jednak za bardzo wyeksponował romans Cecylii i Robbiego zapominając o głównej bohaterce. Chwilami było zbyt melodramatycznie. Podsumowując film ze świadomością w jaki sposób jest napisana książka, zostawiam ocenę "8" mimo momentów, które mnie wręcz irytowały ponieważ ciężko zekranizować coś, co zostało napisane strumieniem świadomości (nie wyobrażam sobie np. filmu na podstawie "fal" Virginii Woolf, która to była w 'pokucie" wspominana i niewątpliwie stanowiła jedną z inspiracji pana McEwana.)
Muszę się z Tobą zgodzić co do jednego, po intrygującym początku akcja faktycznie zwalnia. Jednak realia wojny zostały według mnie bardzo dobrze przedstawione, czego (przyznam szczerze) się nie spodziewałam. Scena na plaży jest naprawdę genialna, zmiana wątków i przedstawianie sytuacji z dwóch różnych perspektyw- świetne. W filmie brakowało mi jednak samego odniesienia do tytułowej pokuty. Z chęcią zajrzę do książki, bo historia jest niebanalna i zaciekawiła mnie. Ostatecznie daję 8. W dużej mierze dzięki dobrej grze Jamesa McAvoy'a! Jeśli chodzi o Keirę, zgadzam się z MF13, Cecilia była w niektórych momentach zbyt przerysowana i dramatyczna.