Po przeczytaniu tak świetnej książki, z niecierpliwieniem czekałam na obejrzenie filmu. Niestety nie byłam zachwycona. Historia cudowna, podobało mi się, że wydarzenia tylko nieznacznie rózniły się od tych z książki, na pochwałę zasługują także scenografia, kostiumy i przepiekne krajobrazy. Gra Keiry i Jamesa dobra (ale bez rewelacji), udało im się pokazać uczucia między bohaterami, jednak pozostali aktorzy (szczególnie Briony) według mnie nie wczuli się w swoje postaci, nie umieli w pełni pokazać ich uczuć i uzasadnić postępowania bohaterow. Poza tym scenariusz pozostawiał wiele do życzenia, gdybym wczesniej nie przeczytała książki, chyba nie zrozumiałabym większości z akcji filmu. W powieści możemy w pełni poznać, a może nawet zrozumieć mysli i wyobrażenia Briony, niestety w filmie tego zabrakło. Wiele zdarzeń jest wręcz niezrozumiałych, film momentami nudny. 6/10
Film widziałam tysiące razy i za każdym podoba mi się tak samo, a nawet więcej. Dla mnie wszystko jest tam idealne, wszyściuteńko, poczynając od głównych ról, na wyglądzie fontanny kończąc. Niedawno przeczytałam książkę i zachwyca tak samo. To w sumie jedyna ekranizacja świetnej powieści, jaka mi się podoba, ba, jaką ubóstwiam. McEwan i Wright stoją u mnie na piedestale.